Bezpośrednio po sobotnim (27 kwietnia) przedstawieniu „Matki Joanny od Aniołów” w reż. Piotra Tomaszuka legniccy aktorzy spotkali się w Caffe Modjeska z grupą widzów chętnych do rozmowy o spektaklu. Godzinne spotkanie zorganizowała i prowadziła prezeska Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru Modrzejewskiej Krystyna Zajko-Minkiewicz. Warto było!


Na spotkaniu z nieliczną, ale bardzo zaangażowaną w rozmowę grupą widzów pojawili się: Robert Gulaczyk (RG), Mateusz Krzyk (MK), Rafał Cieluch (RC), Magda Biegańska, Bartosz Bulanda (BB) oraz Katarzyna Dworak-Wolak (KD) i Paweł Wolak (PW) z córką Majaną (także występuje na scenie). Spotkanie, które trwało niewiele krócej niż samo przedstawienie, było pełne emocji. Toczone w sympatycznej atmosferze, było jednak szczere do bólu, ujawniając zasadnicze różnice zarówno w ocenie spektaklu, jak i co do wartości, które ważne były dla jego uczestników.

 Szczególnie emocje wywoływała reżyserska koncepcja, by tytułową bohaterkę przedstawić jako osobę w sposób jak najbardziej dosłowny i realistyczny opętaną przez demony…

- Gdy patrzyłem na sceny egzorcyzmów nie wiedziałem czy płakać, czy się śmiać. To jakieś nieporozumienie, by tak groteskowo pokazywać to w XXI wieku. Dlatego jestem bardzo ciekaw, co sami aktorzy sądzą o takim przedstawieniu sposobów na wypędzanie diabła – pytał jeden z widzów.

PW: - Reżyser reagował podobnie. Też śmiał się na próbach…
BB: - Faktycznie trudno uwierzyć w takie egzorcyzmy. To co zrobił reżyser, to jakieś jasełka. Dla mnie przypadłość tytułowej bohaterki powinna być badana raczej przez psychiatrów lub psychologów.
KD: - Nieporozumieniem jest przenoszenie tej historii w XXI wiek, gdyż jej źródła tkwią we Francji XVII wieku i ówczesnym spojrzeniu na te sprawy. Czy Matka Joanna jest wariatką? Czasami sama tak myślę. Ale jednocześnie nie odprawiamy egzorcyzmów komórką, ale krzyżem. Nic w tej sprawie do dziś się nie zmieniło.
RC: - Taka była reżyserska propozycja, w której coś się nie złożyło. Osobiście wierzę w diabła, ale tego tkwiącego w człowieku. Swoją drogą, dla aktora nie ma chyba lepszego doświadczenia, niż zmierzenie się ze złą sztuką. Jest jednak coś takiego w tym mierzeniu się z tą opowieścią o diable, że rodzi się pytanie, czego naprawdę boją się współcześni ludzie.
MK: - Dla mnie, człowieka wierzącego, rola zakonnika odprawiającego egzorcyzmy, to jest poważna sprawa. Miałem wiele obaw wchodząc w tej spektakl. Pojawił się lęk, by nie przywołać Złego. Rozmawiałem nawet o tym z moim przyjacielem, księdzem-egzorcystą. Poradził, bym się nie bał, bo to właśnie byłaby pożywka dla szatana.
RC: - Była szansa, by w tej sztuce poważnie rozmawiać o tych sprawach. Jeśli sami jesteśmy wobec niej krytyczni, to z poczucia zmarnowanej szansy na taką rozmowę.
RG: - Gdy podejmujemy rozmowę o wierze zawsze ujawnią się opozycyjne poglądy. Mam poczucie, że tematy z tym związane są i będą wieczne.

Wśród uczestników spotkania był ksiądz Tomasz Aszurkiewicz. – Obejrzenie sztuki jest jeszcze przede mną. Trzeba jednak wiedzieć, że egzorcyzmy są bardzo popularne Jest wręcz moda na diabła i egzorcyzmy, a sztuka wpisuje się w tę modę. Ja wiem, że diabeł istnieje. Widziałem osoby opętane, które prowadziłem do egzorcysty. W sztuce najważniejsze jest, czy odbieramy ją w kontekście walki o dobro, a nie tylko walki ze złem. Opętanie może dotyczyć także niewierzących. Doświadczyłem tego. To prawda, że czasami mamy do czynienia z chorobą psychiczną i potrzebne jest leczenie. Ale czasami potrzebne są egzorcyzmy. Nie diabeł jest jednak naszym problemem, ale nasze osobiste grzechy.

Rozmawiano jednak nie tylko o reżyserskiej wizji demonów, opętania i egzorcyzmów zaproponowanej w przedstawieniu Piotra Tomaszuka.

PW: - Dla nas bardzo ważne jest, że pojawili się na naszej scenie nowi reżyserzy, by robić sztuki inaczej, niż to, do czego w ostatnich latach was przyzwyczailiśmy i co doskonale już znacie. Naszym obowiązkiem jest wejść w świat proponowany przez reżysera. Trzeba się starać. Bez względu na wszystko, z roku na rok jest was widzów na naszych spektaklach więcej. I to jest wspaniałe!
RC: - To fantastyczne, że wam i nam chce się o tym wszystkim szczerze rozmawiać. Nie kopiemy spektaklu, bo jest to dla nas także kolejne i cenne doświadczenie. Świat spektaklu to świat reżysera. Ile z tego wyszarpie aktor, to jest jego.
RG: - Piękno teatru polega na tym, że każdy spektakl pobudza różnych widzów i dotyka różnych obszarów ich wrażliwości. To co jeden krytykuje, u innego pobudza silne wzruszenia.

- Gratuluję odwagi, z jaką głosicie swoje opinie. Mam ogromne wątpliwości, co do obejrzanego przedstawienia, ale widziałam też, że na scenie robiliście, co tylko się dało – zauważyła w pewnej chwili obecna na pospektaklowym spotkaniu lubińska dziennikarka Ewa Łaznowska. W teatralnej kawiarni rozmawiano emocjonalnie i długo. Powyższe to zapis ledwie kilku wątków tego spotkania.

Grzegorz Żurawiński