Po raz trzeci teatralna Caffe Modjeska była miejscem prezentacji Legnickich Aktualności Scenicznych. Tym razem czytane miniscenki satyryczno-dramatyczne w dużej części miały autoironiczny charakter. Do autorskiego duetu Krzysztof Kopka – Maciej Masztalski dołączył debiutant w tej roli aktor Paweł Palcat. Zgodnie z formułą finałem środowego wieczoru było spotkanie z dramaturgiem. Tym razem z Arturem Pałygą.

Na satyryczną część wieczoru w teatralnej kawiarni złożyły się trzy opowieści, które przedstawił kwintet aktorski: Dariusz Majchrzak, Gabriela Fabian, Katarzyna Dworak, Anita Poddębniak i Magda Biegańska. Scenka pt. „Cztery” (bo 4 czerwca) napisana przez Pawła Palcata była bezlitosną kpiną z legnickich obchodów rocznicy 20-lecia. Było gorzko, ale prawdziwie, gdy wypomniano organizatorom brak społecznego rezonansu na ich wysiłki. Czyż nie warte satyrycznego pióra było bowiem pompatyczne odsłanianie Bramy Lecha Wałęsy pod nieobecność patrona i mieszkańców grodu, który postanowił go – zdecydowanie na siłę – uhonorować?

Nie mniej bezlitosny, bo autoironiczny, był „Makbet” Macieja Masztalskiego. Cóż bowiem robimy w teatrze? Sztukę? Nic bardziej mylnego! W teatrze robimy to, co jest zapisane… na tablicy ogłoszeń! Ale nie tylko, zwłaszcza w sytuacji gdy dyrektor sceny pozostaje w głośnym na cały kraj konflikcie z prezydentem swojego miasta. Co w tej tragikomicznej sytuacji robi ów szef i reżyser? Robi „Makbeta”. Właściwie nie robi, a… szyje. Skreśla, dopisuje, przerabia… ku rozpaczy aktorów, którzy i tak nie wiedzą o, co chodzi. Poza jednym. Że trzeba dokopać oponentowi na najważniejszym ratuszowym stołku. Ale gdzie tu Szekspir, gdzie „Makbet”? I kogo to obchodzi…

Z legnicko-parkowej i trochę satyrykonowej (właśnie rozpoczyna się kolejna edycja tej dorocznej imprezy, legnickiej z urodzenia, a międzynarodowej z treści) scenki Roberta Urbańskiego zapamiętałem wyłącznie pointę. „Po co mamy tu tyle gadać. Lepiej obejrzeć w telewizji Dami ten wypadek, co był… trzy dni temu!”.

Tyle żarty, które były na zdecydowanie lepszym poziomie, niż te z drugiej edycji LAS-u. Co publiczność doceniła niewymuszonym śmiechem i brawami, bo najwyraźniej jest sztuką, pośmiać się z samych siebie.

Drugą część wieczoru wypełniło spotkanie z Arturem Pałygą – dramaturgiem młodym, ale już głośnym z dorobku i nagród.

- Dramaturgiem zostałem… znienacka! Byłem dziennikarzem, którego znużyło pisanie tekstów, które – nawet jeśli były ważne – żyły jeden dzień, a ja nie znałem emocji, które wyzwalam u czytelnika. Bo kolejnego dnia był następny tekst, potem jeszcze jeden… i tak w kółko i trochę beznadziejnie. Postanowiłem wykorzystać dziennikarskie doświadczenie i warsztat reportera czyli osoby potrafiącej zbierać relacje, opowieści świadków wydarzeń, docierającego do ważnych dokumentów, by napisać sztukę na scenę. Tak powstał „Żyd”, którego posłałem na konkurs dramatopisarski. Dzięki temu poznałem Tadeusza Słobodzianka (był gościem o miesiąc wcześniejszego spotkania w legnickiej teatralnej kawiarni – przyp. red. serwisu), uczestniczyłem w jego bardzo intensywnych warsztatach dramaturgicznych i… wszystko się tak zbiegało, zbiegało… aż zdecydowałem o porzuceniu dziennikarstwa na rzecz sceny – tak objaśniał swoją życiową i twórczą drogę Artur Pałyga.

– Doznałem olśnienia. Oto na mój spektakl przychodzą widzowie, by nie tylko zobaczyć, ale także przeżyć. Te wyraźnie dostrzegalne emocje, które można wywołać u odbiorcy, to coś fantastycznego w tym fachu. Inna rzecz, że w dramacie interesuje mnie to samo, co wcześniej w dziennikarstwie – opisywanie lokalnych historii, ważnych, ale zapomnianych, albo świadomie wypieranych z pamięci, bo drażliwych, nieprzyjemnych... Tego jednak nie muszę tłumaczyć w Legnicy, bo z mojego rozpoznania, ten nurt w polskim teatrze zaczął się właśnie u was – dodał w pewnej chwili gość wieczornego spotkania w Caffe Modjeska

Artur Pałyga był trzecim (i nie ostatnim) dramaturgiem, po Maksymie Kuroczkinie i Tadeuszu Słobodzianku, „wpisanym” w legnicki projekt dramaturgiczny „Teatr w mieście – miasto w teatrze”. Jego finałem będzie antologia miniatur dramatycznych inspirowanych wrażeniami z Legnicy, a które - w różnej poetyce i z różnej perspektywy - opiszą to miasto


Artur Pałyga jest z wykształcenia polonistą, a z zamiłowania dziennikarzem i dramaturgiem. Wydał tomik reportaży, opisujących wędrówki po Białorusi, częściowo śladem Adama Mickiewicza („Kołchoz imienia Adama Mickiewicza”, 2005). Jego karierę teatralną na dobre rozpoczął spektakl „Żyd” Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, który zdobył Grand Prix ubiegłorocznego Festiwalu Sztuk Współczesnych R@port w Gdyni. W tym roku jego kolejna sztuka „Wszystkie rodzaje śmierci” wg „Siddharthy” Hermanna Hessego (Teatr Łaźnia Nowa, Kraków) powtórzyła ten sukces na tym festiwalu.

Grzegorz Żurawiński