Legnicki teatr wchodzi w rok 2018 spektaklem, który przygotował na listopadowy jubileusz sceny. Najnowsza pozycja w repertuarze Modrzejewskiej to dynamiczne trzygodzinne przedstawienie w reżyserii Jacka Głomba, które jest ostrzeżeniem przed światem fałszywych idei, cynicznych proroków i demonicznych manipulantów.


Legnicka adaptacja powieści Fiodora Dostojewskiego, choć sięga po literaturę i historie z XIX-wiecznej Rosji, brzmi na wskroś współcześnie. Tak w warstwie językowej, jak i wizualnej podbitej przez kostium, rekwizyty i scenografię. Dotyka spraw, mechanizmów oraz zagrożeń, które są ponadczasowe. W adaptacji Roberta Urbańskiego oglądamy nie tyle trącący myszką polityczny, kryminalny thriller psychologiczny z wątkami obyczajowymi, co zawsze aktualne ostrzeżenie przed złem zaklętym i ucieleśnionym w demonicznych cynikach polityki, awanturniczych i bezwzględnych nosicielach idei powszechnego szczęścia dla wszystkich.

Piotr Kanikowski, 24legnica.pl: Znajomość książki będzie przeszkadzać w odbiorze. Czuję, że lepiej traktować legnickie „Biesy” jako osobny byt, bez zaprzątania sobie głowy porównaniami z powieścią, bo wtedy łatwiej docenić ewidentne atuty spektaklu. Jest ich wiele. Wartkie tempo. Perfekcyjnie dozowane emocje. Zmiany tonacji, poprzez konsekwentne przeplatanie wątku spiskowego wątkiem romansowym. Sensacyjna intryga, odsłaniana stopniowo w taki sposób, by widz nie pogubił się w mrowiu bohaterów.

- Jak zwykle interesuje nas prowincja i jej relacje z centrum. Oto bowiem przyjeżdża z metropolii człowiek i wciąga naiwnych prowincjuszy w spisek, którego konsekwencje spadną właśnie na nich. Drugi motyw, który nas pociąga w tej opowieści, to mechanizm plotki, która zabija świat - objaśniał założenia swojej realizacji Jacek Głomb.

W epoce Internetu, celebrytów, postprawdy, fake newsa, hejtu, kultu oglądalności i klikalności, politycznych frazesów i triumfującego populizmu, fraza "bo, całe miasto mówi..." brzmi w spektaklu równie znajomo, jak i groźnie. Podobnie jak znana i cynicznie stosowana, chociaż już na innej, bo politycznej scenie formuła "jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi".

Magda Piekarska, Gazeta Wyborcza Wrocław: Dużo nam też te „Biesy” mówią o sytuacji, w której wszyscy się dziś znajdujemy – o mechanizmach kontroli i manipulacji, o łatwości, z jaką można sterować ludźmi. O tym też, że sztandary, pod którymi dokonuje się dzieła zniszczenia, kryją za sobą nicość.

Jest dodatkowy powód, dla którego warto obejrzeć przedstawienie. Reżyserski pomysł, by jubileuszowa inscenizacja stała się okazją do zaprezentowania całego legnickiego zespołu aktorskiego, dał wszystkim okazję na własne pięć minut na scenie. Ogląda się to z dużą satysfakcją. Tak jak i zaskakujący pomysł, by w tym politycznym dramacie o fałszywie motywowanym ideowo spisku prowadzącym do pospolitej zbrodni, nadeksponować rolę kobiet. Z jednej strony wplątanych w liczne wątki miłosne, ale też coraz śmielej domagających się swoich praw w męskim świecie codzienności i polityki.

Krzysztof Kucharski, Gazeta Wrocławska: W tym pierwszym Dostojewskim na legnickiej scenie, cały aktorski zespół pracował jak sprężyna w najlepszym szwajcarskim zegarku. Dyrektor i reżyser czuł się zobowiązany, by pokazać całą drużynę, bo potęgą tego teatru jest zespół.

Teatr Modrzejewskiej w Legnicy: "Biesy" wg Fiodora Dostojewskiego w przekładzie Adama Pomorskiego, adaptacji Roberta Urbańskiego i reżyserii Jacka Głomba. Scenografia: Małgorzata Bulanda, muzyka: Bartosz Straburzyński, ruch sceniczny: Witold Jurewicz. Spektakle na Scenie Gadzickiego w sobotę i niedzielę 6 i 7 stycznia o godz. 18.00. Bilet 30 zł (ulgowy 25 zł). Rezerwacja tel. 76 72 33 505 lub Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Grzegorz Żurawiński