W 2005 roku ukończył prawo na Uniwersytecie Wrocławskim. Cztery lata później otrzymał dyplom krakowskiej PWST. Od września 2009 roku jest aktorem Teatru Modrzejewskiej. Jego debiut na legnickiej scenie to spektakl „Palę Rosję! – opowieść syberyjska”. Sylwetkę Bartosza Bulandy kreśli Katarzyna Gudzyk.



Skończył prawo, jest animatorem kultury i aktorem. Jeździ konno, żegluje, gra na kilku instrumentach muzycznych. Bartosz Bulanda to człowiek wielu pasji. Jedną z nich jest aktorstwo, do którego – jak mówi – musiał dojrzeć.

Teatr w Legnicy był jednym z wielu, do których rozesłał swoje CV. Na początku wszyscy myśleli, że jest skoligacony z Małgorzatą Bulandą, legnicką kostiumolog i życiową partnerką dyrektora Jacka Głomba. – Szukając pracy, często musiałem odpowiadać na pytanie, czy z Gosią jesteśmy rodziną – śmieje się Bartosz. – Teraz dla hecy twierdzę, że jest moją mamą. Z Małgorzatą Bulandą nie łączą go żadne związki rodzinne, chociaż oboje pochodzą z okolic Nowego Sącza.

Bartosz przez długi czas nie podejrzewał nawet, że kiedyś będzie aktorem. – Po ogólniaku poszedłem na prawo. Wybór był dosyć przypadkowy, po prostu nie chciałem tracić kontaktu z moją paczką – opowiada Bartosz. – Po dwóch latach wiedziałem już, że prawo nie jest dla mnie. Bardziej od praktycznych umiejętności interesowała mnie teoria, mógłbym zostać na uczelni i uczyć, ale w tym czasie robiłem już inne rzeczy.

– Szukałem miejsca dla siebie, ale nie marzyłem o aktorstwie. Nigdy nie grałem po kątach, udając Jamesa Bonda. Jednak zawsze lubiłem ludzi, byłem towarzyski i chyba to zdecydowało, że gram – dodaje.

W czasie studiów we Wrocławiu zainteresował się animacją kultury. Był uczestnikiem projektu pn. Badawczy Teatr Miejski. Realizował go Ben Spatz przy Ośrodku Badań Twórczości Jerzego Grotowskiego. – Pamiętam, że spóźniłem się na casting, była niedziela. Ben zabrał nas do miasta i kazał wykonywać przeróżne aktorskie zadania. Później się okazało, że cały projekt to wielki eksperyment, dzięki któremu „wkręciłem się” w aktorstwo – opowiada Bulanda. – Z Benem robiliśmy różne rzeczy: wspinaliśmy się na ściany Galerii Dominikańskiej, śpiewaliśmy na przystankach tramwajowych... W zwyczajnych sytuacjach robiliśmy rzeczy niezwykłe.

Dzięki tym doświadczeniom zdecydował się spróbować swoich sił w krakowskiej PWST. – Najpierw myślałem o reżyserii, ale szybko stwierdziłem, że nie wiem, jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej. Z aktorstwem było łatwiej – mówi Bartosz. – Zdawałem do Wrocławia i Krakowa.

Na spektakl dyplomowy Bartosz zaprosił Jacka Głomba. Dyrektor zaproszenie przyjął i zdecydował się zaangażować świeżo upieczonego aktora. Bartosz Bulanda zadebiutował na legnickiej scenie we wrześniu 2009 roku. Jego współpraca z Jackiem Głombem zaczęła się od „Palę Rosję! – opowieści syberyjskiej” i teatralnej podróży na Syberię.

– Interesowały mnie różne teatry, ale ten na pewno jest z nich najciekawszy – zaznacza Bartosz Bulanda. – Dyrektor chętnie eksperymentuje, chociaż zawsze ma własną wizję tego, co robi. To bardzo silna osobowość, lubi konkret, ale zostawia też miejsce na to, żeby się uczyć, szukać siebie.

O sobie Bartosz mówi, że cały czas kombinuje i szuka nowych możliwości, bo „odgrzewanie kotletów” będzie oznaczało, że nic mu się nie chce. – Najbardziej niebezpieczne są te momenty, w których czuję, że jestem dobry – wyznaje aktor. – Nauczyłem się już, że na scenie warto ryzykować. Rozwalać to, co jest dobre.

Teraz Bartosz gra kilka zastępstw, m.in. w „Fotografiach” Pawła Kamzy, i przygotowuje niewielką rolę księdza w „Pracypospolitej” (premiera 23 stycznia). – Chcę grać jak najwięcej, inwestować w siebie – mówi aktor. – Nie zniechęcają mnie epizody. W nich jest miejsce na wyobraźnię, temperament, charakter. To, jak zagram, nie zależy od wielkości roli, ale od moich zasobów.

(Katarzyna Gudzyk, „Nie udawał Jamesa Bonda”, Konkrety.pl, 13.01.2009)