Wśród publiczności tegorocznej edycji Festiwalu Intermediale byli zarówno ci, którzy pamiętają jego początki czyli Legnickie Prezentacje Sztuk Medialnych, jak i ci, dla których to jedna z pierwszych okazji, by przyjrzeć się temu, co ciekawe w dziedzinie scenicznych projektów multimedialnych, eksperymentalnych i elektroakustycznych. Wrażenia z prezentacji na legnickiej scenie teatralnej opisuje Katarzyna Gudzyk.


Dwa koncertowe wieczory z muzyką akusmatyczną były zachętą, by sięgnąć w te obszary sztuki, gdzie to, co widzialne i słyszalne staje się niemożliwe do oddzielenia. Gdy dla większości muzyków szum jest zbędnym zniekształceniem, dla twórców przyjeżdżających na Intermediale to właśnie on bywa najbardziej interesujący. Staje się równouprawnionym elementem muzyki, a niekiedy jej kwintesencją.

White Nerve Conection to warszawski projekt okołoidustrialny. Muzyków fascynują brzmienia, głosy i szumy typowe dla przemysłu, fabryk, hal produkcyjnych i aglomeracji miejskich. Materiał zbierają wykorzystując do tego technikę field recordingu, który współcześnie nie oznacza już tylko nagrywania najróżniejszych odgłosów z otoczenia, ale zyskał miano gatunku z pogranicza muzyki eksperymentalnej, awangardowej, ambientu, a nawet muzyki konkretnej. W swoich działaniach WNC stawia na plastyczną wyobraźnię odbiorców. Tworzą kompozycje plam dźwiękowych, dając słuchaczom coś na kształt muzyki stanu pośredniego, oscylującej na granicy pomiędzy surowym materiałem a gotowym utworem. Odgłosy miasta miksują z dźwiękami generatorów, sampli i (uwaga!) urządzeń do wytwarzania szumów. Uzyskują w ten sposób nowe brzmienia, odbicia dźwięków wcześniej zarejestrowanych, wreszcie muzykę z pogranicza elektroniki i IDM (Intelligent Dance Music).

Dźwiękowe plamy swego czasu zafascynowały też Steve’a Reicha. Nowojorczyk już w latach 60. eksperymentował z muzyką konkretną i elektroniczną, by dekadę później zająć się badaniami rytmu. W efekcie porzucił muzyczny minimalizm i stworzył inspirowaną etniczną muzyką indonezyjską „Music for 18 musicans”. Ten właśnie utwór wykonał w czasie Intermediale francuski performer, turntablista Philippe Petit. Artysta przetworzył fragmenty kompozycji Reicha. Zmieniając długość i częstotliwość dźwięków, tworząc scratche i żonglując bitem zdekonstruowany uprzednio utwór złożył na gramofonach, odwołując się tym samym do teorii Berlinera (twórcy prototypu gramofonu), który upatrywał w nim nie tyle urządzenie do odtwarzania muzyki, ile narzędzie do tworzenia unikatowych dźwięków.

Na festiwalowej scenie pojawił się też projekt koncentrujący się na badaniu i postrzeganiu granic dźwięku. Rhetoric Conversation to artystyczne przedsięwzięcie, w którym field recording łączy się z brzmieniami generowanymi przez systemy modularne i sferą audiowizualną. Pawlik celowo wprowadza tu element przypadku, pozwala, aby składowe performansu pojawiały się losowo. I choć aleatoryzm znany był już dadaistom, a po nich eksperymentowali w ten sposób Boulez, Jasiński czy Lutosławski, a nawet Frank Zappa i Lou Reed, żaden z nich nie miał możliwości, aby te doświadczenia przenieść w sferę wideo-art.

Jeśli pierwszy dzień festiwalu nie wystarczył, aby przekonać się, że wszystko jest muzyką, niezbicie udowodnił to Jurgen Eberchard. „Fine Trinkers bei Pinkels Daheim” to projekt koncepcyjny, w którym performer oprócz instrumentów elektronicznych (syntezatorów analogowych, samplerów itp.) używa dobrze wszystkim znanych przedmiotów, np. czajnika, taśmy klejącej, zabawek, solniczek, kolb i probówek, do których wlewa tylko sobie wiadome substancje chemiczne. Wszystko to reaguje ze sobą, brzmi, wytwarza dźwięki, a Eberchard przetwarza je i komponuje muzykę.

Całości dopełniło Radio Internazionale, projekt pomysłu Tomasza Barana, Grażyny Kaczmarek i Krzyśka Pawlika. W tym składzie tworzyli też m.in. Christblood, Embryonal Position czy The Land of Great, ale po latach przerwy powrócili, aby znów robić Radio… I nie ma w tym cienia przesady, bo muzycy wykorzystują m.in. archiwalne zapisy audycji radiowych, eksperymentują w obszarze poezji słowa mówionego i poezji dźwięku. Fascynuje ich dekonstrukcja form językowych, przetwarzanie słów, odkształcanie, aż do granicy dźwięku niewiadomego pochodzenia czy niby-języka.

Jako całość wszystko to formalnie ciekawe, akusmatyczne, platońskie, dadaistyczne, surrealistyczne i paradoksalne. Paradoks zawiera się w tym, że choć mowa tu o muzyce, to jednak nie zawsze strawnej dla melomanów. O wiele więcej frajdy znajdą w Intermediale amatorzy filozofii, matematyki, fizyki, historii sztuki i kultury. Nie każdy kupi tak spreparowany eksperyment, ale namawiam. Bo w Polsce to nadal rzadkość zarezerwowana dla dużych miast. W Europie i na świecie niewyłącznie, ale chwilowo jesteśmy w Legnicy.

(Katarzyna Gudzyk, „Szumi, stuka i wszystko gra”, Tygodnik Regionalny Konkrety, 9.11.2016)