- Czuję się bardzo związany z teatrem legnickim, który zresztą uważam za jeden z najlepszych w Polsce. Niebawem zaczynam tam pracę nad kolejnym przedstawieniem – mówi Lech Raczak, z którym tuż przed rozpoczęciem tegorocznego Maltafestival  rozmawiała Daniela Zybalanka-Jaśko. W tekście także o Darii Anfelli, która przystąpiła do reżyserii w Teatrze im. Al. Fredry w Gnieźnie "Nowych szat króla" H. Ch. Andersena, do którego napisała scenariusz. Spektakl powstaje przy współpracy męża.

 



Lech Raczak obchodzi 47 lat pracy w zawodzie reżysera. Współzałożyciel Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu, w 1964 początkowo aktor od 1967r. także reżyser, a od 1968r. kierownik artystyczny zespołu. Z teatrem zapoczątkował okres konstatacji teatralnej, artystycznego protestu przeciw władzy. Od 1993 roku jest dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Festiwalu Malta w Poznaniu. Realizuje spektakle dla telewizji, prowadzi w Europie warsztaty teatralne dla aktorów i reżyserów, jest autorem wielu teoretycznych rozpraw o teatrze. Nagradzany na festiwalach w Łodzi, Lublinie, Zagrzebiu, Palermo, Edynburgu, Toruniu. W 1982r. otrzymał specjalną nagrodę podziemnej „Solidarności”, a także nagrodę im. Konrada Swinarskiego oraz nagrodę Artystyczną Miasta Poznania. W 2003r. reżyser otrzymał „Paszport Polityki” za organizację Międzynarodowego Festiwalu Malta w Poznaniu. Jest profesorem wizytującym w pracowni Zjawisk Teatralnych ASP w Poznaniu, był także dyrektorem Teatru Polskiego w Poznaniu w latach 1995 - 98. Na artystycznym koncie ma reżyserię ponad 50-ciu przedstawień, jest też autorem scenariuszy większości z nich. Teksty autorstwa L. Raczaka publikowało wiele czasopism w Polsce, USA, we Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii i we Włoszech.

Od 1993 roku był Pan dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Malta w Poznaniu, w 2003r. otrzymał Pan „Paszport Polityki”, ma Pan wiele międzynarodowych nagród, ten dorobek jest niebagatelny. Czterdzieści siedem lat pracy w zawodzie reżysera, jak Pan ocenia ten czas?


- Nie sposób ocenić go w krótkim wywiadzie. Poza tym zamierzam jeszcze parę lat utrzymać aktywność zawodową, więc zostawmy na później te dywagacje.

Co zmieniło się w strukturze Międzynarodowego Festiwalu Malta w Poznaniu, którym Pan kierował?


- Dużo, bardzo dużo, może za dużo. Tak dużo, że zdecydowałem właśnie porzucić to zajęcie.


Jaki będzie miała charakter tegoroczna edycja Międzynarodowego Festiwalu Malta w Poznaniu i co zobaczymy obecnie na Festiwalu?

- Jak już wspomniałem, odchodzę z Festiwalu Malta. Na pożegnanie pokażę mój „Tryptyk rewolucyjny” zrealizowany w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy („Dziady”, „Marat - Sade” i „Czas terroru” wg „Róży” Żeromskiego ) i premierę widowiska plenerowego pt. „Gry z czasem”. I na te przedstawienia chciałbym zaprosić na tegoroczny Festiwal Malta.

Wróćmy jednak do Pana artystycznych dokonań. W 1993 roku w Teatrze Telewizji była wystawiana „Ziemia niczyja”, ale najwięcej uwagi zwrócił spektakl zrealizowany w 2005r. „Plac wolności” oparty na powieści Antoniego Tabucchiego wyreżyserowany w Teatrze H. Modrzejewskiej w Legnicy, a w marcu 2012 roku prezentowany w legnickim kinie teatralnym, niezwykle widowiskowy, pełen ognia, granej na żywo muzyki i cyrkowych popisów, plastycznie wyrafinowany spektakl, podejmujący karkołomne artystyczne wyzwanie - opowiedzenia w sto minut historii naznaczonego totalitaryzmami i wojnami 20-lecia przez pryzmat polskich doświadczeń. Spektakl był prezentowany także na Międzynarodowym Festiwalu Malta w Poznaniu. Jak Pan ocenia współpracę z teatrem legnickim, w którym wyreżyserował Pan „Dziady” A. Mickiewicza, a także „Różę” St. Żeromskiego czy „Plac wolności”?


- Czuję się bardzo związany z teatrem legnickim, który zresztą uważam za jeden z najlepszych w Polsce. Niebawem zaczynam tam pracę nad kolejnym przedstawieniem, ale nie lubię mówić wprost o planach, więc - proszę wybaczyć - uchylę się od szczegółowych opowieści.

