Pieniądze powinny zostać na Zakaczawiu – do takiego wniosku doszli uczestnicy dyskusji zorganizowanej przez Teatr Modrzejewskiej. Większość z nich poza przyszłością dzielnicy walczyła również o głosy wyborców - pisze Grzegorz Wala. Na stronie www.legniczanin.pl także zdjęcia i relacja filmowa z ubiegłotygodniowego (4 listopada) spotkania.

Co zrobić z ponad milionem Euro, które udało się zaoszczędzić na realizacji Lokalnego Programu Rewitalizacji Zakaczawia, a właściwie dwóch jego ulic: Pobożnego i Chrobrego? Od czasu, gdy pytanie to pojawiło się w legnickiej debacie publicznej, zaprząta głowę wielu… polityków, społeczników, wreszcie samych mieszkańców.

Ostatnio odpowiedź na to pytanie starali się znaleźć uczestnicy debaty zorganizowanej w siedzibie dawnego teatru Varietes. Ten lokal, położony w samym sercu Zakaczawia, doskonale symbolizuje całą okolicę. Niegdyś cieszące się popularnością miejsce spotkań wielu legniczan, dziś popadło w ruinę… sypiące się tynki, dziurawy sufit. Jednak nadal jest w nim coś, co dodaje mu uroku.

Właśnie po to by zapomnianą scenę przywrócić do życia, dyrektor Teatru Modrzejewskiej Jacek Głomb postanowił zorganizować debatę.

– Walczymy o to miejsce od 2007 roku. Mimo powtarzanych jak mantra próśb, miasto nie chce nam go przekazać. Dlatego chcielibyśmy by 4,6 mln zł, które zaoszczędzono na rewitalizacji, pozostały na Zakaczawiu. Nawiązując do przeszłości można by za nie zorganizować w tym miejscu centrum edukacji dzieci i młodzieży – otworzył spotkanie Jacek Głomb.

Podczas trwającej dobre dwie godziny debaty, zdecydowana większość głosów szła właśnie w tym kierunku.

– Dajmy szansę, by społeczność tej zapomnianej dzielnicy miała gdzie spędzać czas. Niech tutejsza młodzież i dzieci mają gdzie pójść. Nie możemy całego zainteresowania i wszystkich funduszy kierować do centrum. Nie widzę powodów, by zabierać pieniądze z Zakaczawia – poparła stanowisko dyrektora legnickiej sceny Alicja Sokołowska, radna dolnośląskiego sejmiku.

– Mieszkam tu ponad 40 lat. Przed wyborami zawsze mówimy o rewitalizacji Zakaczawia, ale na tym się niestety kończy. Niech się stanie cud i pieniądze zostaną u nas, bo przydałby się dom kultury… dla dzieci, młodzieży i dorosłych – mówiła Marta Chmielewska, również kandydująca do sejmiku.

– Jestem absolwentką PWSZ. Teraz studiuję we Wrocławiu, ale gdybym tylko mogła chętnie zostałabym w Legnicy. Dlatego żałuję, że pieniądze o których mowa nie trafiły do tej uczelni (prezydent Krzakowski chciał przekazać pieniądze na rewitalizację dwóch budynków PWSZ, na co, podczas październikowej sesji, nie zgodzili się radni – red.). Ale z drugiej strony jestem też mieszkanką Zakaczawia i kiedy mam zaprosić do siebie znajomych, naturalną reakcją jest wstyd. Odrapane klatki schodowe, toalety na półpiętrach, kuchnio-łazienki czy sypiące się dachy, to nie są symbole rozwoju. W takich warunkach nie da się mieszkać – zabrała głos pani Beata.

– Od 65 lat nic się w tej dzielnicy nie zmieniło. Co najwyżej można tu kręcić filmy wojenne i jak tak dalej pójdzie to za kolejne 65 lat pewnie nadal będzie tak samo. Powinniśmy chyba zapytać władze miasta, dlaczego chcą przesunąć pieniądze z Zakaczawia – dzielił się swoimi wątpliwościami pan Mirosław.

W tym momencie głos zabrała Jadwiga Zienkiewicz, zastępczyni gospodarza miasta, która odpowiada za Lokalny Program Rewitalizacji tej dzielnicy.

