Znowu nic! Tak najkrócej skomentować można dzisiejszą, budżetową sesję dolnośląskiego sejmiku z perspektywy legnickiego Teatru Modrzejewskiej. Trudno już zliczyć obietnice i kolejne terminy rozwiązania problemu i przejęcia roli głównego prowadzącego legnicką scenę dramatyczną przez marszałka województwa. 30 grudnia miał być ostateczną datą na podjęcie tej decyzji. Ponownie skończyło się na obietnicy. Komentuje Grzegorz Żurawiński.


Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam – tak od dziś za Waldemarem Łysiakiem („Konkwista”) powinien sobie powtarzać niczym mantrę dyrektor legnickiego teatru Jacek Głomb. Trudno już zliczyć ile razy usłyszał, a co gorsze powtórzył publicznie, obietnicę bezproblemowego przejęcia Teatru Modrzejewskiej przez marszałka województwa.

Znacznie sprawniej poszło to nawet ludziom skonfliktowanym z szefem teatru reprezentującym legnicki ratusz. Na wczorajszej (29 grudnia) sesji Rady Miejskiej Legnicy za przejęciem roli głównego organizatora przez marszałka głosowali nawet ci, których Jacek Głomb za przyjaciół uważać nie może. Nikt nie sprzeciwił się zmianie!

A miało być tak pięknie… 30 czerwca br w legnickim teatrze przedstawiciele wojewódzkiego samorządu (wicemarszałek Piotr Borys, przewodniczący sejmiku Jerzy Pokój oraz radni: Eric Alira, Dorota Czudowska, Alicja Sokołowska i Krzysztof Ślufcik) niemal prześcigali się w obietnicach szybkiego rozwiązania problemu.

Minęło pół roku i sytuacja nie uległa żadnej zmianie! Czas zatem przypomnieć kto i co wówczas mówił, co obiecywał:

- Sytuacja, w jakiej znalazł się legnicki teatr, jest kuriozalna i zmusza ona nas do przyspieszenia działań, których celem jest uczynienie z samorządu wojewódzkiego głównego prowadzącego Teatr Modrzejewskiej. Mam nadzieję, że prezydent Legnicy i rada miasta wyrażą wolę współpracy, by sprawę skutecznie zakończyć. Zarząd województwa ma w tej sprawie upoważnienie do działania w tym kierunku, które uzyskał od komisji kultury sejmiku – deklarował wicemarszałek Piotr Borys (PO).

-  Bronimy i będziemy bronić legnickiego teatru, jego dyrektora i zespołu, którym kieruje, bo wyniki ich działań świadczą, że bronimy ważnej i wysoko ocenianej w Polsce instytucji artystycznej, z której jesteśmy dumni – wspierała go Dorota Czudowska (PiS).

- Zrobimy wszystko, by pomóc tej zasłużonej dla kultury placówce. Dyrektor teatru może być spokojny i pewny, że rozwiążemy problemy, z jakimi się boryka. Zarówno doraźnie, jak i systemowo – zapewniał przewodniczący sejmiku Jerzy Pokój (PO).

- Przyjechaliśmy dziś do Legnicy, by pomóc jej teatrowi. Marszałek sam tego nie zrobi, ale po to jesteśmy, by mu pomoc – zadeklarował Eric Alira (PO).

Przyznajmy jednak, że już wówczas, a zatem pół roku temu, część radnych uczestniczących w legnickiej konferencji wyrażała – jak się okazało prorocze - zdziwienie, że sprawa uchwały o przejęciu roli głównego organizatora Teatru Modrzejewskiej przez samorząd wojewódzki niespodziewanie wypadła z porządku obrad sejmiku, które odbyły się 26 czerwca.

- Stało się tak dlatego, że próbujemy spojrzeć na problem współprowadzenia teatrów przez samorząd wojewódzki znacznie szerzej, niż tylko z perspektywy Teatru Modrzejewskiej. Zmiany powinny dotyczyć także teatru w Jeleniej Górze (dotychczas miejski) oraz w Wałbrzychu (wojewódzki). We wszystkich tych przypadkach chcemy zawrzeć umowy między miastami, a województwem, o wspólnym finansowaniu tych placówek – tłumaczył Jerzy Pokój.

- Nie chodzi już o to, by apelować o pomoc. Wszystko jest już przedyskutowane i jest zasadnicza zgodność między nami, by legnicki teatr prowadzony był głównie przez samorząd województwa. Teraz czekamy na konkretne decyzje zarządu województwa, a my je poprzemy na sesji sejmiku. Zapewniam, nasza determinacja, by tak się stało, jest wielka – zapewniała Alicja Sokołowska (SLD).

Urzędowego optymizmu nie podzielał, jak się okazuje najzupełniej zasadnie, jedynie Krzysztof Ślufcik (PiS). - Mam nadzieję, że po dzisiejszych deklaracjach będzie inaczej, ale na razie słowa i realia dotyczące rozwiązania problemu teatru w Legnicy, nie idą w parze. Abyśmy nie obudzili się do działania wtedy, gdy będzie za późno!

„U mnie słowo ważniejsze od pieniędzy” – mawiał bohater kultowej komedii „Sami swoi”. Najwyraźniej zasady małorolnego przesiedleńca spod zabużańskich Krużewnik wyszły ze współczesnej politycznej mody. Za mojej młodości mawiano także, że jak władza mówi, że da, to mówi. A jak władza mówi, że odbierze, to dotrzyma słowa.

To było dawno. A dziś? Kompromitację już mamy, skandal puka do drzwi.

Grzegorz Żurawiński