Legnica „Dwadzieścia lat po/Twenty years after/ Двадцать лет спустя”: premiery teatralna i filmowa, konferencja naukowa, wspomnieniowa biesiada z udziałem dzisiejszych i byłych mieszkańców Legnicy z krajów b. ZSRR, pokazy grup rekonstrukcyjnych, sprzętu wojskowego i pirotechniczne, a także rockowy koncert rebelianckiego zespołu „Leningrad” to główne elementy trzydniowego wydarzenia (13-15 września 2013 r.), które upamiętni 20. rocznicę opuszczenia Legnicy przez wojska rosyjskie. Pisze Grzegorz Żurawiński.


- Nie chodzi nam ani o resentymenty, ani o okazjonalną uroczystość, ale o artystyczny projekt z wymiarem społecznym, a także o spotkania, które odbywać się będą ponad ideologicznymi podziałami i politycznymi sporami. Przywoływać będziemy historię, ale przede wszystkim tę ludzką, indywidualną. Przy okazji, ale jednak w przededniu, oficjalnych rocznicowych obchodów powiązanych z datą 17 września. Nie zapominamy bowiem jak było, ale nie chcemy wypominać – objaśnia ideę wrześniowego wydarzenia Jacek Głomb.

Generałowie, artyści, sportowcy

Przez kilkadziesiąt lat Legnica była miejscem służby i pracy setek tysięcy radzieckich żołnierzy, oficerów i ich rodzin z wielu narodów wchodzących w skład ZSRR. Małą Moskwę w życiorysie miało wielu marszałków i generałów tej armii: od marszałka Konstantego Rokossowskiego (w swoim czasie także ministra obrony narodowej PRL), przez słynnego dowódcę wojsk Układu Warszawskiego marszałka Wiktora Kulikowa, po tych ostatnich, którzy już po rozpadzie ZSRR objęli funkcje szefów sztabu i wiceministrów obrony Rosji i Ukrainy: generałów Wiktora Dubynina i Anatolija Łopatę. Ale w rosyjskojęzycznej części Legnicy rodziły się i uczyły w szkołach także oficerskie dzieci. Takie jak: Olena Pidruszna, aktualna mistrzyni świata w biathlonie, Aleksander Sokurow, wybitny reżyser filmowy i zdobywca Złotego Lwa weneckiego festiwalu filmowego, czy kawaler francuskiej Legii Honorowej, światowej sławy ilustrator i karykaturzysta Michaił Zlatkowski. I wielu innych.

Specyficzny charakter miały przez niemal pół wieku relacje legniczan z ich przymusowymi sąsiadami. Zarówno te oficjalne z obecnością radzieckich generałów na legnickich trybunach pierwszomajowych i corocznych obchodach kolejnych rocznic Rewolucji Październikowej, jak i te prywatne, często oparte na handlu i przemycie. To w Legnicy można było kupić najtańsze paliwo i złoto w każdej ilości, futra i radzieckie kamery, lornetki i aparaty fotograficzne. W co drugim legnickim domu stały telewizory przemycone w wojskowych transportach. Okoliczni rolnicy nie mieli najmniejszych problemów ze zbytem każdej ilości ziemniaków, kapusty i ogórków. Kwitł prywatny legnicki handel odzieżą, obuwiem i kosmetykami, a w ostatnich latach dżinsami i azjatycką elektroniką. Do dziś w samym centrum miasta stoi unikatowy już w skali kraju, budzący spory i kontrowersje, Pomnik Wdzięczności dla Armii Radzieckiej odsłonięty w 1951 roku, w szczytowej fazie stalinowskiego zniewolenia.

Gwiazdy na scenie i ekranie

Wszystko to razem doskonale znane jest starszym pokoleniom legniczan. Jednak przez 48 lat (1945-1993) z trudem przebijało się do świadomości większości Polaków. Świadectwem tego były chociażby gorączkowe spekulacje „wejdą, czy nie wejdą?”, które w latach 1980-1981 towarzyszyły nocnym rozmowom Polaków w okresie rewolucji solidarnościowej. Legniczanie, pukając się ze zdziwieniem w głowę, odpowiadali wówczas: „A po co mają wchodzić, przecież od dawna już są”. Widzieli to codziennie, a ponadto pamiętali groźny wymarsz radzieckich kolumn pancernych na Warszawę w „odwilżowym” październiku 1956 roku, jak i rolę legnickiego sztabu Północnej Grupy Wojsk oraz radzieckiego lotniska podczas inwazji na zbuntowaną Czechosłowację w sierpniu 1968 roku.