– Nie jest prawdą, że od wojny nic się w tej dzielnicy nie zmieniło. Przebudowa ul. Wrocławskiej, Kartuskiej i Czarneckiego to ponad 10 mln zł. Ja się zgadzam, że to ciągle mało, ale nie można powiedzieć, że to zapomniana dzielnica. W ramach realizacji programu, rewitalizacji zostaną poddane 22 budynki komunalne w okolicy. Nie jest też tak, że chcemy zabrać jakiekolwiek pieniądze z Zakaczawia. Pojawiły się oszczędności, które możemy wykorzystać poszerzając obszar rewitalizowany, albo dodając tereny powojskowe lub poprzemysłowe. Jeżeli poszerzymy obszar o kolejne ulice, będziemy musieli od początku przygotowywać wszystkie wymagane analizy i diagnozy społeczne, co zajmie na tyle dużo czasu, że możemy nie zdążyć z realizacją. Tymczasem PWSZ, która leży na terenie powojskowym, ma już dokumentację i pieniądze na wkład własny, więc z realizacją na pewno byśmy zdążyli. Decyzję o dalszych losach lokalnego programu rewitalizacji podejmie nowa rada – mówiła Jadwiga Zienkiewicz.

Wystąpienie Jadwigi Zienkiewicz wywołało spore zainteresowanie i reakcję zwolenników pozostawienia pieniędzy w najbiedniejszej legnickiej dzielnicy.    

– Chciałbym panią uspokoić. Jeżeli nie zrealizujemy teraz rewitalizacji, to pieniądze i tak zostaną w Legnicy. Przygotowanie nowego lokalnego programu rewitalizacji nie jest niewykonalne, trzeba tylko chcieć i w 2 tygodnie da się to zrealizować – mówił Maciej Kupaj, kandydat na radnego i specjalista ds. pozyskiwania funduszy unijnych.

– Jeżeli jest pan w stanie nawet w pół roku wykonać nowy program to zapraszam do współpracy, o ile zgodzą się na to radni – ripostowała Jadwiga Zienkiewicz.

– Po pierwsze, remont ul. Czarneckiego to nie inwestycja dla Zakaczawia tylko dla miasta. A po drugie, my od zawsze radziliśmy by rewitalizacją objąć szeroki rejon… najlepiej całe Zakaczawie. Oczywiście jest to trudniejsze, ale da się zrobić. Może nie w dwa tygodnie, ale w dwa miesiące. Dlatego wyznaczmy nowy teren do rewitalizacji i odnówmy dwa, może trzy zakaczawskie podwórka. Jak długo będę prezesem Arlegu deklaruję, że zrobimy to społecznie jeśli tylko taka będzie wola drugiej strony – mówił Robert Kropiwnicki, przewodniczący klubu radnych PO.

– Jak dla mnie, mieszkańca Zakaczawia od lat, ta debata jest tak polityczna, jak to jest tylko możliwe. Tworzymy mity, których sami nie potrafimy wytłumaczyć. Jedziemy jedni na drugich. Opamiętajmy się! Zacznijmy pracować dla tej dzielnicy, a nie bijmy się po gębach. Chodzi o to, byśmy się dogadali. Jak będziemy się żreć to do niczego nie dojdziemy – emocjonalnie strofował uczestników spotkania radny SLD Kazimierz Hałaszyński.


Wybory to nie zarzut

Z tym ostatnim trudno się nie zgodzić. Podobnie jak z faktem, że zakaczawska debata miała wybitnie wyborczy charakter. Świadczy o tym najlepiej dwa razy większa liczba kandydatów na radnych zabierających głos, niż mieszkańców którzy z polityką nie mają nic wspólnego. Ale deklaracje wyborcze trudno uznać za zarzut, zwłaszcza gdy do wyborów pozostało już kilka tygodni. Trudno bowiem o lepszą okazję do przedstawienia swoich poglądów i zamierzeń dotyczących Zakaczawia, niż bezpośrednie spotkanie z mieszkańcami. Z bilbordów, wyborczych ulotek, czy audycji reklamowych zwykle niewiele wynika. A tak mieszkańcy najbiedniejszej w naszym mieście dzielnicy mieli przynajmniej okazję do poznania osób, na które być może oddadzą swój głos… i ewentualnie go odbiorą, jeśli wybrani na nową kadencję radni nie spełnią ich oczekiwań.

(Grzegorz Wala, „Debata o Zakaczawiu… z wyborami w tle”, www.legniczanin.pl, 7.11.2010)

Zdjęcia i relację filmową z debaty znajdziesz TUTAJ!