Gdyński festiwal filmowy miał swoich żelaznych faworytów wśród których ani razu nie wymieniano „Małej Moskwy” Waldemara Krzystka. Po czwartkowych projekcjach wszystko się zmieniło! Gazeta Świętojańska już dziś „przyznała” filmowi Złote Lwy! - Każdy inny werdykt byłby nie sensacją, ale skandalem - twierdzi autor (autorka?) tych słów. Werdykt jurorów, którym przewodniczy Robert Gliński, zapadnie jednak jutro późnym wieczorem.


"Mała Moskwa" nowym hitem Gdyni! – donosi jeden z festiwalowych biuletynów. I dodaje: Melodramat "Mała Moskwa" w reżyserii Waldemara Krzystka okazał się pierwszą i, niestety, ostatnią niespodzianką Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.

"Mała Moskwa" to wzruszająca opowieść o zakazanej miłości, polityce i, co najciekawsze, świecie, którego praktycznie nie znamy. W Polsce przez długie lata stacjonowały radzieckie wojska, ale tylko nieliczni mogli zobaczyć jak wygląda życie w zajmowanych przez nich osiedlach i koszarach. Krzystek w swoim filmie przenosi nas do tego świata, pokazuje, że za murami, mimo strachu i wścibskich politruków też żyli ludzie, którzy tak samo jak my kochali, cierpieli i mieli swoje marzenia – czytamy w serwisie plejada.pl

Film Krzystka jest w całości polską produkcją, ale większość ról odtwarzają w nim rosyjscy aktorzy. I, co najważniejsze, robią to znakomicie. "Mała Moskwa" to jeden z najlepiej zagranych filmów tegorocznego festiwalu. Wcielająca się w rolę Wiery, Svetlana Khodchenkova, stworzyła porywającą kreację kobiety miotającej się pomiędzy miłością, a przywiązaniem do oddanego męża. Świetni są również Jurij Ickov i Aleksiej Gorbunow jako Politruk i agent KGB. Oczywiście bardzo dobrze wypada również Lesław Żurek w roli zdobywającego serce Wiery, Michała – ocenia autor tej relacji.

"Mała Moskwa" to kolejny obok "Boiska bezdomnych" film konkursowy, który ma szansę stać się kinowym przebojem. Znajdziemy w nim wszystko, czego szukamy w kinie rozrywkowym: miłość, śmiech, łzy, wielkie dramaty i wielkie radości oraz wzruszenia. Film za kilka miesięcy ma trafić do kin i już teraz zaznaczam, że tego tytułu nie można przegapić –  tak kończy swoją relację z Gdyni Marcin Kamiński w serwisie www.plejada.pl

Pierwszym filmem, który obejrzeliśmy z samego rana były "Cztery noce z Anną", jednak film nie był dla nas zaskoczeniem. Tak wiele o nim w mediach, że po prostu przekonalismy sie, iż to film wybitny, piekny, ważny. Dlatego napiszemy o nim w drugiej kolejności. Ponieważ dużo bardziej urzekła nas "Mała Moskwa" Waldemara Krzystka. Była miłą odmianą po ambitnych obrazach o trudnych tematach.

"Mała Moskwa" stała się potrzebnym nam oddechem - normalnosci, podanej w przepiękny sposób. To historia miłosna, niemal szekspirowski romans, na miarę "Romea i Julii", w którym w roli dwóch skłóconych rodzin występują Polska i Rosja. To również piękne studium miłości zranionej, zdrady. Miłości, która nie popada w złość, w agresję, ale która kocha do końca i mimo wszystko - zauważa Agnieszka Mucha z Internetowej Bazy Filmowej (www.fdb.pl).

Jeszcze większą dawkę emocji i entuzjazmu znajdziemy w dzisiejszym wydaniu gdyńskiej „Gazety Świętojańskiej”:

„Mała Moskwa” W. Krzystka wygrywa festiwal w Gdyni! W sobotę ok. 21.00 taki werdykt zostanie odczytany na Gali wręczenia „Złotych Lwów”. Magdalenie Cieleckiej przechodziły "ciary" podczas projekcji. Nam też. Każdy inny werdykt byłby nie sensacją, ale skandalem. „Mała Moskwa” jest jednym z najlepszych polskich filmów XXI wieku, to, jak na polskie warunki, pod każdym względem film świetny i może bezwzględnie startować w konkurencji światowej, a Svetlana Khodchenkova jest tak piękna, jak ostatnio w kinie rosyjskim Tatiana Samojłowa .

Tyle spekulacje. Na werdykt przyjdzie nam jednak poczekać do sobotniego wieczora. Jedno już jest pewne. Film wywołuje wielkie wzruszenia. Tylu łez po projekcji, co na własne mokre oczy widziałem po przedpremierowym środowym pokazie w legnickim kinie „Ognisko”, nie pamiętam, a żyję długo.

Pierwsze laury tegorocznego 33. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni już przyznano. Nagrodę dziennikarzy zdobyła Małgorzata Szumowska za film "33 sceny z życia".

Grzegorz Żurawiński