Opowiedziany w konwencji ballady debiutancki spektakl Katarzyny Knychalskiej w reżyserii Jacka Głomba przywołuje mało znaną historię polskich reemigrantów z Bośni, którzy po II wojnie światowej osiedlili się w okolicach Bolesławca. W rok po premierze spektakl dwukrotnie (25 i 26 września) pokazany zostanie legnickiej publiczności na Scenie na Nowym Świecie.


Akcja sztuki toczy się w wielu miejscach i w kilku planach czasowych. M.in. w Jugosławii podczas II wojny światowej w - zajętej przez chorwackich faszystów i nacjonalistów - wiosce pod Sarajewem zamieszkałej przez potomków polskich osadników z Galicji, którzy u schyłku XIX wieku zostali osiedleni na tych bałkańskich peryferiach Austro-Węgier. Trwa okrutna rzeź między nacjonalistami i komunistami, Chorwatami, Serbami i Bośniakami, katolikami, muzułmanami i prawosławnymi. Ojciec narratorki próbuje ocalić ukrywającego się dezertera , jednak chłopak ginie. Tajemnica tej śmierci będzie prześladować bohaterów przez wiele lat.

Miną epoki i wojny, jedni Polacy wyjadą z Bośni na Dolny Śląsk, inni zostaną. Konflikty z bałkańskiego kotła nacjonalizmów przeniesione zostaną na podwórka poniemieckich podbolesławieckich wiosek, gdzie „Jugole” zderzą się z Zabużanami. Po latach rozpad Jugosławii sprowokuje kolejną bałkańską masakrę. Wojna powróci do Sarajewa, a jej echa pod Bolesławiec i ponownie dotknie bośniackich Polaków.

- Doświadczana na naszych oczach imigracyjna fala i europejska debata o tym wielkim problemie aktualizuje naszą opowieść, która dotyka przecież brutalnego wojennego konfliktu między światem chrześcijan i muzułmanów. Odbiega jednak od poprawnej politycznie narracji, bo w naszej sztuce to muzułmanie są głównymi ofiarami konfliktu – zauważa autorka scenariusza Katarzyna Knychalska.

- Uwierzcie, że w Sarajewie ten wojenny konflikt nie wygasł. Czuć go do dziś. To beczka prochu, a ta bomba nadal tyka – ocenia reżyser sztuki Jacek Głomb.

- Jedenaście razy oglądałem ten spektakl, także w towarzystwie reemigrantów i ich potomków. Budzi on w tym gronie ogromne i nie tylko pozytywne emocje. Na jednym z pospektaklowych spotkań mocno oberwaliśmy, bo prawda przedstawiona na scenie została zanegowana i odrzucona. To fenomen jak Bośnia nadal głęboko tkwi w tych ludziach. Tyle, że myślą o niej jak o zmitologizowanej Arkadii, a nie o miejscu, które opuszczali uciekając przed przemocą -  opowiada bolesławiecki starosta Dariusz Kwaśniewski.

A jak sceniczną opowieść z historią w tle postrzegali i oceniali krytycy oraz recenzenci?

„To historia okrutnego świata, w którym wojny wywołują i toczą mężczyźni, opowiedziana jednak z perspektywy kobiet. To one grają pierwsze skrzypce. Z prostej przyczyny – one te konflikty przetrwają. Po to, żeby opłakiwać swoich mężów, synów, ojców. I pamiętać. Autorka zderza ze sobą dwa kulturowe tygle – bałkański i dolnośląski. W tym pierwszym naprawdę się kotłuje, a chwile spokoju są kruche, jak na uśpionym wulkanie. Ten drugi wydaje się na tym tle ostoją prawdziwej tolerancji” – pisała Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej Wrocław.

„W przejmującej sekwencji wieńczącej spektakl, gdzieś na dachu wieżowca w oblężonym, ostrzeliwanym przez snajperów Sarajewie grupa chłopaków i dziewczyna, córka polskich imigrantów łapie sygnał zagranicznej telewizji, żeby obejrzeć mecz z mistrzostw świata w piłce nożnej w 1994 roku. Świat nie stał się lepszy. Bośnia z raju przemieniła się w piekło. Niewinni zginą jak zawsze” – zauważył krytyk i recenzent Łukasz Drewniak, który we wrześniu 2014 roku oglądał bolesławicką premierę przedstawienia.

Ubiegłoroczne prezentacje „Mojej Bośni”, zarówno na scenie bolesławieckiego Teatru Starego, jak i w okolicznych wsiach, były okazją do wielu równoczesnych debiutów. To pierwsze przedstawienie teatralne wyprodukowane (we współpracy z legnickim Teatrem Modrzejewskiej) przez wrocławską Fundację Teatr Nie-Taki, debiut dramaturgiczny Katarzyny Knychalskiej oraz pierwsza premiera na scenie impresaryjnej odremontowanego Teatru Starego w Bolesławcu. Po raz pierwszy w swojej artystycznej karierze, reżyser Jacek Głomb stworzył okazjonalną kompanię wykonawców powołaną specjalnie do jednego przedstawienia, sięgając po aktorów różnych krajowych scen teatralnych.

W spektaklu grają: Alina Czyżewska, Bartosz Turzyński, Grzegorz Wojdon, Magda Drab, Helena Ganjalyan, Marta Karmowska, Jan Kochanowski, Hubert Kułacz, Adam Pietrzak, Albert Pyśk. Muzykę wykonywaną na żywo, skomponowało trio Lautari (Maciej Filipczuk, Jacek Hałas, Michał Żak), scenografia i kostiumy są dziełem Małgorzaty Bulandy, która wykorzystała w przedstawieniu oryginalne rekwizyty z prywatnego skanseniku w Tomisławiu pod Bolesławcem, zaś ruch sceniczny opracował Witold Jurewicz.

Produkcję i eksploatację spektaklu sfinansowali wspólnie: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, Fundacja „Polska Miedź” oraz Powiat Bolesławiecki.

Legnickie przedstawienia „Mojej Bośni” na Scenie na Nowym Świecie w piątek i sobotę (25 i 26 września) o godz. 19.00. Bilet: 30 zł (ulgowy 20 zł).

Dzięki ministerialnej dotacji (67 tys. zł) już w niedzielę 27 września przedstawienie wyruszy w artystyczną podróż na Bałkany. Na trasie: Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra oraz Macedonia, w sumie pięć przedstawień w Sarajewie, Mostarze, Podgoricy i Skopje.

Grzegorz Żurawiński