Nie pierwszy raz remont Rynku jest przyczyną konfliktu między teatrem a Urzędem Miasta. Tym razem poszło o schody. Choć brzmi to kuriozalnie, wymieniono tylko dwa z pięciu stopni prowadzących do budynku teatru. Powód? Ratusz twierdzi, że gmina jest właścicielem tylko dwóch pierwszych stopni. Kolejne trzy należą do teatru... Biurokratyczny absurd i bałagan obnaża Bartłomiej Rodak.

Wymiana płyty Rynku obnażyła właśnie biurokratyczną paranoję. Według Urzędu Miasta dwa stopnie znajdują się na działce należącej do gminy. Właścicielem trzeciego, czwartego i piątego schodka jest teatr. „Udziałowcami” w tej specyficznej współwłasności mają być prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski i dyrektor Teatru Modrzejewskiej Jacek Głomb.

Z igły widły

To porzekadło istotę sporu oddaje idealnie. Oto bowiem z powodu schodów dojść może do kolejnego konfliktu ratusza z teatrem. Po zakończeniu remontu tej części Rynku efekt końcowy zepsuć mogą bowiem trzy brzydkie i spękane schody tuż obok dwóch nowych, lśniących, wymienionych przez ratusz. Estetykę niewątpliwie najbardziej reprezentacyjnego budynku w okolicy zakłócą urzędniczo-proceduralne przepychanki.

Nietrudno zauważyć, że poza nowym brukiem, także stare, często nie pasujące do architektury stopnie i progi do sklepów, budynków mieszkalnych czy instytucji (także na ul. Najświętszej Marii Panny), zastąpione zostały nowymi wykonanymi z granitu. Często na tym tle dochodziło do sporów inwestora z właścicielami nieruchomości, te jednak rozwiązywano. W przypadku schodów do teatru nikt z nikim nie podjął nawet próby rozmowy.

– Panie, takiej paranoi jeszcze nie widziałem – oburzał się robotnik, któremu polecono szpachelką łatać szczeliny pomiędzy starym i nowym stopniem teatralnych schodów. – Pracowałem już przy remontach wielu miast, także za granicą. W wielu miejscach układałem bruk, ale nigdzie nie widziałem, żeby wymienić dwa schody, a trzy pozostałe, dziurawe i spękane zostawić!? To możliwe tylko w Polsce.

Pół schodka miasta, pół teatru


Jak mówi Monika Bieniusiewicz, dyrektor finansowy Teatru Modrzejewskiej, ani wykonawca, ani zleceniodawca nie poinformował wcześniej o zamiarze wymiany schodów. – O tym, że teatr jest nasz, a dwa schody prezydenta, pierwsze słyszę – zaznacza dyrektorka. – Dotychczas było dla nas oczywiste, że teatralne schody należą do teatru. Z map znajdujących się w Miejskim Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej wynika, że schodów przy naszym budynku w ogóle nie ma. Podejmiemy więc kroki zmierzające do ich odzyskania, bo dobrze byłoby, gdyby schody do teatru należały do teatru.

Jak podkreśla Monika Bieniusiewicz, podobnie lampy tuż przy schodach nie należą do teatru. – Kiedy spalą się żarówki, dzwonimy do miasta, bo nie możemy ich wymienić. W tej kwestii mamy jasność. Nie wiedzieliśmy natomiast, że przy okazji remontu Rynku planowana jest także wymiana schodów. Nikt tego z nami nie konsultował. O tym, że będą dwa nowe stopnie, dowiedzieliśmy się w ubiegłym tygodniu od kierownika budowy, tuż przed ich wmontowaniem.

– Teatr już trzy lata temu zawiadomiony był o planowanym remoncie nawierzchni Rynku – odpowiada Grażyna Litwin, dyrektorka Wydziału Inwestycji Urzędu Miasta. – Wszystko było i jest robione w porozumieniu z teatrem. Jednak to, że konieczna jest wymiana tych dwóch stopni, okazało się dopiero po zdemontowaniu starej nawierzchni Rynku. 18 grudnia na radzie budowy zapadła decyzja w tej sprawie. Zaznaczam, że nie ma technicznych przeciwwskazań, aby także teatr wymienił swoją część schodów. Może to zrobić w każdej chwili. Wystarczy zwołać radę budowy i ustalić szczegóły.

Urzędniczka podkreśla, że inwestor, czyli miasto, może działać wyłącznie na własnym terenie. I mimo że jeden stopień był nawet na granicy własności gminy i teatru, jego także wymieniono.

Święte prawo własności


Dwa schody miejskie wymieniono, bo były betonowe. To pozostałość po remoncie płyty Rynku z lat 70. Trzy kolejne granitowe, jak podkreśla Grażyna Litwin, są historyczne, dlatego objęto je ochroną konserwatorską. Dodaje, że to teatr, jako zarządzający majątkiem, powinien dbać o ich należyty stan.

Czy jednak fakt, iż schody są zabytkowe, przeszkadza w ich wymianie? – Nic nie stoi na przeszkodzie, przecież nie mamy prawa nie pozwolić – twierdzi Arkadiusz Muła z biura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. – Pomiędzy teatrem i miastem powinno dojść do porozumienia w tej sprawie. Na radzie budowy nie podnoszono jednak tego tematu. Wiem, że podobny problem jest z budynkiem w Rynku, gdzie mieści się antykwariat. Tam też są paskudne schody zalane betonem, też należałoby coś z tym zrobić, ale miasto nie jest ich właścicielem.

Dla dobra wspólnego

Przed dwoma laty, przy okazji remontu elewacji budynku, teatr chciał wymienić także sfatygowane schody. – Wówczas chcieliśmy wymienić całość. Kiedy zleciliśmy wycenę, okazało się, że będzie to kosztować 160 tys. zł – wyjaśnia Monika Bieniusiewicz. – Staraliśmy się nawet o dofinansowanie, ale bez rezultatu. Nie stać nas było na tak poważny wydatek.

Prawdopodobnie, gdyby nie głośny i powszechnie znany konflikt pomiędzy szefami teatru i miasta, przeciętny legniczanin nigdy nie dowiedziałby się, że jedne z bardziej reprezentacyjnych schodów w mieście są nie wiadomo czyje.

Może dla poprawy estetyki wyremontowanego Rynku, którego teatr jest istotnym i nieodzownym elementem, warto byłoby choć na chwilę zapomnieć o wzajemnych uprzedzeniach?

(Bartłomiej Rodak, „Teatr jest nasz, schody prezydenta”, Konkrety.pl, 31.03.2010)