„Trans - Atlantyk” W. Gombrowicza, „Mała Apokalipsa” T. Konwickiego, które wyreżyserował Pan w Teatrze gnieźnieńskim to były spektakle trudne, a jakże odmienne. Stworzenie klimatów tych sztuk prowadziło często do ryzykownych przedsięwzięć. Jak układa się współpraca nad reżyserią „Nowych szat króla” na podstawie baśni H. Ch. Andersena, której podjęła się pańska małżonka Daria Anfelli w jej własnym scenariuszu?

- Myślę, że konstruktywnie. Ja tylko pomagam od czasu do czasu. Konsultuję pomysły teatralne, dyskutuję nad pojawiającymi się problemami, aby wspólnie znaleźć najlepsze rozwiązania. Daria prowadzi próby, moja rola ogranicza się do współpracy w niektórych momentach.

Baśń ta była wielokrotnie realizowana jako film, a także animacja. Eugeniusz Szwarc, rosyjski pisarz stworzył na podstawie baśni Andersena sztukę „Nagi król”, która jest podtekstem politycznym związanym z Rosją. Jakie Pan dostrzega w scenariuszu Darii Anfelli ukierunkowania, czy bajka ta będzie pewnego rodzaju relaksem dla dzieci, bowiem jest wiele piosenek, baśń jest wierszowana, co daję duży atut powodzenia tego spektaklu?

- Opowieść Andersena o nagim królu w dziesiątkach krajów pokazywano w setkach różnych wersji. Wersja Darii Anfelli jest próbą opowiedzenia dzieciom także o problemach, które są dla nich odległe, ale które dotyczą ich rodziców - o świecie polityki. Niebawem ten świat wkroczy też w życie dzieci, bo każde dziecko nieuchronnie dorasta. Jeśli spektakl przygotuje choć trochę jakieś dziecko na zderzenie z tą częścią świata dorosłych - spełni swoją dydaktyczną rolę.

Jaka jest obsada spektaklu?

- W „Nowych szatach króla” gra cały gnieźnieński zespół aktorski.

Czyja będzie muzyka, scenografia, choreografia?


- Scenografem jest Piotr Tetlak, kostiumy zaprojektowała Ewa Tetlak, muzykę napisał Paweł Paluch, a choreografem jest Juliusz Stańda.

Mieszka Pan na stałe we Włoszech, często Pan tam reżyseruje?


- Mieszkam i w Polsce i we Włoszech; pół roku spędzam w jednym i pół roku w drugim kraju. Włoskie pomysły reżyserskie są na razie dość nieprecyzyjne, najprawdopodobniej niebawem rozpocznę pracę w Apulii (na obcasie „ włoskiego buta”). Na rok 2014 planuję reżyserowanie na Sycylii.

Jakie ma Pan plany na przyszłość, co będzie Pan realizował w najbliższym czasie?

- Mam propozycję z kilku teatrów w różnych miastach, wolę jednak o nich nie mówić, bo ważne będą fakty, a nie zapowiedzi.

Dziękuję za rozmowę.


Daria Anfelli
- aktorka, reżyser, autorka scenariuszy. Ukończyła studia dramaturgiczne na Uniwersytecie w Bolonii. Na początku kariery zawodowej pracowała w niezależnej grupie teatralnej Ciotula w Weronie; później w latach1985 - 1993 w Polsce; w Teatrze Ósmego Dnia i przez kolejne dwa lata w zespole teatralnym „Sekta”. Obecnie mieszka w Weronie, gdzie najpierw grała i reżyserowała w teatrze miejskim „Aida”. Później stworzyła niezależny zespół „Uqbarteatro”, dla którego pisze, reżyseruje i z którym występuje we Włoszech oraz w innych krajach, prezentując przedstawienia dla dzieci i dla dorosłych. Współpracowała także z zespołem „Teatro Arce” w Katani, „Aenigina” w Urbino oraz z teatrami w Polsce, jako aktorka występowała na scenie legnickiego Teatru im. H. Modrzejewskiej i w zespole „Asocjacja 2006” w Poznaniu. Prowadziła liczne staże i warsztaty teatralne w całej Europie. Jako krytyk teatralny współpracowała kilkoma periodykami; we włoskich pismach opublikowała tłumaczenia licznych polskich tekstów literackich i eseistycznych. Wystąpiła w wielu rolach, zarówno filmowych, telewizyjnych, jak i teatralnych. Zagrała w spektaklach „Ziemia  niczyja” w Tatrze Telewizji, przedstawienie realizowane w Teatrze Ósmego Dnia w reżyserii Lecha Raczaka „Jeśli pewnego dnia w mieście szczęśliwym” Alberta Camusa również realizacja w Teatrze Ósmego Dnia także reżyseria Lecha Raczaka, „Spacerując ponad ziemią”, „Mięso” - przedstawienia w Teatrze Ósmego Dnia reżyseria Lech Raczak i wreszcie „Plac Wolności” rola Pantery. Spektakl zrealizowany przez Lecha Raczaka w Teatrze im. H. Modrzejewskiej w Legnicy. Obecnie Daria Anfelli opracowała scenariusz do baśni H. Ch. Andersena „Nowe szaty króla”, gdzie również reżyseruje przedstawienie  w Teatrze w gnieźnieńskim. Spektakl powstaje przy współpracy Lecha Raczaka.

