Znakomitą część historii polskiego teatru tworzyły i - pomimo pewnych zmian, wyodrębnienia się nowych teatralnych profesji - nadal tworzą duety reżyser - scenograf. To partnerstwa mniej lub bardziej trwałe, o różnej dynamice współpracy, w której jednak da się zauważyć rytm powrotów. O tym „czego nie widać…”, w tym także o legnickim duecie Głomb/Bulanda pisze Jadwiga Rożek-Sieraczyńska.


(…)
Poszukiwanie teatralnych przestrzeni poza budynkiem sceny wnosi odmienne scenograficzne kwestie i zagadnienia. Kuratorzy polskiej ekspozycji na Praskim Quadriennale w 2007 roku "ucieczkę teatru z teatru" uznali za jedno z najbardziej charakterystycznych zjawisk przełomu XX i XXI wieku. Programowo i konsekwentnie poszukiwania takie prowadzą Jacek Głomb, reżyser i dyrektor legnickiego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej oraz scenografka Małgorzata Bulanda. Twórczość artystów, zapraszających często do współpracy także dramaturgów i reżyserów - Krzysztofa Kopkę i Przemysława Wojcieszka - odbierana jest jako rodzaj aktu artystyczno-społecznego. W swoich spektaklach nie tylko drążą tematy związane z dziejami miasta i jego społeczności, na ich prezentacje często wybierają miejsca zapomniane, skazane na powolną degradację. Włączanie martwych od wielu lat przestrzeni w żywą miejską tkankę w wielu przypadkach jest powrotem do przerwanej lokalnej tradycji. Jacek Głomb podkreśla, że w Legnicy przed wojną istniało czternaście sal teatralnych.

Projektowanie teatralnej rzeczywistości w miejscu o odmiennej niż scena funkcji dla scenografa oznacza zetknięcie z mocnym, konkretnym podłożem - ze specyfiką materiału, układu architektonicznego. Ograniczenia i możliwości danej przestrzeni wymagają zdefiniowania na nowo relacji między oglądającymi a wykonawcami, co często wiąże się z mniejszym dystansem i znacznie bliższą perspektywą, z większym poczuciem zanurzenia w jedną, wspólną wszystkim rzeczywistość. Istotne jest tutaj uwrażliwienie scenografa na to, co stanowi własną historię danej przestrzeni, co jest nie tylko pamięcią o miejscu, ale co jest pamięcią miejsca - co z niego samego można wyczytać, jaką atmosferą emanuje. Kluczowa wydaje się umiejętność włączenia tych immanentnych subtelnych jakości przestrzeni w całość wizualnej narracji. Małgorzata Bulanda w spektaklach Jacka Głomba i Przemysława Wojcieszka tworzy teatralne światy pomiędzy tym, co jest wykreowanym scenograficznym elementem, a tym, co jest fragmentem realnej przestrzeni, co wizualnie zasugerowane musi znaleźć kontynuację w wyobraźni widza, a co mówi o przeszłości danego wnętrza. Scenografie Bulandy utrzymane są w stonowanych, monochromatycznych barwach, spajających je niejako z konkretną, często zdewastowaną, surową przestrzenią. Jej teatralny świat budowany jest na wyobrażeniach wywołanych przez jeden element, fragment, detal, funkcjonujących niejako na zasadzie pars pro toto. W przypadku przedstawień klasyki będą to lekkie stylizacje kostiumów, sięgniecie po "pierwotną materię", budulec świata - ogień, pył, drewno. W inscenizacjach tekstów eksploatujących nieodległą historię - sugestywne elementy, wizualne znaki odsyłające do określonego kontekstu: czasu, miejsca.

Sam wybór konkretnej przestrzeni dla danej inscenizacji, co oczywiste, jest gestem znaczącym, narzucającym perspektywę i kontekst interpretacyjny. "Koriolan" (1998), Szekspirowska tragedia o rzymskim dowódcy, wystawiona została w starych koszarach wojskowych. Hamlet powracał do znajdującego się w stanie rozkładu królestwa, które mieściło się w dawnej sali widowiskowej Wojewódzkiego Domu Kultury - we wnętrzu posiadającym własną, zdewastowaną scenę. W innych inscenizacjach odwrotnie, to sama przestrzeń prowokowała do konkretnej opowieści, wyłaniała postaci i ich historie. "Ballada o Zakaczawiu" (2000) grana w nieczynnym kinie Kolejarz, "Made in Poland" (2004) w opuszczonym pawilonie handlowym oraz plenerze blokowiska legnickiej dzielnicy Piekary, "Łemko" (2007) pokazywany w byłym teatrze varietes na Zakaczawiu czy "Orkiestra" (2011), której premiera odbyła się w cechowni kopalni w Lubinie.
(…)

(Jadwiga Rożek-Sieraczyńska, „Czego nie widać...”, Miesięcznik Teatr, nr 11/2015)