- Śmieszy mnie zasada, zakazująca mówienie o wieku kobiety. Ja się cieszę, że mam 30 lat i z tego, że nie mam ani mniej, ani więcej – mówi Ewa Galusińska. O życiu po trzydziestce, macierzyństwie, oraz o wyższości teatru nad filmem - z aktorką legnickiego Teatru Modrzejewskiej rozmawia Paweł Jantura.



Dziesięć miesięcy temu zostałaś mamą Antosia. Jak się czujesz w nowej roli?

- Fantastycznie! Uważam, że każda kobieta powinna to przeżyć. Macierzyństwo to najlepszy sposób na wyleczenie się z egoizmu i nauka odpowiedzialności za drugą osobę. Człowiek przestaje myśleć już tylko o sobie, bo w jego życiu pojawia się Ktoś Ważniejszy- Najważniejszy! Dziecko to nie tylko poświęcenia ,ale również wyrzeczenia.

Chyba trochę przesadzasz. Wyglądasz przecież świetnie. Ta sama świetna figura i seksapil.

- Dziękuję! (powalający uśmiech – przyp. red.). To może efekt tego, że mój Syn daje mi wiele radości i dba o to ,żeby mama trochę pobiegała (hahaha). No cóż... wstaję znacznie wcześniej niż dotychczas. Podczas ciąży dbałam o siebie. Nie objadałam się, ale w drugą stronę też nie przesadzałam. Przytyłam tylko 13 kilo. Po porodzie szybko doszłam do siebie.

To całe szczęście, bo w końcu „Trzeba mieć ciało”.
- No właśnie(hahaha) A tak poważnie to nie ma wielkiego znaczenia czy ma sie 50kg czy 80kg. Tak na marginesie to śpiewałam tę piosenkę w szóstym miesiącu ciąży. Słowa "Trzeba mieć ciało" nabrały zupełnie innego znaczenia , kiedy trzymałam rękę na sporym już brzuszku.

Twoi fani są szczęśliwi. Po dłuższej przerwie wróciłaś na deski legnickiego teatru. Tęskniłaś za pracą?

- Do siódmego miesiąca ciąży grałam spektakle, a po porodzie szybko wróciłam do pracy, więc nie miałam czasu aby zatęsknić za sceną. Szczerze mówiąc, to posiedziałabym jeszcze  domu z Antosiem. Jednak tempo mojego życia zawodowego zdecydowanie spadło, więc ze spokojem mogę poświęcić Antosiowi tyle czasu, ile sobie wymarzyłam i jednocześnie pracować. Życie jest jednak takie, że trzeba pracować. Ten sezon teatralny jest dla mnie takim miękkim powrotem. Będę grała raczej małe role. A w następnym sezonie... zobaczymy co los przyniesie.

Kilka dni temu stuknęła ci trzydziestka. Masz z tym jakiś problem, czy wręcz na odwrót? Wielu facetów przecież uważa, że kobiety po trzydziestce są najseksowniejsze.

- Śmieszy mnie zasada, zakazująca mówienia o wieku kobiety. Ja się cieszę, że mam 30 lat i z tego, że nie mam ani mniej, ani więcej.

A zdajesz sobie sprawę z tego, że podobasz się mężczyznom?
- Należę do kobiet, które nie zauważają takich spraw. Ale przyznam, że słyszałam i czytałam o tym, że podobam się facetom. No cóż! To kwestia gustu. Jedni wolą blondynki, inni brunetki.

Od nagrody na Festiwalu Szekspirowskim minęły dwa lata. Kiedy doczekamy się twojej kolejnej wielkiej kreacji, w stylu Desdemony z „Otella”?

- Czekam na taką rolę. Problem polega jednak na tym, że jest bardzo mało dobrych tekstów z głównymi rolami kobiecymi. Większe pole do popisu mają mężczyźni.

Legnickich aktorów coraz częściej można zobaczyć w filmach. Kiedy zobaczymy Ewę Galusińską w jakiejś dużej produkcji?
- Nie mam parcia na szkło (hahaha). Polskie kino, ambitne kino, zaczyna według mnie pomału powstawać. Póki co mamy "gwiazdy" serialowe. Jak powiedział Jan Nowicki dla polskiego kina nastała mroczna era, bo „rządzą” w nim bracia Mroczek. Ja kocham grać w teatrze. Kręci mnie bezpośredni kontakt z widzem.

Wiele nie brakowało, a zamiast zdobywać laury na poważnym festiwalu i czarować widzów swoim głosem, stałabyś przy londyńskim zmywaku. Ponoć polskich aktorów na wyspach nie brakuje i to bynajmniej nie chodzi o teatry?

- Niestety, ale to prawda. Po studiach aktorskich w naszym kraju wcale nie jest łatwo o angaż w teatrze. Mam kolegów aktorów po PWST, którzy żyją ze składania komputerów, albo wyjechali do Anglii lub Irlandii i pracują za barem. Faktycznie, gdy po studiach szukałam angażu rozważałam wyjazd z kraju. Gdybym wyjechała to i tak pewnie bym w końcu wróciła i zaczęła grać w teatrze. Przecież Renee Zellweger też kiedyś pracowała na zmywaku! A teraz jest gwiazdą!

 
EWA GALUSIńSKA 30 lat, aktorka Teatru Modrzejewskiej w Legnicy. Znana z ról w takich spektaklach jak „Otello”, „Osobisty Jezus”, „Dziady”, „Operacja Dunaj”, „Deszcze”, czy „Made in Poland”. W 2006 roku otrzymała nagrodę za najlepszą rolę kobiecą gdańskiego Festiwalu Szekspirowskiego (Desdemona w „Otellu”). Pochodzi z Gostynia, gdzie, co ciekawe - czynnie uprawiała siatkówkę w tamtejszym klubie - „Kania”. Aktorskie wykształcenie zdobyła na wrocławskiej PWST.
Legnicki teatr jest jej pierwszym miejscem pracy. Galusińska jest ceniona nie tylko za talent aktorski, ale również za możliwości wokalne. Nic dziwnego. Dwa lata spędziła w studium wokalnym w Gdyni. W swoje 30. urodziny w Caffe Modjeska przypomniała się legnickiej publiczności recitalem zatytułowanym „Trzeba mieć ciało”. W styczniu zobaczymy ją na scenie Teatru Modrzejewskiej w premierowym spektaklu „Cyrano de Bergerac”.

(Paweł Jantura, “Słyszałam, że podobam się facetom”, Gazeta Legnicka, 19.12.2008)


Od redaktora serwisu:
Powyżej zamieszczamy autoryzowaną wersję rozmowy, która w internetowym serwisie Gazety Legnickiej www.lca.pl została zmieniona i opublikowana ponownie 22 grudnia br.