Napisała Pani swój własny scenariusz do „Nowych szat króla” na podstawie baśni Andersena. Skąd czerpała Pani inspirację do sztuki? Przypomnijmy jeszcze, że Eugeniusz Szwarc na podstawie baśni Andersena napisał także sztukę „Nagi król”, która w latach 60 - tych obiegła całą Polskę.

- W dziesiątkach różnych krajów powstały setki wersji teatralnych baśni Andersena. Znaczy to, że jest ona ważna i ponadczasowa. Jest w niej też wciąż aktualny problem relacji władzy i społeczeństwa. Problem ten też dotyczył będzie dzieci gdy dorosną - niebawem. Spektakl może przygotowywać małych widzów na to nieuchronne zderzenie.

Andrzej Szczęsny przetłumaczył baśń H. Ch. Andersena dosłownie na trzy kartki i zawarł w niej całą opowieść. Jak przystępowała Pani do pracy nad tą baśnią?

- Nie znam polskiego tłumaczenia, pisałam scenariusz po włosku, w moim ojczystym języku. Baśń Andersena jest lakoniczna, dla potrzeb teatru należało wymyślić i rozbudować akcję o nowe elementy. Inspirację brałam także z rzeczywistości również politycznej, która jest często groteskowa.

„Nowe szaty króla” w Pani scenariuszu to różnorodność pomysłów, piosenek, jedyne zastrzeżenie budzi zakończenie, które w jakiś sposób nie zamyka akcję sztuki.

- A jak się kończy bajka Andersena? „Król jest nagi”! woła dziecko - tak musi być. Potem wiemy to - pojawi się nowy król i znów jakieś dziecko odkryje, że jest nagi. Ta baśń -jak życie - nie ma końca.

Uwspółcześnienie baśni w Pani scenariuszu np. wprowadzenie mafiosów, a przy tym wiele tekstów mówionych wierszem urozmaica i wzbogaca akcję, co dla dzieci i młodzieży jest bardzo cenne. Czy oprócz Andersena brała Pani na warsztat inne tematy?

- Spektakl - w tym formy wierszowane - jest inspirowany tradycyjną - komedią dell’arte. Od 1998r. reżyseruję spektakle dla dzieci. Brałam na warsztat różne tematy: od „Wyspy skarbu” Stevensona, poprzez Braci Grimm po współczesną literaturę np. J. Saramago. Współreżyserowałam też współczesną operę o  życiu Andersena i jego świata. W sumie 17 różnych przedstawień dla dzieci: od opery, poprzez teatr dramatyczny po teatr lalkowy.

Jak się pracuje wspólnie z mężem - reżyserem?

- Nigdy nie reżyseruje wspólnie z mężem. Czasem wspólnie piszemy scenariusze, czasem prowadzimy warsztaty, grywam w reżyserowanych przez niego spektaklach. Jako reżyserzy jesteśmy od siebie absolutnie niezależni.

Co Pani najbardziej ceni pisanie scenariuszy, reżyserię czy aktorstwo?


- Są to nieporównywalne zajęcia. Każde wywołuje inne emocje, wymaga różnych umiejętności, angażuje inaczej wyobraźnię, intelekt i sferę emocjonalną.

Ma Pani także na swoim koncie role filmowe, który z filmów był dla Pani najtrudniejszy do zagrania?

- Grywałam w filmowych wersjach przedstawień teatralnych. Ceniłam je wszystkie.

Jakie ma Pani plany, w czym Pani zagra, nad czym Pani obecnie pracuje?

- Niedawno skończyłam monodram p.t. „Cebula jest inną rzeczą” związany z wierszem Szymborskiej i prozą Virginii Wolf. Chcę grać go jak najczęściej.

Czego życzyć Państwu przed zbliżającą się premierą?


- Po włosku mówi się w takich wypadkach „in bocca al lupo”. Jestem bardzo zadowolona z pracy z aktorami i zespołem technicznym Teatru Aleksandra Fredry. Życzę spektaklowi długiego życia na scenie.

Dziękuję za rozmowę.


(Daniela Zybalanka-Jaśko, „Włoski reżyser w gnieźnieńskim teatrze”, http://moje-gniezno.pl, 2.06.2012)