Sześć godzin przed galą w Teatrze Muzycznym w Gdyni, na której wręczone zostaną nagrody 33. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych festiwalową korespondencję opublikowała Polska Agencja Prasowa. W gronie faworytów do nagrody głównej na pierwszym miejscu wymienia „Małą Moskwę” Waldemara Krzystka, która stała się głównym bohaterem całej agencyjnej depeszy.

Obraz "Mała Moskwa" w reżyserii Waldemara Krzystka - o zakazanej miłości między Rosjanki i Polaka w czasach, kiedy radzieckie wojska stacjonowały w Legnicy - był jednym z ostatnich filmów pokazanych na tegorocznym festiwalu w Gdyni. Zebrał wiele pochwał.

- Chyba nikt inny nie mógłby zrobić takiego filmu o Rosjanach. Ja znam ich bardzo dobrze, pochodzę z Legnicy, wychowałem się obok nich" - podkreślił Krzystek w sobotniej rozmowie z PAP.

"Mała Moskwa" to jeden z 16 obrazów walczących w tym roku o główną nagrodę festiwalu w Gdyni - Złote Lwy dla najlepszego polskiego filmu fabularnego. Film Krzystka zebrał w Gdyni bardzo dobre oceny, w kuluarowych rozmowach jest nawet określany jako faworyt wśród filmów mających największe szanse na nagrodę.

Akcja filmu Krzystka rozgrywa się w Legnicy, mieście nazywanym "Małą Moskwą", ponieważ od 1945 r. stacjonował tam garnizon radzieckiego wojska. W latach 60. mieszkało w Legnicy 60 tys. Rosjan; żołnierze sprowadzali tam często swoje rodziny.

"Mała Moskwa" ma dwoje głównych bohaterów - młodego oficera Ludowego Wojska Polskiego, Michała (w jego roli Lesław Żurek) i piękną zamężną Rosjankę Wierę - która przyjeżdża do Legnicy wraz z mężem (w roli Wiery - Swietłana Chodczenkowa); Wiera jest zafascynowana polską kulturą, śpiewa piosenki Ewy Demarczyk.

Michał i Wiera poznają się w 1967 r. na balu z okazji 50. rocznicy rewolucji październikowej. Rozstają się w roku 1968, w pierwszych dniach inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Za swoją zakazaną miłość - której owocem będzie dziecko - zapłacą wysoką cenę.

Po latach, w czasach współczesnych widzowi, córka Wiery przyjedzie do Polski i zobaczy już tylko ruiny tego, co pozostało z dawnego socjalistycznego systemu. "Zapyta: w imię czego niszczono ludzi? W imię czego to wszystko się działo? Tyle nieszczęść ten system sprowadził, a teraz praktycznie ślad po nim nie pozostał" - powiedział Krzystek.

Zaznaczył jednocześnie, że w filmie "Mała Moskwa" obraz Rosjan jest niestereotypowy, prawdziwy. "Pochodzę z Legnicy. Wychowałem się 200 metrów od radzieckiego zamkniętego osiedla wojskowego. Widziałem to wszystko na własne oczy. Znałem radzieckich chłopaków, moich równolatków, znałem dziewczyny. Kiedy zdobyłem ich zaufanie, mówili mi, co myślą o +ukochanym+ socjalizmie. Oni wszyscy nie byli okrutni, wredni i podli. Byli wśród nich ludzie tacy jak my - przeżywający swoje dramaty, delikatni, wrażliwi" - zaznaczył Krzystek (ur. 1953).

Tłumaczył, że na fabułę filmu złożył się szereg wydarzeń inspirowanych autentycznymi sytuacjami. To między innymi wątek tajnego chrztu - kiedy ormiańskie małżeństwo decyduje się w tajemnicy ochrzcić w Polsce swoje dziecko. Historia miłości między dwojgiem głównych bohaterów także jest inspirowana faktami. "Jest w Legnicy grób Rosjanki, która zabiła się z miłości do Polaka" - opowiadał reżyser.

Scenariusz "Małej Moskwy" był gotowy już w 2003 r. Kolejne lata Krzystek spędził na poszukiwaniu pieniędzy na realizację tego filmu. Nakręcił go w 2007 r., budżet wyniósł prawie 8 mln zł, złożyły się na niego tylko polskie pieniądze.

Krzystek przyznał, że starał się uzyskać dofinansowanie ze strony Rosjan, jednak nie udało mu się. "Szukałem rosyjskiego koproducenta przez rok. Wszyscy się bali. Nikita Michałkow powiedział na przykład, że jego zdaniem jest to film antyrosyjski. Ja odpowiadam: on nie antyrosyjski, lecz antyradziecki" - powiedział PAP reżyser.

Sobota to ostatni dzień tegorocznego 33. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, który trwa od poniedziałku. Festiwalowe nagrody, wśród nich Grand Prix - Złote Lwy dla najlepszego polskiego filmu fabularnego, a także nagrody za najlepszą reżyserię, dla najlepszego aktora i aktorki, zostaną przyznane podczas wieczornej gali w Teatrze Muzycznym.

W kuluarowych rozmowach dziennikarzy jako filmy mające największe szanse na nagrody oprócz "Małej Moskwy" Waldemara Krzystka wymieniane są "33 sceny z życia" Małgorzaty Szumowskiej, "Rysa" Michała Rosy i "Cztery noce z Anną" Jerzego Skolimowskiego.

(„Film "Mała Moskwa": o radzieckich wojskach stacjonujących w Polsce i zakazanej miłości”, PAP, 20.09.2008)