Drukuj

Dla pracowników legnickiego Teatru  jest to sytuacja, z którą do tej pory się nie spotkali. Smutna, a może nawet traumatyczna. Ale na litość boską – sms informujący o śmierci o 21.42 to nie do pomyślenia. Czyście ludzie poszaleli? – reakcję na tragedię, która wydarzyła się podczas premierowego przedstawienia komentuje Marcin Romanowski.

Informowanie o śmierci za pośrednictwem SMS-a wydaje się być, co najmniej nie na miejscu. Nie ma znaczenia cyfryzacja, komputeryzacja czy fakt, że każdy z nas posiada dziś telefon komórkowy. To nie jest wiadomość typu „dzwonię do ciebie, ponieważ nie mogę z tobą rozmawiać” tylko fakt bardzo smutny, a wręcz tragiczny.

Nie kwestionuję, że dla pracowników legnickiego Teatru (bo to wstrząsające zdarzenie miało miejsce podczas premiery przedstawienia „Inny chłopiec) jest to sytuacja, z którą do tej pory się nie spotkali. Smutna, a może nawet traumatyczna. Ale na litość boską – sms informujący o śmierci o 21.42 to nie do pomyślenia. Czyście ludzie poszaleli?

Jak można to rozumieć? Promocja, marketing, wstrząs po takim zdarzeniu, nieprzemyślana decyzja wynikająca z działania pod wpływem emocji? Jak szanowni pracownicy Teatru sądzicie – czy ludzi, którzy byli na premierze najbardziej w tej całej sytuacji interesuje informacja, że bilety i zaproszenia zachowują ważność? O to Wam, przecież chodzi. Niech „dziennikarskie kaczki” puszczą w swoich mediach informację, że premiera została przełożona na inne dni. No cóż „psy szczekają karawana jedzie dalej”. Zastanawia jedno - czy nie można było zrobić tego w sposób odpowiedni. Więcej - taktowny?

Nie chcę wyrokować. Nie chcę nawet myśleć, jak zachowałbym się w takiej sytuacji. Poniekąd sam nie wiem. Pewny jestem natomiast, co do jednego. Nigdy nawet bym nie pomyślał, że można informację tego typu „puścić sesemesem”. Wszystko ma jednak swoją formę, ale nade wszystko... granice.

(Marcin Romanowski, „Śmierć w telefonicznym SMS-ie”, www.legniczanin.pl, 28.01.2012)



Od redaktora @KT-u:

Mam wrażenie, że komentator nieco się zagalopował, choć ma prawo do każdej, nawet niesprawiedliwej oceny. SMS to tylko najszybsze i najskuteczniejsze narzędzie bezpośredniej i masowej komunikacji. Wobec tragedii, do jakiej doszło podczas premierowego przedstawienia, konieczne było przerwanie i odwołanie spektaklu. W konsekwencji widzowie zmuszeni byli opuścić teatr. Nie tylko zmarłemu, ale i im należy się szacunek i informacja, dlaczego odwołanie spektaklu było konieczne. Teatralnej publiczności należała się informacja, że nie unieważniło to kupionych biletów i zaproszeń. SMS-y do widzów i dziennikarzy służyły temu celowi. I - wbrew złośliwościom - żadnemu innemu.

(żuraw)