Ledwie kilkunastu uczestników miała druga z legnickich debat poświęconych przyszłości zdegradowanych fragmentów miasta zorganizowana przez teatr. W czwartkowy wieczór (18 listopada) na Scenie na Nowym Świecie pojawiło się kilku z kandydatów na radnych, nie było jednak przedstawiciela prezydenta. Ciężar rozmowy o planach rewitalizacji obiektu b. WDK spadł zatem na organizatora spotkania.

Prowadzący spotkanie Jacek Głomb przypomniał okoliczności, które sprawiły, że teatr stał się właścicielem obiektu przy Nowym Świecie. Stało się tak za sprawą decyzji władzy wojewódzkiej z początku lat 90. ubiegłego wieku, która na kilka lat… zlikwidowała teatr w Legnicy, tworząc Centrum Sztuki – Teatr Dramatyczny (dość dziwaczną placówkę kultury na statucie Wojewódzkiego Domu Kultury z zespołem aktorskim na etatach instruktorskich) i dokonując odpłatnego uwłaszczenia CS-TD na budynkach w Rynku (teatr) i Nowym Świecie (WDK).

Podjęty w tamtych latach remont obiektu przy Nowym Świecie przerwany został wraz reformą administracyjną, likwidacją województwa legnickiego i przejęciem teatru przez miejski samorząd. Od tego momentu w teatralnym budżecie nie było już środków ani na remont, ani na utrzymanie obiektu b. WDK. Próby jego sprzedaży nie przyniosły efektu. Chętnych na zrujnowaną kamienicę z salą widowiskową (wszystko w opłakanym stanie przerwanego remontu) nie było.

W tak wymuszonych okolicznościach powstała… Scena na Nowym Świecie - jedno z kilku w Legnicy miejsc prezentacji sztuki dramatycznej poza główną siedzibą teatru (jej dorobek przypomniano w krótkiej prezentacji wideo). Z początkiem bieżącego roku zrodził się też pomysł, by ratunku dla obiektu szukać w nowej idei, w nowej funkcji i przyszłości dla tego miejsca. Powstał Ośrodek Nowy Świat – w docelowym zamierzeniu centrum międzynarodowych spotkań młodzieży krajów, które historia połączyła z Legnicą.

Jacek Głomb: - Tę ideę realizuje już grupa dwudziestoparolatków, nowe pokolenie legniczan, dla których teatr jest pomocnikiem. Z historią miasta powiązanych jest kilkanaście narodów. I choć dziś nie mówi się w nim w wielu językach, to mit wyjątkowości, wielonarodowości i wielokulturowości istnieje i chcemy do niego nawiązać. Już w przyszłym roku dostaniemy od marszałka województwa pieniądze na dokumentację techniczną remontu. To będzie przełom w marzeniach o przyszłości tego miejsca…

Magda Pietrewicz, koordynator Ośrodka Nowy Świat: - To smutne, że to miejsce tak wygląda. Na razie stać nas na skromne działania artystyczne. Remont to jednak bardzo duże pieniądze, które są potrzebne.

Zdzisław Milejczyk: - Jestem tu pierwszy raz po 35 latach. I jestem w szoku! Albo ta ulica nie powinna się tak nazywać, albo to miejsce nie powinno tak wyglądać! Cała dzielnica jest podobna do Zakaczawia. Tak samo wyglądają klatki schodowe, podwórka… Jak slumsy XXI wieku.

Maciej Juniszewski: - Pamiętam czas, gdy ten budynek żył i dobrze służył mieszkańcom okolic. Za czasów żydowskiego Domu Kultury „Dua” było to ważne miejsce spotkań, tu występowali Niebiesko-Czarni, Czerwono-Czarni… Dziękuję dyrektorowi, że pragnie ożywić tę ruinę, ale… jak mu się uda, to powstanie koszmarny kontrast z otoczeniem, z tymi brudnymi ulicami, podwórkami. Bo to co jest teraz, to wielki wstyd dla miasta.

Wojciech Cichoń, radny: - Mam wrażenie, że Jacek Głomb chce za dużo, a nie bierze pod uwagę realiów i swoich możliwości. Czy dobrze wykorzystuje to, co już ma? Na przykład główny budynek teatru w Rynku, gdzie zagrał w tym roku zaledwie 59 spektakli? (*). Każda władza, ta obecna i przyszła, byłaby zadowolona, gdyby udało się wyremontować ten obiekt. Ale to teatr jest jego właścicielem. Może trzeba więcej pracować, a nie tylko mówić?

