Wielokrotnie przenoszona na scenę i kinowy ekran powieść Dostojewskiego na legnickie deski trafiła z okazji jubileuszu 40-lecia teatru. Dynamiczne trzygodzinne przedstawienie obnaża odwieczne mechanizmy manipulacji, które w imię mętnych ideologii prowadzą do pospolitej zbrodni. Spektakle na Scenie Gadzickiego w sobotę i niedzielę (7 i 8 kwietnia) o godz. 18.00.


Legnicka inscenizacja powieści Fiodora Dostojewskiego, choć sięga po literaturę i historie z XIX-wiecznej Rosji, brzmi na wskroś współcześnie. Tak w warstwie językowej, jak i wizualnej podbitej przez kostium, rekwizyty i scenografię. Dotyka spraw oraz zagrożeń, które są ponadczasowe, jak mechanizmy manipulacji oparte na donosie, plotce, inwigilacji i prowokacji.

W adaptacji Roberta Urbańskiego oglądamy nie tyle trącący myszką polityczny, kryminalny thriller psychologiczny z wątkami obyczajowymi, co zawsze aktualne ostrzeżenie przed złem zaklętym i ucieleśnionym w demonicznych cynikach polityki, awanturniczych i bezwzględnych nosicielach idei powszechnego szczęścia dla wszystkich. Nieprzypadkowo „Biesy” uważa się współcześnie za niemal proroczą zapowiedź totalitarnych koszmarów XX wieku.

Reżyserski pomysł Jacka Głomba, by jubileuszowa inscenizacja stała się okazją do zaprezentowania całego legnickiego zespołu aktorskiego, dał wszystkim okazję na własne pięć minut na scenie. Ogląda się to z dużą satysfakcją. Tak jak i zaskakujący pomysł, by w tym politycznym dramacie o fałszywie motywowanym ideowo spisku prowadzącym do pospolitej zbrodni, ponad oryginał wyeksponować wpływ kobiet na przebieg zdarzeń. Kobiet, które coraz śmielej domagają się swoich praw w miłości, ale też w męskim świecie polityki.

Legnickie „Biesy” to także specyficzne spojrzenie na prowincję, do której docierają echa ideowo-politycznych nowinek z metropolii. To właśnie otoczony aurą tajemniczości reprezentant wielkiego świata wciąga naiwnych prowincjuszy w diaboliczny spisek, którego konsekwencje spadną właśnie na nich.

  • Krzysztof Kucharski, Gazeta Wrocławska: Ze sceny, którą Małgosia Bulanda przerobiła na nieco ucywilizowany śmietnik, usłyszą Państwo w moim przekonaniu językowo najbardziej współczesne "Biesy" w znakomitym przekładzie (2010) Adama Pomorskiego.
  • Piotr Kanikowski, 24legnica.pl: Wartkie tempo. Perfekcyjnie dozowane emocje. Zmiany tonacji, poprzez konsekwentne przeplatanie wątku spiskowego wątkiem romansowym. Sensacyjna intryga, odsłaniana stopniowo w taki sposób, by widz nie pogubił się w mrowiu bohaterów.
  • Magda Piekarska, Gazeta Wyborcza Wrocław: Dużo nam te „Biesy” mówią o sytuacji, w której wszyscy się dziś znajdujemy – o mechanizmach kontroli i manipulacji, o łatwości, z jaką można sterować ludźmi. O tym też, że sztandary, pod którymi dokonuje się dzieła zniszczenia, kryją za sobą nicość.
  • Jolanta Kowalska, Teatr: Najbardziej wstrząsające wrażenie robi metodyczne, skalkulowane na zimno dążenie do ofiary krwi, która ma skonsolidować spiskowców. Ów założycielski akt przemocy, dokonany na Bogu ducha winnym chłopaku, który nagle zapragnął normalnego życia, z dala od polityki i ideologii, zdaje się aktualną przestrogą. Pokusy, by przekuć społeczny gniew w niszczycielską pasję, nie wygasły wraz z proklamacjami końca historii.
  • Grzegorz Ćwiertniewicz, Teatr dla Was: Na scenie wystąpił ogromny zespół. Wybitnie! Wszyscy aktorzy znakomicie odnaleźli się w swoich rolach. Każda była charakterystyczna, każda wymagała zaangażowania i niemałego kunsztu. Z ogromną przyjemnością podziwiałem grę i tych doświadczonych aktorów (filarów Modrzejewskiej), i tych, którzy od niedawna wykonują ten zawód.


Jedyne w w tym miesiącu przedstawienia „Biesów” na legnickiej Scenie Gadzickiego w sobotę 7 kwietnia i w niedzielę 8 kwietnia o godz. 18.00. Czas ok. 200 minut (z przerwą). Bilet  30 zł (ulgowy 25 zł). Rezerwacja tel. 76 72 33 505 lub Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..

Grzegorz Żurawiński