Kamza z Andermanem – skuteczny duet kolejowy. Wszyscy główkują, ale tylko nieliczni potrafią zrobić z kolejowej metafory dzieło sztuki. Choćby Kamza. O najnowszej premierze legnickiego Teatru Modrzejewskiej, granym na Scenie na Piekarach spektaklu „Fotografie” inspirowanym prozą Janusza Andermana pisze Łukasz Drewniak i ocenia przedstawienie na pięć gwiazdek w sześciostopniowej skali.

Co tu kryć, coraz bardziej żyjemy na walizkach. Nic więc dziwnego, że co drugi spektakl próbuje rozwiązać problem pociągu w teatrze. Wszyscy główkują, ale tylko nieliczni potrafią zrobić z kolejowej metafory dzieło sztuki. Choćby Kamza.

Bohaterki legnickiego przedstawienia wyłażą na scenę-peron z metalowymi stelażami na kółeczkach. Można na nich stać, można usiąść, podłożyć je pod głowę, zestawić z innymi. To i walizaka, i ławka w przedziale, i sam zmetaforyzowany pociąg-model. Kobiety od Kamzy, Polki w podróży, wciąż przemieszczają się za ich pomocą to tu, to tam, a ich marszruta zapętla się w monstrualny węzeł kolejowy.

Kamza myśli o tej podróży jak o oczyszczeniu i reperacji dusz. W zwartych miniscenkach przygląda się za Andermanem ludzkim okruchom, notuje strzępy rozmów, rekonstruuje biografie anonimowych kobiet. Złamanych przez życie, opatulonych kłamstwami jak kocem w zimny wieczór.

W przedstawieniu nie ma krzty nachalności rodzajowego grania. Duża w tym zasługa fighterki Katarzyny Dworak, elegantki Ewy Galusińskiej, Małgorzaty Urbańskiej jako jasnowidzki w czapce z lisa. Magda Biegańska przemyka przez ten ulotny świat jako konduktorka, a nastoletni widzowie śpiewają jej spontanicznie piosenkę Maleńczuka o „osobowym do Jeleniej”.

Mężczyźni to tylko groteskowe widma – spóźnieni pasażerowie widziani zza szyby odjeżdżającego wagonu. Pociąg kobiet mija ich wśród podejrzanych okrzyków zachwytu i fałszywie złośliwych żartów. Bo choć same nie wiedzą, dokąd jadą, na pewni jadą tam bez nas.

(Łukasz Drewniak, „Pociąg kobiet”, Przekrój, 23.04.2009)