„Zrozumieć H.” to sztuka interesująca. Proste słowa. Proste gesty. Bez zbędnego patosu i gry na emocjach. To próba przypomnienia nam wszystkim, że Polski nie tworzą sami mężczyźni i ich polityka, ale też wiele aktywnych kobiet gotowych poświęcić wiele dla ojczyzny. O spektaklu Pawła Palcata w gazecie festiwalu „Rzeczywistość przedstawiona” pisze Patrycja Golik.

Przede mną leży podręcznik do historii. Sięgam po niego leniwie i otwieram na przypadkowej stronie. Przebiegam wzrokiem linijki tekstu. Moje oczy wyłapują kolejne męskie nazwiska. Przewracam stronę. Potem jeszcze jedną i dalej... Ciągle tylko mężczyźni. Iwan IV Groźny, Zygmunt August, Karol V...

Ani jednej kobiety. Tknięta nagłym przeczuciem wpisuję w internetową przeglądarkę hasło: „laureatki nagrody Nobla” – zaledwie 34 przedstawicielki płci pięknej na ponad 700 uhonorowanych (stan na 2005 r.). W głowie pojawia się niepokojąca myśl – czy jesteśmy gorsze? Nie trzeba być geniuszem, by zauważyć znaczną przewagę męskiego pierwiastka w historii świata. W wiekach wcześniejszych jest to uzasadnione systemem prawnym. Ale obecnie? W czasach, gdy media głoszą równouprawnienie?

Przenieśmy się do sierpnia 1980 roku. Strajk w stoczni gdańskiej. „Solidarność”. Przeciętny nastolatek wie o tym tyle, że grupa robotników walczyła o swoje prawa, a na ich czele stał młody Lech Wałęsa. Mało który przypomina sobie o Henryce Krzywonos czy innych kobietach, których udział w ówczesnych wydarzeniach był nie mniejszy niż innych protestujących. To nie jest sprawiedliwe. I właśnie walkę przeciw tej niesprawiedliwości wypowiedział Paweł Palcat w sztuce „Zrozumieć H.” – mimo że opowiada ona historię życia konkretnej osoby, tak naprawdę odnosi się do przeżyć wszystkich kobiet tamtych dni.

Spektakl przepełniony jest symbolami. Czerwony szalik, czerwone kartki, krzesła. Beztroskie zabawy kojarzone z dzieciństwem zderzone są tu z realiami panującymi w komunistycznej Polsce. Rytm. W „Zrozumieć H.” odgrywa on istotną rolę. Jest motorem napędowym całej sztuki. Czasem wystukiwany przez aktorów butami, innym razem akcentowany w tekście, wybijany na oparciu fotela.

Znakiem upływającego czasu są zmiany ról. W jednej chwili ktoś gra dziecko, za chwilę obleśnego kolegę z pracy, później przygodnego przechodnia. Nawet główna bohaterka grana jest przez trzy aktorki, które dzielą jej życiorys na etapy. Spektakl zatacza koło. Zaczyna się w rodzinie i kończy w rodzinie. Opowiada historię kobiety, która nie boi stawić czoła przeciwnościom losu. Nie gloryfikuje jednak. Pozostaje stonowany. Podsuwa skojarzenia, a nie wnioski.

„Zrozumieć H.” to sztuka interesująca. Proste słowa. Proste gesty. Bez zbędnego patosu i gry na emocjach. To próba przypomnienia nam wszystkim, że Polski nie tworzą sami mężczyźni i ich polityka, ale też wiele aktywnych kobiet gotowych poświęcić wiele dla ojczyzny. Może więc warto czasem korzystać z rzeczonego równouprawnienia i pamięć o (wcale nie takiej) słabej płci?

(Patrycja Golik, „ O kobietach w historii”, Teatralnik nr 5, 25.10.2012)