Drukuj
Sezon teatralny powoli dogasa. Choć trudno być prorokiem, płomieniem może buchnąć jeszcze tylko jeden spektakl. Z mijającego sezonu do rangi wydarzenia pretendować mogą, według mnie, tylko cztery dolnośląskie przedstawienia. Były też całkowite pomyłki – podsumowuje sceniczny dorobek sezonu 2008/2009 Krzysztof Kucharski i zaczyna od... przedpremierowej zapowiedzi.

Mam na myśli zbliżającą się premierę "Króla Leara" Williama Sheakespere'a na scenie Wrocławskiego Teatru Współczesnego. Ten jedyny ogień może w nas zaprószyć dwóch artystów: będący w znakomitej formie Mistrz - aktor i poeta, reżyser i pedagog - Bogusław Kierc oraz młody litewski reżyser Cezaris Grauzinis. Obu interesuje teatr, który unika fajerwerków, a opiera się na ludzkiej prawdzie i to w takim dotknięciu, że nie ma miejsca dla jednej fałszywej nuty. Premiera już 5 czerwca.

Nasza redakcja postanowiła zaprosić do spowiedzi dyrektorów dolnośląskich teatrów, by wytłumaczyli się z kończącego się sezonu. Nie wiem, jak inni spowiednicy, ja będę dokuczał pokutą tylko chwalipiętom, którzy nie mają do siebie i do tego, co robią, ani krzty dystansu.

Rozmowy nie będą łatwe, bo nie był to na Dolnym Śląsku sezon nadzwyczajny. Nie trafiły się tak wspaniałe przedstawienia, jak "Kroniki - obyczaj lamentacyjny" Teatru Pieśń Kozła z roku 2001 czy legnickie "Made in Poland" Przemysława Wojcieszka (2004) albo "Sprawa Dantona" Przybyszewskiej w popisowej reżyserii Jana Klaty z ubiegłego roku.

Z mijającego sezonu do rangi wydarzenia pretendować mogą, według mnie, tylko cztery przedstawienia. "Macbeth" w Teatrze Pieśń Kozła oraz trzy premiery na scenie Wrocławskiego Teatru Współczesnego: "Bat Yam - Tykocin", choć nie bez zastrzeżeń, kolaż teatralny "np. Majakowski" i najlepszy w tym sezonie na tej scenie "Kaspar" Handkego w energetycznej reżyserii Barbary Wysockiej.

Nie oglądałem jeszcze "Szajby" (Teatr Polski) w reżyserii Klaty i "Peregrynacji Czarnej Izy Wałbrzyskiej" oraz "Opętanych" w tym samym mieście i "Cyrana de Bergeraca" na legnickiej scenie. Więc ten obraz może się w moich oczach jeszcze zmienić. Było jednak sporo przedstawień dobrych, a przynajmniej interesujących, kontrowersyjnych i na przyzwoitym warsztatowym poziomie. Były też całkowite pomyłki.

Pierwszym moim rozmówcą będzie Jacek Głomb - dyrektor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, dla którego ten sezon był szczególnie trudny, bo nie tylko teatr miał na głowie, ale też swój debiutancki film "Operacja Dunaj".

(Krzysztof Kucharski, “Sezon teatralny z wolna finiszuje”, Polska Gazeta Wrocławska, 19.05.2009)