Kolejna rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego sprawiła, że dzisiejszej nocy (0.35) telewizyjna Jedynka przypomni jeden z głośniejszych filmów Waldemara Krzystka. Zrealizowany w 1989 roku „Ostatni prom” to dramat polityczny opowiadający niezwykłą historię ludzi, których stan wojenny zastaje na promie płynącym ze Świnoujścia do Hamburga. W filmie występują m.in. Krzysztof Kolberger, Dorota Segda, Artur Barciś i Jerzy Zelnik.

Ze Świnoujścia wypływa prom do Hamburga. Na jego pokładzie znajduje się grupa Polaków, którzy po zdobyciu paszportów i wiz płyną do lepszego świata. Wielu przeżywa strach przed nieznanym, inni - mimo że już podjęli decyzję - ciągle rozpatrują od nowa dylemat "zostać czy wyjechać".

Marek Ziarno (Krzysztof Kolberger), nauczyciel języka polskiego, jest nietypowym pasażerem na promie. Nie emigruje, zdecydował, że jego miejsce jest w Polsce. Za granicę wysłały go z poufną misją regionalne władze ,,Solidarności". W bagażu przewozi adresy tajnych drukarni, punktów kontaktowych, listę osób, które w razie konieczności podejmą podziemną działalność. O jego misji wie służba bezpieczeństwa, której nie udało się aresztować Marka w mieszkaniu. Osobista kontrola celna także nie daje przewidywanych wyników. Tajne dokumenty wnosi na prom była żona Marka, spotkana przypadkowo.

12 grudnia prom z kompletem pasażerów wychodzi w morze. Bohaterowie odkrywają motywy opuszczenia przez siebie kraju. Rysiek i Ewa - młode małżeństwo oczekujące dziecka - szukają szansy na lepsze życie. Sprzedali wszystko i nie mają do czego wracać. Andrzej wyjeżdża za namową żony, chcącej uratować ich małżeństwo i zasłaniającej się argumentem lepszej przyszłości dla ich dziecka. Dawny działacz partyjny ma nadzieję, dzięki pieniądzom wywiezionym z Polski, rozpocząć nowe życie po rozstaniu z żoną, także znajdującą się na promie.

O wybuchu stanu wojennego dowiaduje się wyłącznie kapitan promu. Zgodnie z poleceniem z lądu zakazuje swoim oficerom informowania o tym pasażerów i wydaje rozkaz powrotu do macierzystego portu. By uniknąć odpowiedzialności, symuluje zawał serca. Funkcjonariusz służby bezpieczeństwa, przy pomocy członka promowej "Solidarności", pozornie opiekującego się Markiem, a w rzeczywistości konfidenta, otwarcie zaczyna szukać Marka i jego przesyłki. Pomocy udzielają Markowi była uczennica, oficer rozrywkowy należący do "Solidarności" oraz eks-żona. Przesyłka nadal jest bezpieczna.

Pasażerowie, mimo podjętych przez załogę środków ostrożności, zaczynają przekazywać sobie plotkę, że coś niedobrego wydarzyło się w kraju. Widoczna jest także zmiana kursu promu. Podpływają dwa RFN-owskie kutry i przez megafony przekazują wiadomości o wydarzeniach w Polsce - działacze "Solidarności" aresztowani, czołgi na ulicach. Jednocześnie obiecują zabrać na swoje pokłady wszystkich pasażerów, którym później władze RFN zapewnią azyl i wszechstronną pomoc.

Niełatwo zdecydować się na skok z wysokiej burty promu do grudniowego morza. Pierwszy oficer rozdaje wszystkim kamizelki ratunkowe. Większość pasażerów decyduje się skoczyć. Zostaje niewiele osób - młode małżeństwo, Marek, spokojny o los dokumentów zabranych na pokład niemieckiego kutra przez byłą żonę, załoga, kilka innych osób. Kapitan znów przejmuje dowództwo i wydaje rozkaz uporządkowania promu.

Marek pokazuje się na lekcji w swojej szkole, aby udowodnić uczniom, że wrócił, tak jak im obiecywał. Żegnają go podniesione ręce z dłońmi złożonymi w charakterystyczny znak "V"...