Autorski monodram Pawła Palcata to spektakl, jakiego na legnickiej scenie jeszcze nie było. Zrodzony z bólu po śmierci matki jest opowieścią tak głęboko osobistą, że zaciera granice między teatrem a życiem. Kameralny dramat z elementami performansu w piątkowy wieczór 17 marca na Scenie na Strychu. Niemal wszystkie bilety zostały już sprzedane.


Legnicki aktor, dramatopisarz i reżyser zrealizował spektakl tak intymny, że obarczony najwyższym ryzykiem. Przekraczając teatralne konwencje balansował na samobójczej granicy emocjonalnego ekshibicjonizmu. Kroczył po bardzo cienkiej linie. Obronił się talentem, determinacją i ciężką pracą. Pomógł mu w tym zespół uczestniczący w tej realizacji, a także ogromne doświadczenie i reżyserskie podpowiedzi Lecha Raczaka.

Kompozycja tego wyjątkowego monodramu opiera się na pomyśle, by doświadczenie człowieka próbującego uporać się z sytuacją po stracie najbliższej osoby zestawić z wysiłkiem maratończyka. Także w tym drugim przypadku autor i aktor mógł odwołać się do osobistych doświadczeń uczestnika biegów na długich dystansach. Dwudzielny tytuł spektaklu jest tego naturalną konsekwencją i podpowiedzią dla widza.

Trwający 70 minut „Maraton/Tren” „to od pierwszych chwili popis sprawności Pawła Palcata, który precyzyjnie kontroluje wszystko, co się dzieje na scenie i na widowni, pilnuje tempa, dozuje adrenalinę, neutralizuje powagę czarnym humorem i trafnymi obserwacjami socjologicznymi. Z marszu łapie świetny kontakt publicznością, wciąga ją w pogawędkę, podśpiewuje przebój Bee Gees , trochę improwizuje – i nagle bomba idzie w górę, nastrój się zmienia, dwa magnetofony jak syreny alarmowe zaczynają się wzajemnie przekrzykiwać: „Paweł, mama umarła”, „Nie, nie, nie, nie, nie” – zaczyna się bieg” – pisał w recenzji Piotr Kanikowski z portalu 24legnica.pl.

Bezspornie teatralny widz będzie świadkiem wydarzenia, które wymyka się łatwym ocenom. - Trochę nie chce się wychodzić do braw po zakończeniu spektaklu. Nie wiem jak się zachować w tej wyjątkowej sytuacji – zauważył Paweł Palcat chwilę po zakończeniu premierowej prezentacji monodramu.

- Nie mogłam uwolnić się od wrażenia, że uczestniczę w czymś, co przekracza ramy teatru - głęboko intymnym wieczorze zwierzeń. Jednym z tych, na które możemy sobie pozwolić jedynie wobec osób nam najbliższych, które okażą się wyrozumiałe i współczujące wobec naszych słabości, rozpaczy, płaczu i krzyku – pisała Magda Piekarska z Gazety Wyborczej Wrocław.

To wspólne autorowi i recenzentce rozdarcie jest całkowicie zrozumiałe. Warto tego doświadczyć. Jedyny wieczorny spektakl w marcu grany jest o godz. 19.00. Bilet 20 zł.

Grzegorz Żurawiński