Drukuj

Według zgodnej opinii krytyków legnicki spektakl to najlepsza sceniczna adaptacja prozy Jerzego Pilcha w polskim teatrze, a przy tym aktorskie popisy najwyższych lotów. Przedstawienie bawi i wzrusza od lat przenosząc widza w mało znany świat polskich luteran oraz odległe już czasy PRL-u, gdy Trybunę Ludu czytało się między wierszami. Wieczorne spektakle na Scenie Gadzickiego w sobotę i niedzielę 25 i 26 marca.


Pomysł duetu Robert Urbański (scenariusz) i Jacek Głomb (reżyseria), by z powieści „Tysiąc spokojnych miast” wykroić motyw groteskowego spisku i planu zamachu na Władysława Gomułkę przy pomocy chińskiej kuszy, aby uczynić z niego napęd scenicznego dramatu, był znakomity. Podobnie jak obsadzenie w roli Józefa Trąby, autora tego szalonego zamiaru, Zbigniewa Walerysia, wybitnego aktora, od którego nie można oderwać oczu w jednej z najwybitniejszych pijackich ról w historii polskiej sceny. Zachwyceni recenzenci pisali, że wykreowana przez niego postać, to: „luterski Zagłoba, kuzyn gogolowskiego Chlestakowa, Odyseusz ziołowej nalewki”, „werbalny automat, Papkin zasilany napięciem 40 proc.”, „pijak, który od wódki trzeźwieje”, a przy tym: „upiór polskiego wódopijstwa, wielki mag flachy, zaklinacz alkoholowego odoru, polski Kordian na emeryturze”. Rzadko czyta się takie porównania.

Akcja sztuki rozgrywa się latem i jesienią 1963 roku. Nieprzypadkowo w tym samym czasie, w którym kule zamachowca zabiły prezydenta USA Johna F. Kennedy’ego. Starzejący się pan Trąba zawiązuje spisek lokalnej wspólnoty luteran, bowiem pragnie przed śmiercią zrobić coś pożytecznego dla ludzkości. Ten nierób, lekkoduch, pijak i filozof w jednym, ma jednak problem, bo „cóż można uczynić, kiedy nie ma co uczynić?”. Postanawia zatem zabić "jednego z wielkich tyranów ludzkości". Ostatecznie wybór pada na I sekretarza PZPR, bowiem Hitler i Stalin są już „passé”, a Mao Tse Tung trudno osiągalny z uwagi na dystans i chroniczny brak gotówki.

„Wszystkie postacie zostały przez Pilcha wyposażone w jakiś nadmiar, przerysowanie, przesadę, a Głomb ten karykaturalny rys podchwycił i podkreślił w swojej inscenizacji. To działa. Przez półtorej godziny widownia chichocze jak na kabaretonie w Opolu” – zauważył Piotr Kanikowski z 24legnica.pl. „Wyszło pięknie. To jest taka sztuka, o której po latach się pamięta przede wszystkim ze względu na jej klimat” - dodawał recenzent Radia Wrocław Grzegorz Chojnowski.

„Uroczy. Ten staromodny przymiotnik najpełniej oddaje atmosferę, kunszt aktorów, zamysł reżyserski i efekt końcowy produkcji Teatru Modrzejewskiej. „Zabijanie Gomułki” to spektakl nieudziwniony, błyskotliwy, prowadzący widzów ścieżką bliską polskiej rzeczywistości” – ocenił recenzent, kulturoznawca i profesor Leszek Pułka, który obejrzał legnicką premierę przedstawienia.

Już w 2007 roku spektakl zrealizowany prapremierowo w Zielonej Górze rozbił bank z nagrodami 13. edycji ministerialnego Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Otrzymali je wówczas: Jacek Głomb za reżyserię, Robert Urbański za adaptację sceniczną tekstu oraz Małgorzata Bulanda za scenografię. Po przeniesieniu spektaklu na legnickie deski ponownie został on zauważony i doceniony. Przy okazji „Złote Miedziaki XVI Festiwalu "Oblicza Teatru" w Polkowicach trafiły do Zbigniewa Walerysia i Małgorzaty Bulandy.

Widz, który wybierze się do legnickiego teatru, ocierając łzy ze śmiechu trafi w świat, który jest „Himalajami absurdu, Czomolungmą nonsensu, Nanga Parbat polskiej patriotycznej utopii wszystkich epok” (z recenzji Łukasza  Drewniaka). Weekendowe spektakle na Scenie Gadzickiego w sobotę i niedzielę 25 i 26 marca o godz. 19.00. Przedpołudniowe o godz. 11.00 w czwartek i piątek 23 i 24 marca. Bilet 28 zł (ulgowy 17 zł).

Grzegorz Żurawiński