W przedstawieniu Jacka Głomba w pamięć zapadają przede wszystkim świetnie wyreżyserowane sceny przemocy i znakomita, surowa scenografia Małgorzaty Bulandy. To teatr pełen silnie oddziałujących obrazów, dopełnianych rewelacyjną postindustrialną muzyką grupy Kormorany. Druga część wrażeń i ocen Piotra Dobrowolskiego z Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontakt  w Toruniu.


(…)

Temat mityzacji rzeczywistości, tym razem w odniesieniu do pamięci historycznej, zainteresował też Jacka Głomba, który ukazał korowód krwawych zbrodni motywowanych przez polityczne sojusze i antypatie. Car Samozwaniec, czyli polskie na Moskwie gody legnickiego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej był jedynym polskim spektaklem w programie konkursowym Kontaktu. Mocne obrazy i znakomita muzyka rekompensują fabularne niejasności tej opowieści o krótkim panowaniu Polaków na Kremlu (1605-1606), która oparta została na – znacznie skróconym – tekście Adolfa Nowaczyńskiego. Doceniony przez jury konkursu „Klasyka Żywa” Car… ujawnia bezwzględność polityki i zakulisowe sposoby sprawowania władzy. Nadal wywołuje także skrajne emocje publiczności, której część zachwyca się spektaklem, a część nie rozumie go i odrzuca.

W przedstawieniu Jacka Głomba w pamięć zapadają przede wszystkim świetnie wyreżyserowane sceny przemocy i znakomita, surowa scenografia Małgorzaty Bulandy. To teatr pełen silnie oddziałujących obrazów, dopełnianych rewelacyjną postindustrialną muzyką grupy Kormorany. Taka stylistyka pozwala na wymowne szkicowanie mechanizmów polityki łączącej żądzę z władzą i tak napędzającej tryby historii. W scenicznej opowieści powracają echa tragedii historycznych Szekspira. Pewien problem stanowić może jednak czytelność fabuły spektaklu. We wnętrzu toruńskiej hali sportowej, gdzie wystawiony został Car…, często nie docierały do mnie stylizowane dialogi postaci. Mam wrażenie, że wyraźniej stawiane akcenty narracyjne, stylistyczne uproszczenie języka i – wymagana w tak dużej przestrzeni – jeszcze bardziej wyrazista gra aktorów mogłyby pomóc w odbiorze tego przedstawienia. Jednak i bez tego pozwoliło ono na cieszenie się z – robiących niemałe wrażenie – obrazów i brzmień.

(…)


CAŁY TEKST

(Piotr Dobrowolski, „Przekleństwa namiętności”, www.teatralny.pl, 17.06.2016)