Spektakl jest głosem historii, który należy usłyszeć, ponieważ desygnuje on nowe znaczenia, wywołuje świeże emocje i kolejny raz ocala od zapomnienia fragment rzeczywistości. Nie można pominąć fantastycznej gry aktorskiej całej trupy teatralnej oraz dużego waloru spektaklu, jakim była muzyka na żywo. O łódzkim spektaklu legnickiego duetu Urbański-Głomb zaprezentowanym na gdyńskim festiwalu pisze Dorota Łoś.


Drugi spektakl konkursowy 8. Festiwalu R@Port mogliśmy obejrzeć na deskach Dużej Sceny Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni. Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi zaprezentował przedstawienie "Kokolobolo, czyli opowieść o przypadkach Ślepego Maksa i Szai Magnata" w reżyserii Jacka Głomba. Tekst sztuki i teksty piosenek są dziełem Roberta Urbańskiego. Za scenografię szynku i kostiumy odpowiedzialna jest Małgorzata Bulanda.

Spektakl bazuje na historii legendarnego Żyda – Maksa Berensztajna, przywódcy przedwojennego łódzkiego świata przestępczego. W rolę tytułowego żydowskiego herszta wcielił się Paweł Audykowski, co ciekawe, odpowiedzialny również za ruch sceniczny całego przedsięwzięcia. Dyktator Bałut rozpoczyna "filantropijną działalność" razem ze swoimi pobratymcami: Fajwelem (Michał Bieliński) i Szają (Bartosz Turyński) od szybkich skoków rabunkowych. Po różnych perturbacjach Maks, okrzyknięty Ślepym, staje się najważniejszą personą półświatka żydowskiego. Jako właściciel spelunki Kokolobolo rządzi swoimi podwładnymi. Jego panowanie, za sprawą filozoficznego podejścia Szai, jest nie tylko działaniem gangsterskim, ale również sprawiedliwym. Sentymentalne żydki – jak mówi o sobie trio rządzące Bałutami, wymierza kary podczas sądów w knajpie, która jest centrum dowodzenia i miejscem, w którym rozgrywa się cała akcja dramatu.

Kokolobolo jest lepszy niż po secie śledź w śmietanie – śpiewa kobiecy duet kabaretowy Beta i Irma (Malwina Irek, Katarzyna Żuk). To nie jest żaden Wersal, lecz spelunka, w której nie tylko toczą się sądy, ale przede wszystkim sielskie zabawy, pijatyki i romanse. W knajpie odbywa się nawet ważna uroczystość – ślub Maksa i Alicji (Magdalena Kaszewska), która przeradza się w farsę wywołującą u widowni salwy śmiechu. Sielski nastrój wprowadzają piosenki kabaretowe, wyśpiewywane przez aktorów na żywo. Opowiadają one błahe historyjki, ale także dopełniają dialogi, będąc zabawnymi didaskaliami dla akcji dramatu. Czas rzeczywisty tej części przedstawienia to okres świetności gangu żydowskiego, czyli lata trzydzieste XIX wieku.       

Akcja zostaje przedzielona bardzo widoczną cezurą. Widmo wojny burzy sielankę szajki żydowskiej. Ślepy Maks ucieka, a jego podwładni nie potrafią poradzić sobie z nowym wrogiem. Żyją nadzieją na powrót wybawcy, który obroni ich od wszelkiego zła. Tak się jednak nie staje. Nastrój rodem z singspielu czy z wodewilu pryska jak bańka mydlana, wywołując konsternację, ponieważ akcja przeradza się w wojenny koszmar. Mała społeczność z Kokolobolo jest metaforycznym obrazem sytuacji łódzkich Żydów podczas II wojny światowej. Pod nowym przywództwem Szai Magnata muszą podporządkować się znienawidzonym Niemcom, którzy traktują ich jak zwierzęta. Akcja dramatu obrazuje traumatyczną historię Żydów w getcie, którzy mimo tragicznych okoliczności starają się sobie pomagać. W tej części szynk Kokolobolo staje się miejscem kaźni i śmierci.

"Kokolobolo, czyli opowieść o przypadkach Ślepego Maksa i Szai Magnata" to przedstawienie, które skłania do ponownego zatrzymania się nad traumatycznym tematem, jakim jest Shoah. Być może dla niektórych widzów będzie to sztampowy chwyt artystyczny, który z założenia wywołuje emocje.  Trudno się jednak zgodzić z takim zarzutem. Sztuka Roberta Urbańskiego jest nie tylko sygnaturą łódzkiej przestrzeni miejskiej w okresie przedwojnia i wojny. Spektakl jest głosem historii, który należy usłyszeć, ponieważ desygnuje on nowe znaczenia, wywołuje świeże emocje i kolejny raz ocala od zapomnienia fragment rzeczywistości.

Nie można pominąć fantastycznej gry aktorskiej całej trupy teatralnej oraz dużego waloru spektaklu, jakim była muzyka na żywo. Zdecydowanie przedstawienie Teatru Nowego im. Kazimierza Dejmka w Łodzi pretenduje do najwyższej nagrody całego festiwalu.

(Dorota Łoś, „Festiwal R@port: "Kokolobolo", czyli ocalić od zapomnienia”, www.trojmiasto.miastokultury.pl, 19.11.2013)