W moim środowisku chodzenie do teatru nie jest trendy, ale ja gwiżdżę na to i chętnie do świątyni Melpomeny zaglądam, jednak po każdej wizycie zadaję sonie pytanie: dokąd zmierza teatr? – pisze w cotygodniowym felietonie „pod prąd”  Katarzyna Wolna.

Chociaż to nieco przestarzały podział, kulturę można podzielić na wysoką i niską. Teatr zaliczany jest do kultury i sztuki na wysokim – zdawałoby się – poziomie. Tymczasem treść niektórych spektakli jest daleka od wysokiej. Chodzi tu o formę wyrazu przez brutalne słownictwo, wulgarny język. Czasem takie sceny to po prostu eskalacja napięcia budowanego w przedstawieniu. Niemniej jednak nie brakuje takich sztuk, w których wulgarne wypowiedzi aktorów to jedyny sposób na przyciągnięcie uwagi widza.

Równie smutny jest fakt, że ludzie z łatwością się na takie chwyty łapią. Oczywiście, taki pogląd jest dość indywidualny. W końcu sztuka, nawet ta wysoka, nie ma żadnych ram i korzysta z wielu środków. Wydaje się jednak także, iż po ogromie złych zachowań, braku kultury i odrażającym języku ulicy, człowiek idąc do teatru, rzadko kiedy ma ochotę przez cały czas trwania przedstawienia patrzeć na sztukę inspirowaną rynsztokiem. Dobre przedstawienie powinno poruszać, chwytać za serce, a przynajmniej ściskać gardło i przyspieszać bicie serca.

Ale co ja tam, skromny żuczek, będę się wymądrzała. Przecież twórcy teatralni z całą pewnością wiedzą, że nie o tego rodzaju poruszenie chodzi. Sęk w tym, żeby widza przyciągnąć za każdą cenę. A każdy chwyt jest dobry. Zwłaszcza przyprawiony mocnym słowem, najlepiej wulgarnym.

(Katarzyna Wolna, „Wszystkie chwyty dozwolone?”, Konkrety.pl, 23.01.2013)

Od redaktora @KT-u:
Bardzo spodobało mi się to ze wszech miar słuszne, a nawet i pryncypialne wypracowanie na zadany temat. Jest teza, jest rozwinięcie a nawet uzasadnienie, które jest tezą. Duża sztuka! Nie ma co gadać. Tylko o jakim teatrze pisze autorka? Tak ogólnie?  Następnym razem proszę zdecydowanie ostrzej, po nazwiskach i tytułach. Swoją drogą zazdroszczę. Lata lecą, a ja ciągle mam wątpliwości. A tu, proszę. Jasno, prosto, bo się wie. Pod prąd? Oj, do tego trzeba dorosnąć…