„Na reakcję artystów na to, co się dzieje, nie trzeba było długo czekać. W legnickim Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej rozpoczęły się próby do sztuki o roboczym tytule "Lustracja". - Lustracja skrzywdziła wielu ludzi, rozwaliła im życie przez głupotę takich panów jak Macierewicz czy Wildstein - uważa dyrektor teatru Jacek Głomb”. Tak przynajmniej wyczytać można w internetowej wersji artykułu zamieszczonej na stronie wortalu e-teatr. Tekst zamieszczamy w całości, ale przypisy były konieczne, by odsiać ziarno od plew…

Będzie to druga, po wystawianych przez poznański Teatr Ósmego Dnia "Teczkach", wypowiedź artystów na temat tego zjawiska. Wrocławski dramaturg i reżyser Krzysztof Kopka, który jest autorem sztuki o roboczym tytule "Lustracja" i będzie ją inscenizował na deskach Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, nie chce zdradzać wielu szczegółów przygotowywanej premiery, ale ujawnia, że jej głównym bohaterem jest Józef K. Na wzór bohatera "Procesu" Franza Kafki.

- Myślę, że głos, który w tej sprawie zabierzemy, będzie zupełnie inny niż słyszane dotychczas, bo interesuje mnie lustracja opowiedziana z perspektywy indywidualnej, a nie ta widziana przez pryzmat walk politycznych w Sejmie - mówi Krzysztof Kopka. - Chcę pokazać człowieka, któremu, jak u Kafki, przedstawiono oskarżenie. Bohater sztuki próbuje wrócić do tamtych czasów, zrekonstruować wydarzenia.

W pierwotnej, przedstawianej jeszcze we wrześniu wersji na scenie pojawić się miały także osoby z pierwszych stron gazet, m.in. Bronisław Wildstein i Antoni Macierewicz, jako tło dla prawdziwych bohaterów i ofiar lustracji. - Lustracja skrzywdziła wielu ludzi, rozwaliła im życie przez głupotę takich panów jak Macierewicz - uważa Jacek Głomb, dyrektor legnickiego teatru. - To będzie sztuka o ludziach, którzy na całe życie zostaną z etykietką agenta, choć nie mieli z tym nic wspólnego. Nikt w imieniu tych ludzi nie mówi, spróbujemy zrobić to my. Są przecież tacy, którzy siedzą teraz w swoich domach napiętnowani. To teatr społeczny, który upomni się o tych ludzi.

Z pomysłu pokazania w spektaklu Wildsteina i Macierewicza jednak z czasem zrezygnowano.

Inaczej niż w gazecie


Zdaniem Kopki wątpliwości w sprawie lustracji nasiliły się po przypadkach niesłusznych zarzutów wobec Zyty Gilowskiej czy poety Zbigniewa Herberta. Według niego, ma to być sztuka o pamięci i jej kaprysach, a także o różnorodnych wspomnieniach tych samych zdarzeń. Sceniczna "Lustracja" będzie miała zupełnie inny charakter niż ta znana z pierwszych stron gazet.

- Scenariusz jest tak pomyślany, by dotarł nie tylko do tych, którzy żyli w tamtych czasach, ale także do młodych, otwartych na takie problemy ludzi - mówi Kopka. Jego zdaniem, sztukę o lustracji powinno obejrzeć wielu polityków, choćby jej, wspomniani już, bohaterowie: Antoni Macierewicz czy Bronisław Wildstein. To szansa na uczciwą, sensowną i normalną lustrację - tak o swoim przedsięwzięciu mówią artyści, którzy zajęli się nią po politykach.
Społeczno-polityczna scena kierowana przez Jacka Głomba była już wiele razy miejscem, gdzie artyści zmierzali się z otaczającą ich rzeczywistością. Choćby w inscenizacji "Obywatela M.", opowiadającej o byłym premierze Leszku Millerze.

Kara, ale za co?


O tym, że kolejnego tak ważnego społecznie spektaklu nie będzie łatwo zrobić, Głomb przekonuje się już od dłuższego czasu. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zwykle finansujące legnicką scenę kwotą ok. 800-900 tys. zł, przyznało mu zaledwie 100 tysięcy.

- To jest kara, ale nie wiemy za co. A jeśli szukać odpowiedzi, to za sukces - mówi Jacek Głomb. - To bardzo dziwne, bo resort sam napisał, że zna nasze sukcesy i zasługi dla teatru. To jest nie do zrozumienia i nie do przyjęcia - twierdzi dyrektor Głomb. I zapowiada naciski albo lobbing na rzecz legnickiej sceny.

- To polityczne i uznaniowe rozdawnictwo pieniędzy - bogaci dostają jeszcze więcej - uważa Jacek Głomb. - Karane są teatry, które tworzą dynamikę artystyczną i kulturalną Polski. "Lustracja" wejdzie na afisz Teatru im. Heleny Modrzejewskiej wiosną. Możliwe, że znajdą się w niej nowi bohaterowie.
- Myślę, że mógłby powstać dramat, w którym arcybiskup Wielgus nie musiałby koniecznie być tylko negatywną postacią - mówi tajemniczo Jacek Głomb.

(Artur Kowalczyk, "Rozwalone życie i kaprysy pamięci Życie Warszawy nr 9/11.01.2007)


Od redakcji serwisu @kt:


zamieszczamy tekst w kształcie, w jakim dotarł on do czytelników „Życia Warszawy” i teatralnego wortalu e-teatr. Z uwagi na zawarte w artykule nieścisłości i najzwyklejsze zmyślenia konieczna jest porcja przypisów:

1. jedyne próby, jaki odbywają się w najbliższych dniach w legnickim teatrze to próby do „Zamknięte z powodu bogactwa” Tankreda Dorsta w reżyserii Jacka Papisa. Nie ma prób do „Lustracji”, bo taki dramat jeszcze nie powstał. Prawdą jest, że pracuje nad nim Krzysztof Kopka, ale jest to melodia przyszłości i fazę realizacji projekt wejdzie nie wcześniej niż wiosną tego roku.

2. jak z powyższego wynika nigdy nie było pierwotnej wersji dramatu, ponoć prezentowanej we wrześniu ub. roku, a koncepcja, że mieliby w niej pojawić się jako bohaterowie panowie Macierewicz i Wildstein jest oryginalnym wytworem wyobraźni autora artykułu, który zachował się jak Kubuś Puchatek szukający Prosiaczka: „im bardziej zaglądał do środka, tym bardziej go tam nie było”

3. – Mogę nie zgadzać się z Bronisławem Wildsteinem w wielu sprawach, ale nigdy nie zarzuciłbym mu głupoty. Nazwisko to pojawiło się w tekście mojej wypowiedzi przedłożonej mi do autoryzacji i – jako nie pochodzące z moich ust – zostało przeze mnie wykreślone. Pojęcia nie mam jak to się stało, że autor artykułu postanowił „podrasować” moje wypowiedzi już po ich autoryzacji. To niemądre i nieuczciwe – twierdzi zdecydowanie cytowany w tekście dyrektor Teatru Modrzejewskiej w Legnicy Jacek Głomb.

Grzegorz Żurawiński, redaktor serwisu