„Knives Out” to najnowszy film Przemysława Wojcieszka o zagubionym pokoleniu młodych Polaków zarażonych ksenofobią i nacjonalizmem, które - dewastując kruchą demokrację - pustoszą ich umysły zamieniając ludzi w bestie.  Film trudny, formalnie surowy i ostry, jak tytułowo wyciągane noże. Naruszający patriotyczne tabu. Skrajnie obrazoburczy. Bezpłatnej projekcji na ekranie legnickiej Sceny Gadzickiego (5 lutego, godz. 19.00) towarzyszyć będzie spotkanie z twórcą.


Grupa dwudziestoparolatków, byłych szkolnych przyjaciół, organizuje imprezę w domku nad jeziorem. To ich pierwsze spotkanie po maturze. Ostro piją i rozmawiają o tym, jak potoczyły się ich losy, co osiągnęli, co myślą i czego chcą. Z upływającym czasem alkohol, niczym serum prawdy, bezlitośnie obnaża ich koniunkturalizm, kompromisowość, chciwość, brak wiedzy.  Gdy wśród nich pojawi się obcy (młoda Ukrainka) impreza zamieni się w przerażający koszmar napędzany wódką, fałszywą narodową dumą  z eksplodującymi pokładami ksenofobii i rasizmu.

Polska, Polska, Polska… Poza serią soczystych przekleństw chyba żadne słowo nie pada w tym filmie częściej. „Jesteśmy najlepszym pokoleniem. Możemy wszystko. Wyjebaliśmy prezydenta, wyjebaliśmy rząd i za chwilę wyjebiemy cały świat” – usłyszymy od jednego z bohaterów, jak również i to, że jeśli ktoś nie wierzy w zamach smoleński to kwestionuje swoją polskość i jest wyłącznie aideologiczną, wynarodowioną szmatą.

„Wojcieszek pokazuje dzisiejszą Polskę w pigułce, przez którą przelewa się szambo nienawiści. Skąd ono się wzięło? Ano wzbierało od lat, aż wylało się z telewizora, prasy „niepokornej”, mównicy sejmowej, ambon, pochodów ku czci, stadionów, anteny zagrzybionego radyjka. Pękły wszelkie zapory i hamulce. Plugawy język wyległ na ulice. Nie ma już żadnej granicy wstydu, nie obowiązują bezwzględne zasady przyzwoitości. Obrzucanie się Polaków inwektywami to norma. A Polak-patriota, żeby poczuć dumę, musi mieć wroga. Choćby urojonego” – pisał krytyk filmowy Piotr Kotowski.

„To bardzo radykalna w swym wyrazie analiza współczesnej Polski, a zwłaszcza pokolenia dzisiejszych trzydziestolatków: z pozoru sytych i zadowolonych, ale w rzeczywistości sfrustrowanych i szukających sposobu na ujście swojej niechęci do wszystkich, których obwiniają za swoją sytuację” – zauważył Przemysław Gulda (gazeta.pl).

„Obejrzyj, zanim zakaże tego Prezes” –  zachęcają producenci i twórcy tego obrazu. To najprawdopodobniej jedyny, wręcz perwersyjnie do bólu szczery film o Polsce czasów „dobrej zmiany”. Nic dziwnego, że nie miał szans na choćby jedną złotówkę dotacji ze strony oficjalnych instytucji polskiej kinematografii. Jest produkcją całkowicie niezależną zrealizowaną za własne pieniądze reżysera i te pozyskane od prywatnych darczyńców. Równie trudno jest pokazać film publiczności. Żaden z dystrybutorów filmów nie podjął ryzyka. Szefowie kin wynajdują najróżnorodniejsze powody, by zapobiec projekcjom.  Reżyser zdany jest na siebie organizując pokazy i promocję filmu.

Czarno-biały film nakręcony w niezwykłym dla kina formacie kwadratu trwa 90 minut. Tytuł „Knives Out”, jak to u Wojcieszka w zwyczaju, zapożyczony jest od jednego z rockowych utworów. W tym przypadku brytyjskiej grupy Radiohead. Od czasu premiery na ubiegłorocznym festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu film pokazywany był dotąd m.in.: na festiwalu filmowym w Kazimierzu Dolnym, Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu, Ińskim Lecie Filmowym, OFFeliadzie i Tofifest.

Jedyna projekcja na Scenie Gadzickiego Teatru Modrzejewskiej w Legnicy w niedzielę 5 lutego o godz. 19.00. Bezpłatne wejściówki wydawać będzie kasa biletowa teatru od wtorku 31 stycznia. Po projekcji spotkanie publiczności z reżyserem filmu Przemysławem Wojcieszkiem.

Grzegorz Żurawiński