Drukuj
Jeśli kultura cygańska jest tak bajeczna jak scenografia i tak piękna jak muzyka "Kałe Jakha”, to nie powinno być najmniejszych wątpliwości przed wyciągnięciem ręki do naszych sąsiadów – tak opisuje swoje wrażenia z „Krwawego wesela” nowohuckiej Łaźni Nowej Bernadeta Sobczyńska. Spektakl miał swoją premierę na legnickim międzynarodowym festiwalu teatralnym „Miasto”.

Wesele winno być nie tyle okazją do szaleńczej zabawy do rana przy jarmarcznej muzyce i hektolitrach wódki. Wesele to duchowe zaślubiny dwóch duszy i dwóch serc. Zdarza się, że nie mogą mieć one swojego szczęśliwego finału, gdyż wcześniej jedno z kochanków oddało całego siebie innej osobie. To właśnie o tym dramacie (tożsamym z cygańskim duchem i temperamentem) opowiada, przeplatany urzekającą romską muzyką spektakl Bartosza Szydłowskiego.

Tym razem na scenie krakowskiej Łaźni nie oglądamy, jak zazwyczaj, świata bliskiego i znanego nam z telewizji, podwórka czy ulicy. Odbywamy duchową, transkulturową podróż do innego, a jednocześnie w gruncie rzeczy niezbyt odległego świata - świata kultury romskiej. Opowiedziana przez zespół Łaźni historia nieszczęśliwej miłości, nabiera cech baśniowych, odrywa od szarej codzienności, stosując całe spektrum teatralnych środków.

Już sama scenografia Małgorzaty Szydłowskiej aranżuje plastyczną przestrzeń Łaźni w las, zmieniający się w miarę biegu wydarzeń z pogodnego parku w tajemniczą, mroczną puszczę. Wszystko za sprawą podłużnych płóciennych pasów, zwisających z sufitu do podłogi, pełniących rolę telebimów, na których wyświetlane są, oddające nastrój sytuacji - wizualizacje. Te same pasy to jednocześnie zasłony, przez które podglądamy aktorów, co dodaje opowieści intymności i potęguje poczucie obcości, jakbyśmy my - widzowie, znaleźli się w jakimś hermetycznym, niedostępnym dla nas świecie, w którym główną rolę grają emocje, a nie zawartość portfela czy miejsce wyjazdu na wakacje.

Cygański kochanek i jego namiętne uczucie to powód nieszczęść, ale równocześnie przedstawiciel uwodzącej widza, znanej tylko powierzchownie kultury, wydającej się alternatywą do świata pozorów, gloryfikującego poprawne, ustalane przez osoby trzecie (rodziców) związki i układy. Ten dysonans pogłębia monolog ojca panny młodej, który wymieniając podstawowe udogodnienia mieszczańskiego świata (poczynając od garsonki, poprzez samochód, kończąc na sprzątaczce), zapewnia o miłości do swojej żony.

Reżyser daleki jest od prostej, ckliwej fabularyzacji dramatu Federica Garcii Lorci. Operując symbolem i nietypową konwencją, przedstawia widzowi swoją wizję cygańskiej mentalności. Jedna z pierwszych scen, wprowadzająca w tematykę spektaklu, opowiadana jest przez czterech aktorów - narratorów, z których każdy jest pół - człowiekiem, pół - ptakiem. Ubrani w zwiewne stroje, używają mowy, obfitującej w ptasie zaśpiewy. To wyraźna aluzja do jednej z podstawowych romskich wartości - wolności, przejawiającej się w sposobie życia i wszelkiego rodzaju wyborach, także tych miłosnych.

Baśniowość i metafizykę buduje również szereg scen, takich jak rozmowa pana młodego z matką, starcie dwójki rywali czy pożegnanie Cygana z ciężarną żoną. Skąpane w ciepłym świetle, kończą się zawsze rzewnymi pieśniami, śpiewanymi i granymi na żywo przez zespół nowohuckich Romów (Adam Kozłowski i "KAŁE JAKHA").

Właśnie muzyka jest tutaj klamrą, rozpoczynającą i kończącą spektakl. Jest istotnym, tworzącym niesamowity klimat dopełnieniem (bo jakże mówić o tolerancji, asymilacji i pięknie kultury bez udziału jej przedstawicieli). Największym symbolem miłości bez podziałów i pełnego synkretyzmu obydwu kultur jest jedna z ostatnich pieśni, którą rozedrgana emocjonalnie dotąd panna młoda, będąc w ramionach cygańskiego kochanka - swej prawdziwej miłości, śpiewa wspólnie z Adamem Kozłowskim.

"Krwawe wesele" to spektakl kameralny, nie poruszający spektrum społecznych czy egzystencjalnych problemów, ale skupiający się na problematyce pozornie mało ważnej i przez to raczej nie poruszanej. To ważny głos w sprawie zerwania ze stereotypami, w sprawie pojednania i znalezienia konsensusu. To wskazówka dla nas, że będąc obojętnymi (lub nawet wrogimi) tracimy wiele piękna i radości życia, których moglibyśmy się nauczyć. Bo jeśli kultura cygańska jest tak bajeczna jak scenografia i tak piękna jak muzyka "KAŁE JAKHA", to nie powinno być najmniejszych wątpliwości przed wyciągnięciem ręki do naszych sąsiadów.

Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie
"Krwawe Wesele, czyli muzyczna opowieść o cygańskim sercu"

scenariusz i reżyseria: Bartosz Szydłowski
scenografia i inscenizacja: Małgorzata Szydłowska
oryginalna muzyka cygańska grana na żywo: Adam Kozłowski i zespół " KAŁE JAKHA" (Czarne Oczy) Zenona Bołdyzera
opracowanie efektów muzycznych i dźwiękowych: Andrzej Bonarek

Obsada: Alicja Bienicewicz, Rafał Kosecki, Adam Kozłowski, Jadwiga Lesiak, Kalina Pawlukiewicz, Wiktor Loga Skarczewski / Mateusz Janicki, Tomasz Sobczak, Edyta Torhan, Edward Wnuk

Premiera na Festiwalu MIASTO w Legnicy: 14.09.2007 r.
Premiera krakowska: 27. 09.2007 r.

(Bernadeta Sobczyńska, „Duchowe zaślubiny”, Dziennik Teatralny Trójmiasto, 23.11.2007)