Żeby grać dzisiaj "Dziady" Adama Mickiewicza, trzeba mieć albo dobry powód, albo świetne pomysły. Jednego i drugiego nie zabrakło Lechowi Raczakowi, który na Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej pokazał spektakl zrealizowany w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy – ocenia Monika Wasilewska.

Raczak nie próbuje być modny: nie szuka efektownych pretekstów, by ożywić romantyczne postaci i atrakcyjnie je uwspółcześnić. Jego "Dziady" są żywe i mocne, bo bronią się prawdą wyczytanych z tekstu emocji.

Spektakl jest surowy, chropowaty jak sparciałe deski tworzącego scenografię podestu. Mówi językiem teatralnej alternatywy lat 70. - fascynacją rytuałem, ludowością, ekspresyjnym aktorstwem, przybrudzeniem, zakurzeniem, półmrokiem. Raczak, lider kultowego Teatru Ósmego Dnia, korzysta też z tradycji średniowiecza m.in. groteskowo przerysowanych postaci piekielnych (świetny Paweł Palcat jako przegięty transwestyta w kabaretkach i obcasach).

Bohaterem jest tu zbiorowość, ale pojmowana jako tłum jednostek. Nawet Konradów mamy czterech, a obserwuje ich piąty - stary Konrad. Młodość, zapalczywość i naiwna nieraz, ale szczera i z głębokiego odczuwania wyrosła buntowniczość: oto prawdziwi bohaterowie legnickich "Dziadów". W ten sposób historia wiąże się z teraźniejszością, bo ów dosłownie rozerwany namiętnościami Konrad, walczący z Bogiem i samym sobą, mógłby być protagonistą każdych czasów.

Raczak umiejętnie pozbywa się patosu "Dziadów" i - jak to bezceremonialnie ujął cytowany w programie młody internauta - ich kiczowatości. Widać to m.in. w części II. Zamiast sielankowego obrazka dziewicy w wianku widzimy obnażoną cielesność dziewczyny wijącej się w erotycznym pragnieniu. Dziady to gwałtowny rytualny akt przy stołach-ołtarzach, gdzie duchy zmarłych wcielają się w uczestników święta i przemawiają ich głosem. Towarzyszący ceremonii niepokojący basowy śpiew dobywający się spod siedzeń widowni wybrzmiał też w kolejnych częściach spektaklu łącząc je w całość spełnianego obrzędu. I w kontekście współczesnego quasi-misterium nie trzeba uzasadnień ani dla pojawienia się postaci z zaświatów, ani dla prób doniosłego rozprawiania nad istotą Dobra i Zła.

„Dziady” Adama Mickiewicza, reż. Lech Raczak, scen. Bohdan Cieślak, muz. Lech Jankowski, Teatr Modrzejewskiej (Legnica) na XI FKCh

(Monika Wasilewska, „Mickiewicz jako rytuał duchów” Gazeta Wyborcza-Łódź, 9.11.2007)