Trzeba było jednak wielu lat, by codzienność radzieckiej historii Legnicy znalazła swoje odbicie w sztuce. Po raz pierwszy dopiero w 2000 roku i głośnej teatralnej „Balladzie o Zakaczawiu” w reżyserii Jacka Głomba, później - także w teatralnych - „Wschodach i Zachodach Miasta” (oba spektakle doczekały się wersji telewizyjnej i ogólnopolskiej emisji na antenach TVP). Dziś termin Mała Moskwa to nie tylko należące do historii określenie Legnicy znane wyłącznie miejscowym. To także tytuł głośnego filmu Waldemara Krzystka, historycznej książki Wojciecha Konduszy i nazwa… restauracji, którą otwarto w mieście nad Kaczawą kilka lat temu.

Biesiadne spotkanie po dwudziestu latach

20 lat temu, wraz z opuszczeniem miasta przez ostatnich żołnierzy-spadkobierców Armii Radzieckiej, Mała Moskwa przeszła do historii i stała się wspomnieniem. Także dla rosyjskojęzycznych legniczan i ich rodzin. Dziś wielu z nich z sentymentem wspomina swoje młode lata i czas wojskowej służby w Legnicy. Dowodzą tego zarówno specjalne rosyjskie fora internetowe integrujące tę społeczność, jak i udział licznych jej przedstawicieli w Pierwszym Wielkim Zjeździe Legniczan, który odbył się w czerwcu 2004 roku.

Właśnie do takiej idei spotkania po latach, w tym przypadku przy okazji okrągłej rocznicy, nawiązywać będzie społeczno-artystyczny projekt „Dwadzieścia lat po/Twenty years after/ Двадцать лет спустя”. - Program mamy praktycznie zapięty na ostatni guzik. Prowadzimy jeszcze rozmowy ze specjalnymi gośćmi, których chętnie powitalibyśmy w Legnicy – zapewnia szef legnickiego teatru Jacek Głomb.

Program, którego producentem jest Teatr Modrzejewskiej w Legnicy, zaś patronem finansującym przedsięwzięcie marszałek Dolnego Śląska Rafał Jurkowlaniec, to wspólny pomysł fotografika i właściciela wydawnictwa Edytor Franciszka Grzywacza oraz Jacka Głomba i jego Fundacji „Naprawiacze Świata”. Partnerem przedsięwzięcia jest także Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu. Koncert zespołu „Leningrad” wesprze dotacją Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia w Warszawie. Szczegółowy i aktualizowany program wydarzenia publikuje strona www.teatr.legnica.pl. PRZECZYTAJ!

 

  • 1. Zespół Leningrad. Sława, anarchia i bluzgi

Dla wielu hitem wydarzenia będzie występ (14 września o godz. 20.00 w legnickim parku) rosyjskiego zespołu Leningrad, który łączy w sobie wiele muzycznych stylów: od rocka po reggae, ska, swing i punk.
Powstały w 1997 roku w Sankt Petersburgu kolektyw, to kilkunastu muzyków, którzy na scenie tworzą nieprawdopodobnie dynamiczną orkiestrę. Kultowy lider formacji Siergiej „Sznur” Sznurow znany jest ze swoich skrajnie ostrych politycznie i obyczajowo wypowiedzi.  Teksty zespołu są przesycone ostrą ironią i absolutnie niecenzuralnymi wulgaryzmami. W istocie są jednak głównie antyreżimowe, dotykając wszystkiego,  co marne i złe, a dzieje się we współczesnej Rosji.

