Podczas premiery spektaklu zafascynowana patrzyłam na p. Joannę Gonschorek, która na użytych w powieści słowach – które przecież miałam wmontowane w pamięć - budowała obraz zupełnie nieoczekiwany; a mnie, dość nastroszonego widza, prowadziła w rejony nowych znaczeń – pisze autorka przekładu Barbara Walicka.

Swego czasu, mozoląc się nad przekładem, z każdym zdaniem nabierałam niechęci do bohaterki, do kolejnych scen. W końcu zagasł wszelki dystans. Byłam gotowa wyrażać się o tej książce bez najmniejszej sympatii. Tym bardziej że gdy została wydana, nie godziłam się z pełnymi afektacji komentarzami wielbicieli tego typu literatury. Ani z przytaczanymi przez nich argumentami. Widać mam gusta staroświeckie.

Toteż podczas premiery spektaklu zafascynowana patrzyłam na p. Joannę Gonschorek, która na użytych w powieści słowach – które przecież miałam wmontowane w pamięć - budowała obraz zupełnie nieoczekiwany; a mnie, dość nastroszonego widza, prowadziła w rejony nowych znaczeń. Wypowiadając frazy, które wcześniej budziły niechęć, dyskretnie, konsekwentnie i stopniowo tworzyła i odkrywała emocjonalność bohaterki. A na koniec, w zupełnie niezwykłej ostatniej scenie ochroniła jej godność.

Polscy czytelnicy „Świństwa” Marie Darrieussecq, którzy nie znaleźli w tej lekturze szczególnej przyjemności, powinni koniecznie zobaczyć spektakl w legnickim teatrze. Dzięki aktorskiemu kunsztowi, dokonująca się na scenie przemiana bohaterki w świnię nie jest szokująca, niezrozumiała czy obrzydliwa. Wręcz przeciwnie: wątek tej przedziwnej transformacji został wykorzystany do odsłonięcia złożonych warstw psychiki, do ukazania zderzenia ludzkiego ze zwierzęcym, metaforycznego z dosłownym. Cywilizacji z tym, co w nas pierwotne. A także do wyznaczenia nikłej granicy między kiczem a dramatem rozgrywającym się w ludzkim wnętrzu.

Oczywiście, z reakcji widzów i recenzentów po raz kolejny wynika, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Tak więc dziękuję reżyserowi, scenografowi, a nade wszystko p. Joannie Gonschorek, że mogłam zmienić ów punkt. Przesiąść się z zydelka topornych ocen na fotelik legnickiego teatru.

Barbara Walicka

P.S. A niedosyt, jaki odczuł jeden z recenzentów w kwestii wyrazistości przesłania, to dla mnie ogromna zaleta. Nie czuję się zbyt pewnie, gdy pointa zostaje przybita gwoździem do deski.