Jacek Głomb: - To nieprawda, że w teatrze gramy mało. Nie wiem skąd są przytoczone liczby. Prawdą jest, że gramy sporo poza siedzibą. Także dlatego, że na realizację wyjątkowego w skali kraju projektu „Teatr, którego sceną jest miasto” otrzymaliśmy na lata 2009 - 2011 dodatkowo po 300 tys. zł rocznie od ministra kultury. Te dodatkowe pieniądze są właśnie po to, by to robić! Oczywiście, teatr nie musi wchodzić w ruiny. Robi to tylko dlatego, że nie robi tego miejska władza. Gdybym tego nie robił, to wiele z tych miejsc już by nie istniało. Na całym świecie artyści uczestniczą w rewitalizacji takich miejsc. Rzecz w tym, że tamtejsze władze im w tym pomagają. Zróbmy inwentaryzację obiektów cennych dla miasta. Pokażmy je mieszkańcom i władzy. To mój apel do mediów…

Robert Kropiwnicki, radny: - Obiekt jest rzeczywiście w fatalnym stanie, ale przynajmniej ma gospodarza. Jest zabezpieczony i się nie zawali. Jednak popatrzmy także na otoczenie… To dowód, że brak jest działań, by zmienić te miejsca: kamienice, ulice, podwórka. Bo nie chodzi o fajerwerki, ale o stałe i rozłożone na lata działania, o sukcesywne remonty takich zaniedbanych miejsc. Tak robi się np. we Wrocławiu. To bardzo ważne, że Jacek Głomb gra w takich miejscach jak Zakaczawie, Piekary, Nowy Świat…To okazja, by dzięki teatrowi, te zaniedbane miejsca zobaczyli ludzie i władza. Jeśli teatr zamknie się w swoim budynku w centrum miasta, to kto je pokaże, kto do nich przyjdzie? Może to jest początek dobrego myślenia o lokalnych świetlicach. Coraz więcej jest dowodów, że byłyby potrzebne.

Szymon Rajchman: - Chciałbym, by młodym ludziom z Ośrodka Nowy Świat się udało! Miałbym olbrzymią satysfakcję, gdyby moi rozsiani po świecie znajomi mogli przyjechać i to zobaczyć.

Andrzej Frost: - Myślę, że robi pan dobrą robotę, panie dyrektorze. Chciałbym także, by przy okazji, powstała sztuka o historii, jaka była udziałem tej części miasta i mieszkających tu kiedyś ludzi.

Maciej Juniszewski: - Zamknąć się w teatrze? Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Bo byłoby tak jak z władzami miasta, które zamknęły się w ratuszu i widzą z niego tyle, co dostrzegą z jego okien.

Danuta Mackiewicz: - Z niesmakiem odnoszę się do wypowiedzi pana Cichonia, bo jemu chodzi tylko o dyskredytowanie dyrektora teatru. Jestem zdegustowana!

Alicja Kaczor: - Mieszkam tu od 28 lat, jestem młodą mamą. Jak widzę, co dzieje się na podwórkach, to drżę o przyszłość mojej córki. Może to miejsce, w którym jesteśmy, będzie takim, w które będę mogła przyprowadzić dziecko na zajęcia artystyczne, na zabawy? Może także miejscem spotkań mam i ich dzieci? Byłby wreszcie jakiś punkt odniesienia do lepszego życia…

Magda Pietrewicz: -  To dobry pomysł… Pomyślę, jak go wykorzystać w tym, co już robimy.

Jacek Głomb: - Wiem jedno! Wałbrzychowi się udało, Jeleniej Górze się udało. Wrocław wyciąga wręcz gigantyczne środki ministra kultury na rewitalizację różnych, także poprzemysłowych obiektów na cele kultury. A Legnica? Nic! Doprawdy, nie wystarczy ciągłe i powtarzane do znudzenia tłumaczenie, że to zła Platforma przeszkadza dobremu prezydentowi w pozyskiwaniu pieniędzy. To tylko brak pomysłów, fachowości i koniecznej determinacji… Jedno obiecuję. Ze słów i obietnic złożonych w Varietes na Zakaczawiu i na Nowym Świecie się rozliczymy. Z tego co się udało i z tego, co – jak w życiu bywa - się nie uda.

Grzegorz Żurawiński



(*) Od redaktora serwisu:

Oczywiście, można się spierać o wiarygodność liczb i wykazać, że spektakli (własnych i sprowadzonych) na dużej scenie było –  w tym roku i jak dotąd - 89, że na scenie Caffe Modjeska (to także teatr) było kolejnych 26 przestawień (bez koncertów). Można dodać, że odbyły się w budynku 64 zajęcia grup dziecięcych i młodzieżowych w zakresie edukacji teatralnej… itd.

Można zatem toczyć tę szermierkę na liczby, aby na koniec… zapomnieć, że teatr to nie kino, impresariat, ani dom kultury, wynajmujący scenę dla cudzych i sprowadzanych z zewnątrz, gotowych produktów art bądź show biznesu. To wyjątkowe w Legnicy miejsce tworzenia sztuki, pracy artystów, a zatem także przedpołudniowych i wieczornych prób (tylko na dużej scenie było ich w tym roku już 133). Oczywiście, jest to także miejsce przygotowania spektakli, które później grane są poza budynkiem…

Warto zatem rozmawiać, jak przekonuje pewnien publicysta, ale warto też wiedzieć, o czym się mówi.