To wyjątkowy zespół i opozycja w stosunku do całego rockowego rosyjskiego światka. Nie bez powodu rzadko dostaje pozwolenie na koncert w Moskwie. Być może dlatego częściej koncertują np. w Polsce, Europie i USA. Mimo to, zespół jest niesamowicie popularny w Rosji. Jeśli uda mu się wystąpić i ominąć zakazy, wypełnia olbrzymie hale koncertowe i stadiony.

  • 2. Jedno miasto, dwa państwa

Taka była Legnica przez blisko pół wieku po zakończeniu II Wojny Światowej. Nie bez powodu siedzibę potężnego garnizonu wojsk i dowództwa - utworzonej z armii II Frontu Białoruskiego - Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej nazywano Małą Moskwą. Lotnisko, liczne kompleksy koszarowe, dzielnica willowa, szpitale, szkoły, sąd z więzieniem, teatr, Stary Ratusz, Akademia Rycerska to tylko niektóre z 1200 obiektów, które na kilkadziesiąt lat znalazły się w wyłącznej dyspozycji radzieckiej armii, która zajmowała jedną trzecią przedwojennego miasta.

Mur dzielący miasto i jego mieszkańców przetrwał w Legnicy dużo dłużej niż ten sławniejszy w Berlinie. Ostatecznie runął dopiero 16 września 1993 roku, gdy na legnickim dworcu kolejowym pożegnano ostatnich dowódców i żołnierzy wschodniego mocarstwa. Paradoks i koleje dziejów sprawiły, że miasto opuszczała armia innego państwa, niż to, którego siły zbrojne w lutym 1945 roku do niego wkroczyły. Związek Radziecki nie istniał już od blisko dwóch lat. Czerwone gwiazdy na czapkach żołnierzy, na wieżach czołgów, skrzydłach samolotów i wojskowych sztandarach jednak przetrwały. Tak jak dowódcy, którzy służyli już pod nową flagą i rozkazami Federacji Rosyjskiej.

  • 3. Mała Moskwa mogła trwać!

To, że żołnierze rosyjskiej armii opuścili Legnicę i Polskę młodemu pokoleniu wydaje się oczywistością i pochodną przemian ustrojowych, które PRL przekształciły w wolną i suwerenną Rzeczpospolitą Polską. Nie mogło być inaczej – uważa większość, oceniająca to wydarzenie ze współczesnej perspektywy kraju należącego do Unii Europejskiej i NATO. Ci, którzy tak sądzą, mylą się. Mogło być inaczej! Na początku ostatniej dekady 20. wieku nic nie było w tej mierze ani oczywiste, ani przesądzone. Poważnie rozważano nawet koncepcję komercjalizacji stacjonowania tej armii, a zatem przyznania jej statusu zbliżonego do tego, jaki ma US Army posiadająca swoje wojskowe bazy w licznych zakątkach świata.

Trzeba bowiem wiedzieć, że – kluczowy dla sprawy - traktat o zjednoczeniu Niemiec (1990, zawarty między RFN, NRD i czterema mocarstwami: USA, ZSRR, Wlk. Brytania, Francja), mówił jedynie o wycofaniu wojsk ZSRR wyłącznie z tego kraju (do końca 1994 roku). To co stało się później było splotem wielu czynników, z których najważniejszy był rozpad ZSRR (1991) oraz wspólny i bardzo solidarny wysiłek nowych elit, byłych przedstawicieli antykomunistycznej opozycji demokratycznej z Polski, Czechosłowacji i Węgier (efektem był stworzony w 1992 roku Trójkąt Wyszehradzki), który ostatecznie – nie bez zawirowań i kłopotów – doprowadził do uwolnienia tych krajów od wojsk b. ZSRR.

Cały ten bardzo skomplikowany proces, bez którego – tak dziś oczywiste - członkostwo Polski w Unii Europejskiej byłoby wątpliwe, a członkostwo w NATO wykluczone, świetnie dokumentuje film Mirosława Jasińskiego „Europa Środkowa idzie na wolność”, który swoje premierowe pokazy (m.in. w Legnicy) miał na przełomie maja i czerwca br.


(Grzegorz Żurawiński, „Artystycznie o Małej Moskwie”, Konkrety.pl, 26.06.2013)