Drukuj
Pisarze, dramaturdzy i filmowcy do niedawna omijali temat lustracji i esbeckich archiwów. "Lustracja" Krzysztofa Kopki, przygotowywana w legnickim Teatrze im. Modrzejewskiej, jest jedną z kilku prób nadrobienia zaległości. O sobotniej premierze pisze Tomasz Wysocki.

Spektakl Krzysztofa Kopki w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy to jedna z pierwszych prób zmierzenia się z tematem lustracji w teatrze.

Impulsem do podjęcia tematu lustracji były dla Krzysztofa Kopki, dramaturga i reżysera teatralnego, oskarżenia o współpracę z SB wobec Zbigniewa Herberta i Jacka Kuronia. - Bolało mnie, że gra teczkami dotyka w dużej mierze tych, którzy już nie mogą się bronić. Zaczęła się ona po opublikowaniu tzw. listy Wildsteina, na której agenci zostali wymieszani z ofiarami. Teraz lustracja i dyskusja wokół niej polega na okładaniu się kijami bejsbolowymi - mówił Kopka, kiedy na zamówienie legnickiego Teatru im. Modrzejewskiej zabrał się do pisania "Lustracji" (opublikowanej niedawno w "Dialogu").

Akta na wysypisku


Na początku lat 90. zawartość popeerelowskich archiwów podziałała na wyobraźnię Władysława Pasikowskiego, reżysera sławnych „Psów” - w jego filmie teczki SB wywożono na wysypisko ciężarówkami, a potem palono. Dziwne, że na kolejne podjęcie tematu w kinie trzeba było czekać aż kilkanaście lat. Akcja serialu „Ekipa”, pierwszej polskiej produkcji telewizyjnej z gatunku political fiction, zawiązuje się od ujawnienia informacji o agenturalnej przeszłości premiera Henryka Nowasza (w tej roli Janusz Gajos). Problem uwikłania się w relacje z SB pojawił się też w „Korowodzie”, najnowszym filmie Jerzego Stuhra. Najciekawszą jak dotąd literacką próbą zmierzenia się z przeszłością jest „Kryptonim »Nowy «. Tajemnica mojej esbeckiej teczki” Marka Nowakowskiego.

Podobnie rzecz ma się w teatrze. Na palcach jednej ręki można policzyć teksty lub przedstawienia, które podjęły temat archiwów SB i ludzkich dramatów ukrytych w pękatych teczkach.

Bohater "Misia Kolabo" Piotra Kokocińskiego (premiera w 2001 roku) zobowiązanie do współpracy podpisuje pod wpływem szantażu. Kokociński w prostej historii konfrontuje policyjną perfidię i bezsilność ofiary. Ubiegłoroczne "Teczki" poznańskiego Teatru Ósmego Dnia mają charakter scenicznego dokumentu. Z fragmentów archiwalnych materiałów SB, zapisu kilkuletniego rozpracowywania "Ósemek", powstało smutno-śmieszne przedstawienie na temat PRL-owskiej rzeczywistości.

Bohaterem "Norymbergi" Witolda Tomczyka jest pułkownik Stefan Kołodziej - były wysoki oficer PRL-owskiego kontrwywiadu, który chciałby naprawić zło uczynione w przeszłości. Wiosną tego roku specjalnie dla Krakowskich Reminiscencji Teatralnych pisarz Michał Olszewski i reżyser Łukasz Czuj przygotowali przedstawienie "Tempora Travel". Inspiracją była relacja Ryszarda Terleckiego, historyka, dzisiaj dyrektora krakowskiego IPN-u. Kilka lat temu znalazł on teczkę tajnego współpracownika o pseudonimie "Lachowicz". Z dokumentów wynikało, że był nim jego ojciec Olgierd Terlecki, żołnierz armii Andersa, historyk, pisarz.

Literaci do archiwów


Legnicka "Lustracja" Kopki jest kolejnym podjęciem tematu. Autor ciekawie usytuował bohatera wobec oskarżenia o współpracę.

Józef, listonosz, dawny wykładowca akademicki, nie przypadkiem nosi imię bohatera powieści Franza Kafki - nie potrafi wydostać się z labiryntu oskarżeń, marzeń, tęsknot i manipulacji. Znajduje swoje nazwisko na liście donosicieli tajnej policji. Informacja szybko się rozchodzi, manipulując faktami podsycają ją media.

Tymczasem mężczyzna nie pamięta, gdzie, kiedy i czy w ogóle podpisał deklarację o współpracy. W rozmowie z dawnym znajomym mówi: "Wiesz przecież, chlałem. Jakieś obrazy mi po łbie latają: ja gdzieś, z kimś, coś pieprzę, o czym? Nie wiem". Chce, aby Docent, szef oddziału IPN-u, wydostał jego teczkę z archiwum.

Docent odmawia, zatrzymuje u siebie teczkę dawnego przyjaciela. A nuż przyda się, żeby zaszachować byłą żonę Józefa, która chce zrobić karierę na uniwersytecie. Mediom (szef gazety, która wypuściła news o listonoszu, nazywa się Lesiak) teczka Józefa posłuży jako pretekst do wzbudzenia jednodniowej sensacji, bo prasie Kopka nadał szczególną rolę - machiny do manipulacji.

Lektura tekstu Kopki - zwartego i klarownego - pobudza apetyt na kolejne próby literackiego rozprawienia się ze zmorami przeszłości. Po roku 1989 temat archiwów SB, lustracji, winy i kary tajnych współpracowników był często wykorzystywany w politycznych szantażach, grach historyków IPN-u i rozważaniach publicystów. Artyści - w tym pisarze i dramaturdzy - ignorowali problem, kryjący w sobie przecież materiał na wagę antycznych tragedii.

W wyznaniach oskarżonych o współpracę - winnych czy niewinnych - znaleźć można motyw braterskiej zdrady, pożądania władzy, ludzkiej zawiści, zwykłej zachłanności, fałszywego świadectwa, ale także wierności, ofiarności, oddania. W polskiej rzeczywistości ostatnich 18 lat rolę fatum przejęli oficerowie dawnych służb specjalnych i dziennikarze. Teraz pora na pisarzy i reżyserów, którzy mogą spojrzeć na temat bez osobistych resentymentów, chęci wycięcia konkurentów do stanowisk, wyrównania porachunków czy - po prostu - wzbudzenia krótkotrwałej sensacji.

Premiera "Lustracji" Krzysztofa Kopki w jego reżyserii w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy zaplanowana została na najbliższą sobotę.

(Tomasz Wysocki, „Dzieje listonosza Józefa, czyli lustracja w teatrze”, Gazeta Wyborcza-Wrocław, 29.11.2007)