Drukuj
Wielkie widowisko sceniczne z użyciem wszelkich dostępnych środków technicznych, 25 aktorów na scenie, wybuchowa mieszanka polityki, miłości i zemsty, elementy thrillera i melodramatu – taka będzie „Księżna d’Amalfi” współczesnego Szekspirowi Johna Webstera, którą na scenie warszawskiego Teatru Studio wyreżyseruje Jacek Głomb. Premiera we wrześniu.

„Księżna d'Amalfi” to jedna z perełek dramatu elżbietańskiego, mroczna historia wdowy, która wbrew zakazom braci poślubia wybranego przez siebie mężczyznę, za co zostaje ukarana śmiercią. Zgodnie z duchem epoki nie jest to jednak tylko tragicznie zakończony romans.  Mimo upływu czterystu lat obraz dzikiej, namiętnej miłości, żądzy władzy, nienawiści oraz pragnienia zemsty  ma wszelkie szanse, by trafić do współczesnego widza. Jego dramaturgia jest bowiem bliska tej znanej z thrillera, melodramatu, a nawet horroru. Trup w tym dramacie ściele się wyjątkowo gęsto.

Współczesny Szekspirowi John Webster (prawdopodobnie 1580 - 1634) wiarygodnie opisuje kryzys norm, zasad, idei i wartości przypisywany zazwyczaj naszym współczesnym czasom. Wszyscy bohaterowie grają przed sobą jakieś role, usiłują wywierać na siebie psychiczną presję. Wszyscy też wydają się być skrajnymi egocentrykami, nie liczącymi się zupełnie z innymi i usiłując różnymi sposobami przejąć władzę nad bliźnimi. Mimo pozorów, nie istnieją też między nimi żadne głębsze uczucia. Co najwyżej dzikie pożądanie i stała potrzeba sprawowania nad drugimi władzy.

- Właśnie ten polityczny motyw dążenia do władzy nad innymi wyeksponuję w inscenizacji, która w założeniu ma być wielkim kostiumowym widowiskiem z użyciem wszelkich dostępnych środków scenicznych, m.in. sceny obrotowej Teatru Studio. Wiele lat przymierzałem się do tej realizacji, bo myślenie kategoriami teatru elżbietańskiego jest mi bardzo bliskie – mówi Jacek Głomb, reżyser i dyrektor legnickiego Teatru Modrzejewskiej, spod ręki którego wyszły szekspirowskie lub inspirowane: „Koriolan”, „Portowa opowieść”, „Hamlet, książę Danii” i „Otello”.

- Propozycja Grzegorza Brala, z którym łączy mnie wspólnota programowa i podobne myślenie o teatrze, aby wraz z częścią mojej legnickiej drużyny teatralnej zrealizować pierwsze wielkie widowisko na jego scenie w Teatrze Studio, jest bardzo inspirująca. By jednak nie zakłócić normalnego funkcjonowania mojego macierzystego teatru 90 procent prób zrealizujemy podczas nadchodzących wakacji – dodaje Głomb, dla którego będzie to debiut na stołecznej scenie.

Reżyser skorzysta z tłumaczenia Macieja Słomczyńskiego, dokona jednak skrótów i własnego opracowania tekstu, by – jak mówi – wyeliminować ozdobne anachronizmy i nadać dialogom współczesną surowość. Także kostium będzie bardziej stylizacją, niż kopiowaniem oryginałów z epoki.

Na scenie w gronie 25 wykonawców zobaczymy m.in. Joannę Trzepiecińską, zaś w tytułowej roli 31.letnią Lenę Frankiewicz, jeszcze niedawno aktorkę wrocławskiego Teatru Współczesnego. Prócz niej także Paulinę Kinaszewską, Janusza Stolarskiego, Stanisława Brudnego, ale także dwóch aktorów legnickiej sceny Bogdana Grzeszczaka i Pawła Wolaka.

Nie będą to jedyne legnickie akcenty w tej warszawskiej realizacji. Scenografia i kostiumy będą bowiem dziełem Małgorzaty Bulandy, muzykę przygotują zaprzyjaźnione z tą sceną wrocławskie Kormorany, zaś ruch sceniczny opracuje Leszek Bzdyl. Próby rozpoczną się w połowie czerwca, zaś premierę zaplanowano na 18 września br.

Ciekawostką jest, że polska prapremiera „Księżnej d’Amalfi” w reż. George Colina miała miejsce właśnie w warszawskim Teatrze Studio (1973). W 1987 roku sztukę w reż. Włodzimierza Nurkowskiego zrealizowano dla Teatru TV. Ostatnio (2006) w reż. Grzegorza Wiśniewskiego wystawiono ją na scenie Teatru Wybrzeże w Gdańsku.

Grzegorz Żurawiński



Amalfi, główne miejsce akcji dramatu Johna Webstera, to popularny i pełen uroku kameralny włoski kurort na cyplu położonym na południe od Neapolu (między Salerno a Sorrento). W czasach bizantyjskich była to niezależna republika i jedna z największych potęg morskich (około 70 tys. mieszkańców), a o jej znaczeniu świadczy fakt, że miejscowi kupcy mieli swoje placówki handlowe na terenie całego basenu śródziemnomorskiego. Swoje korzenie ma w tej miejscowości zakon Rycerzy św. Jana z Jerozolimy. Upadek miasta i republiki był efektem najazdu Normanów (1136 r.). W 1343 r. miasto zniszczyło trzęsienie ziemi i miejscowość nigdy już nie odzyskała swojego wcześniejszego znaczenia