Helena Modrzejewska (w 2009 minie sto lat od jej śmierci) to postać legendarna. Ikona XIX wiecznego światowego aktorstwa. Złośliwi dodają - także ikona ówczesnej popkultury, bo z nazwiska zrobiła markę - perfum, strojów, pocztówek, zastawy stołowej. Jej biografia obrosła w mity i anegdoty, powstało wiele opracowań jej życiorysu. Najnowszego wyboru pism dokonał Emil Orzechowski. O książce "Helena Modrzejewska. Artykuły - referaty- wywiady - varia" - pisze Iga Gierblińska.

W części pierwszej znajdują się cenne prace Madam - jak o niej mówi autor- "nieskażone dziennikarskim niechlujstwem" oraz przedruki wywiadów i artykułów z pism amerykańskich, m.in. interpretacja roli Rozalindy wygłoszona na przyjęciu Goethe Society w Nowym Jorku, a potem opublikowana w "The New York Dramatic Mirror"(1892r.). Inne czasopisma, które drukowały informacje o aktorce - to "The Stage", "The New York Times", "The Sunday Inter", czy "The Chicago Tribune". Dzięki tej książce czytelnik może wrócić do tekstów znanej za Oceanem Modjeskiej, a to miłe i potrzebne zajęcie, szczególnie, że w roku 2009 minie sto lat od jej śmierci.
 
Modrzejewska z pasją opowiada o sztuce aktorskiej jako rzemiośle ducha. Pozostała wierna regule - jeśli można użyć tak logicznego określenia w przypadku natchnionej artystki - "nie widzieć gry, widzieć prawdę". Odnalezienie postaci w sobie było jej potrzebne do uzasadnienia swojej obecności na scenie. Długo odmawiała zagrania Lady Makbet, która budziła w niej wstręt. Minęły lata zanim się w nią wcieliła. Józef Kenig miał przyklęknąć po obejrzeniu Modrzejewskiej w roli Lady Makbet. Zanotował: " [...] dowiodła, że jest artystką, która ciągle szuka, ciągle wynajduje, ze wszystkiego korzysta i ciągle tworzy." Klasycznemu dramatowi poświęciła wiele pracy, w jednym z tekstów napisała: " u Szekspira musimy utopić naszą własną indywidualność w naszych rolach". Była w tym konsekwentna.

Zagadnienia kobiety i aktorstwa, dramatu i kobiecości, kobiety i sceny traktowała z perspektywy nie tylko nauczyciela, ale i socjologa. Dziś ponadczasowe wydają się jej szczere wyznania dotyczące sukcesu aktorki - nie liczy się tylko talent, ale dobry agent prasowy i głośna reklama.

Z wywiadów i referatów można dowiedzieć się jaką kobietą była Modrzejewska, jak żartowała, z jaką precyzją i cierpliwością szukała słów w obcym języku, z jaką bystrością, elegancją i gdzieniegdzie ukrytą ironią potrafiła przemawiać.

Kleopatra, Rozalinda, Julia, Lady Makbet, Wiola, Ofelia - to najsłynniejsze role szekspirowskiej aktorki, grane nie tylko w polskich teatrach, ale też w Globe Theater w Bostonie, czy Royal Haymarket w Londynie. Kiedy debiutowała na zagranicznej scenie, już po pierwszym akcie, usłyszała donośne gwizdy publiczności. Miała ciarki na plecach, bo wiedziała, co to oznacza dla aktora - ale w Ameryce tak właśnie okazuje się aktorowi wielkie uznanie.

Piękną pamiątką są zdjęcia Modrzejewskiej. Nie zapomniał o ich wartości autor książki i umieścił ich ponad kilkanaście. Teatralna fotografia jest osobnym tematem, a fotografia Modrzejewskiej zdaje się zasługiwać na specjalny rozdział. Portrety Walerego Rzewuskiego zatrzymały piękną Helenę w rolach. Dumną, wyjętą "jakby spod dłuta Fidiasza".

W następnej części książki - nazwanej Varia - znajdują się teksty z epoki i z Internetu. Rzecz jasna, te drugie szybko staną się nieaktualne.

Książka może stać się przyczynkiem do dalszych badań historyczno - teatralnych. Jest na pewno dowodem pamięci o kobiecie, która wspominała: "od czasu, gdy miałam czternaście lat, twierdziłam, że będę coś w świecie znaczyła [...] Kiedy moja matka próbowała mnie do sceny zniechęcać, powiedziałam jej < Będę główną aktorką polską jeszcze przed trzydziestką> i tak się też stało."

"Helena Modrzejewska. Artykuły - referaty - wywiady - varia"
wybór i oprac. Emil Orzechowski; Wydawnictwo Attyka , Kraków 2008