Piątkowy recital „Trzeba mieć ciało” czyli tuzin bardzo kobiecych piosenek, które na legnickiej scenie od niemal dwóch lat wyśpiewuje Ewa Galusińska, nie należał do zwyczajnych. Wszystko za sprawą przypadku, który sprawił, że odbył się on w okrągłe urodziny młodej legnickiej aktorki. Dla części widzów była to niespodzianka.

Ale tylko dla części… Niezwyczajność sytuacji była bowiem łatwo zauważalna, choćby dlatego, że w teatralnej kawiarni zabrakło miejsc dla wszystkich chętnych, z których wielu przyszło na recital z kwiatami i upominkami. Jak zwykle natomiast na godzinny recital złożyły się piosenki z repertuaru Aliny Janowskiej („Trzeba mieć ciało”, „Ja nie chcę za inteligenta iść”, „Rzepakowe lato”, „Kot i mysz”, „Kryminalna polka”, „Padam”, „Narodziny piosenki”, „Zorba”) oraz Krystyny Tkacz („Drań”, „Dziewczęce marzenia”, „Jak szaleć, to szaleć”).

Niezwykłe było jednak tempo, w jakim wyśpiewała swój repertuar Ewa Galusińska, której na scenie towarzyszył – jako konferansjer – Paweł Palcat. Wykonawczyni wraz z towarzyszącym jej zespołem muzycznym gnała przed siebie niczym włoskie Pendolino lub francuski TGV. Nie był to najlepszy pomysł, bo część tekstów stawała się niezrozumiała dla słuchaczy. Mankament to spory, jako że wyśpiewywane słowa są nie tylko zabawne, ale pochodzą z najwyższej autorskiej półki: Stanisław Tym, Maciej Zembaty, Andrzej Jarecki, Agnieszka Osiecka, Andrzej Waligórski…

Na szczeście numer popisowy, dający olbrzymie możliwości aktorskiej interpretacji, czyli „Narodziny piosenki" (duetu Jarosław Abramow – Stanisław Tym) wykonawczyni śpiewała na bis, jak się wydaje już dużo spokojniej. I dzięki Bogu, bo ta piosenka sama w sobie jest zabawnym i brawurowo wykonywanym mini programem kabaretowym, formą słowno-muzycznej zabawy jak wyglądać mogłaby interpretacja piosenki w zależności od kraju, w którym byłaby śpiewana. Przewrotność numeru polega tu na językowej imitacji, która daje złudzenie, że aktorka śpiewa fragmenty po francusku, włosku, rosyjsku, angielsku…

Wcześniej jednak zgromadzona publiczność zgotowała jubilatce owację i odśpiewała zbiorowe „sto lat”, po czym nastąpił czas życzeń, wręczania kwiatów, upominków i… wypieków różnej receptury. Był nie tylko tort z urodzinowymi świeczkami, ale także sernik z owocową polewą i piernik marchewkowy (!).

Całość recitalu muzycznie opracował Łukasz Matuszyk, a podczas występu aktorce towarzyszył zespół w składzie: Andrzej Janiga - pianino, Łukasz Matuszyk – akordeon, Piotr Sypień – kontrabas oraz Amadeusz Naczyński – perkusja.

Grzegorz Żurawiński


Zdjęcia z piątkowego recitalu można obejrzeć TUTAJ.