Mamatango”. Teatr jakiego Legnica nie robiła
- Szczegóły
Niedzielną (14 lutego) premierę na Scenie na Piekarach poprzedziła konferencja prasowa z udziałem całej międzynarodowej ekipy realizatorów tego przedstawienia. Nieprzypadkowo podczas prób słychać angielski, niemiecki, hiszpański, francuski i polski.
- Aby się rozwijać musimy ciągle szukać. Trudno bowiem przyjąć, że nasz legnicki sposób opowiadania historii na scenie jest najlepszym i jedynym możliwym – objaśniał Jacek Głomb demonstrując w dzień po opuszczeniu szpitala… świeżutki gips na swojej nodze.
Choć sztuka inspirowana jest nagrodzonym Pulitzerem „Naszym miastem”, amerykańskim dramatem Thorntona Wildera sprzed ponad 70 lat, to opowiadane w niej historie swoje źródło mają w grudniowych wywiadach, które legnickie aktorki nagrywały podczas dwudniowych, wielogodzinnych sesji w największej miejscowej galerii handlowej.
– Z około 80. bardzo osobistych, czasami intymnych i wzruszających zwierzeń zbudowaliśmy 9 monologów, które zaprezentuje na scenie 9 aktorek. Staraliśmy się zachować autentyzm, zarówno opowieści, jak i języka. Jeśli sztukę będą oglądały osoby, które nagraliśmy, to z pewnością rozpoznają własne słowa. Choć niekoniecznie już postacie, bowiem te są już kreacjami poszczególnych aktorek – zauważyła autorka i reżyserka „Mamatango” Anna McCrakcen.
- Z reguły takie opowieści „z życia” przed wprowadzeniem na scenę poddawane są obróbce przez dramaturgów. W tym przypadku jest inaczej i do tego stopnia autentycznie, że zachowany zostanie także język i sposób w jaki poszczególne osoby mówiły o sobie. Ze wszystkimi językowymi błędami, chropowatością, chaotycznością, popadaniem w dygresje i nielogiczności jakie charakteryzują sposób, w jaki mówimy – dodał Głomb.
Choć nie wydaje się to najważniejsze, elementy scenografii m.in. słupki z nazwami ulic, zdają się sugerować, że miejscem scenicznej akcji będzie Legnica. Tak też geograficznie określi je wyjątkowa, nieco demoniczna postać w spektaklu i jedyny mężczyzna na scenie Devin McCracken. Grany przez niego (po angielsku!) Stage Manager będzie z innego wymiaru, jak połączenie w jednym narratora i demiurga.
- Dzięki nagranym rozmowom, a także licznym spacerom po mieście, udało mi się odnaleźć świat, w jakim żyją mieszkańcy Legnicy. Oni dali nam do przedstawienia fragmenty swojego życia, a ja spojrzałam na nie ze swojej, prywatnej perspektywy. Pobyt w Polsce wyraźnie zmienił moje wyobrażenie o tym kraju – dzieliła się refleksjami reżyserka, która z Polski wyjechała do Niemiec jako 11. letnia dziewczynka.
- Nigdy wcześniej nie byłam w Polsce, a udział w tym przedstawieniu jest dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem w kreowaniu tańca na scenie. Tym bardziej, że legnickie aktorki są niezwykle energetycznymi osobami – mówiła trenerka tanga Francuzka Muriellee Elizéon.
- Jest w Polsce coś wspaniałego w ludziach, czego wcześniej nie doświadczyłam – dodała trenerka parkouru Hiszpanka Inés Hernández. – Miejsce, w którym gramy, świetnie nadaje się do ekspresyjnego tańca. Będzie jednak inaczej, niż zwykle, bo parkour, który jest domeną świata mężczyzn, wniesiemy w świat kobiecej ekspresji.
Dziennikarze obejrzeli dwa fragmenty przedstawienia: taneczny (tango) w zbiorowej scenie z udziałem aktorek oraz poprzedzony szaleńczym parkourem monolog wykonywany przez Małgorzatę Urbańską. Był taki, jak należało oczekiwać po słowach wypowiedzianych na konferencji prasowej – banalnie osobisty, rwany, nerwowy, chaotycznie dygresyjny, łączący wulgarność z liryzmem, świetnie oddający sytuację, w której opowiadająca osoba wie, że jest nagrywana.
Premiera „Mamatango” w Walentynki 14 lutego o 19.00 na Scenie na Piekarach. Kolejne spektakle: 19, 20 i 21 lutego (piątek-sobota).
Grzegorz Żurawiński
O przygotowywanym spektaklu przeczytasz także TUTAJ.