W ramach sceny offowej dwa spektakle młodych reżyserów. „Pocztówki…” (oryginalny tytuł: „Pocztówki z Karłowic”) i „Bucharest Calling” to opowieści o tożsamości i uwikłaniu w historie osobiste, lokalne i ogólnoludzkie. O tym jak młodzi artyści poszukują ciekawych historii pisze Katarzyna Gudzyk.


Scenariusz „Pocztówek…” powstał z autentycznych historii mieszkańców wrocławskiego osiedla Karłowice. Osobiste opowieści ludzi z tego miejsca zebrali animatorzy projektu Teatralne Podwórko. Anegdoty zostały wybrane i złożone przez Joannę Gerik. Młoda reżyserka na co dzień związana jest z wrocławskim Teatrem Lalek, gdzie w październiku zrobiła spektakl „Po sznurku” na podstawie utworów Piotra Gęglawego. Jest to historia pewnej znajomości, która zaskakuje humorem, nieoczekiwanymi skojarzeniami i bogactwem wyobraźni.

We Wrocławiu „Pocztówki…” realizowano jako teatr uliczny. Jego przestrzenią było przejście pod budynkiem prowadzące z placu na ulicę Boya-Żeleńskiego. Spektakl splatał się zatem z miejscem, był jego częścią wywiedzioną z czasu, przestrzeni i opowieści. Na legnickiej scenie sztuka funkcjonować będzie raczej jako opowieść uniwersalna, odnosząca się do metahistorii. Bardzo pomocne dla tego rodzaju opowiadania będą rekwizyty. Ciekawostką jest też wykorzystanie stołu jako przestrzeni twórczej. To właśnie na nim troje młodych aktorów animować będzie stare przedmioty, poszukując w ten sposób śladów przemian historycznych, społecznych, a nawet politycznych.

Tego samego wieczoru w ramach sceny offowej do obejrzenia drugi spektakl. Realizują go studenci wrocławskiej PWST, a reżyseruje Paweł Palcat, którego o współpracę poprosili młodzi aktorzy. „Bucharest Calling”, bo o tę sztukę chodzi, została napisana metodą work-in-progress przez rumuńskiego dramaturga Stefana Peçę (rocznik 1982), stypendystę londyńskiego Royal Court International Playwriting. Swoją premierę miała w teatrze LUNI w Bukareszcie. Jako tekst była drukowana w Polsce w antologii rumuńskiego teatru współczesnego („Sześć minut rumuńskiego teatru”, wyd. Panga Pank).

Bohaterami sztuki są klubowa hedonistka, dziwka, alfons, radiowy DJ oraz amator nocnych wyścigów samochodowych. Każde z nich próbuje spełnić swoje marzenie o szczęściu, ale czy to przypadkiem, czy świadomie ignoruje każdą szansę na rzeczywistą zmianę. W bardziej ogólnym znaczeniu „Bucharest Calling” to opowieść o pragnieniu i niemocy. Wiele wskazuje, że właśnie w ten sposób do tekstu Peçy podejdą twórcy spektaklu.

– Najważniejsze tutaj są zadania aktorskie i sposób ich rozwinięcia – podkreśla Paweł Palcat. – Tekst wymaga temperatury. To, co robimy, nie będzie letnie ani teatralne. Chcemy zagrać na emocjonalnej żylecie, bo tylko wtedy ta historia będzie prawdziwa.

Dzięki temu, że „Bucharest Calling” tworzono metodą laboratoryjną, można ją grać naturalistycznie.

– Granie ma być bardzo naturalistyczne, ale scenografię ograniczymy do minimum. Zależy nam na zimnej, białej i wystylizowanej na bardzo czystą przestrzeni, do której wpuszczamy pięciu bardzo kolorowych bohaterów. W miarę rozwoju akcji wszystko będzie podlegać dekonstrukcji – mówi Palcat.

Ciekawe rzeczy będą się działy też w warstwie muzycznej spektaklu. Twórcy sięgnęli do soudtracku z „Berlin Calling” (2008), filmu będącego inspiracją dla Peçy.

(Katarzyna Gudzyk, „Młodzi poszukują ciekawych historii”, TR Konkrety, 26.11.2014)