Drukuj
Dyrektor legnickiego teatru Jacek Głomb był utrapieniem władz miasta. Ale wywalczył, że teatr finansować będzie teraz marszałek województwa. Tak znalazł się sposób na rozwiązanie konfliktu reżysera Jacka Głomba z prezydentem Legnicy Tadeuszem Krzakowskim. Teatr Głomba 1 stycznia 2009 roku przejmie marszałek dolnośląski - pisze Tomasz Wysocki, komentuje Mariusz Urbanek.

Spór Jacka Głomba z prezydentem Legnicy Tadeuszem Krzakowskim osiągnął apogeum, gdy na wniosek tego drugiego komornik zablokował w czerwcu konta teatru. Chodziło o stary dług wobec Skarbu Państwa. Teatr winien był wraz z odsetkami 238 tys. zł za budynki, które przejął w połowie lat 90. Urząd miasta tłumaczył, że prezydent jako starosta grodzki, reprezentant państwa, musi odzyskać dług, bo inaczej wojewoda oskarży go o niegospodarność.

Ale największe pieniądze na działalność teatru pochodziły z kasy Legnicy, bo miasto jest głównym sponsorem Teatru im. Heleny Modrzejewskiej. Jedną ręką Krzakowski jako prezydent finansował więc teatr, a drugą jako starosta grodzki wyciągał po zwrot długu. Miasto wspierało teatr kwotą ponad 2 mln zł rocznie, marszałek dolnośląski dokładał do tej sumy od 500 tys. do ponad 1 mln zł.

Głomb wściekał się. Zarzucił prezydentowi, że działający na jego zlecenie komornik zabiera pieniądze z dotacji marszałkowskiej. W połowie czerwca wstrzymał próby do nowych przedstawień. Nawet do premierowego spektaklu Przemysława Wojcieszka, jednego z najlepszych polskich reżyserów teatralnych. Jego słynne "Made in Poland" zdobyło niemal wszystkie nagrody w Polsce. Krzakowski pozostawał nieugięty: - Niech się dyrektor Głomb weźmie do roboty. Dług musi oddać.

W poniedziałek rada miasta Legnicy próbowała znaleźć sposób na rozwiązanie problemu. Samorząd województwa reprezentował na niej odpowiedzialny za kulturę Piotr Borys. I to on zadeklarował, że od 1 stycznia 2009 roku urząd marszałkowski przejmie Teatr im. Heleny Modrzejewskiej. Jednak niecałkowicie. Marszałek chce, żeby Legnica też miała swój finansowy udział w dotowaniu teatru Głomba. Według wstępnych założeń mają odwrócić się proporcje finansowania. Główny ciężar przejmie na siebie samorząd województwa.

Borys powiedział nam, że urząd marszałkowski i tak planował wzięcie pod opiekę Teatru im. Heleny Modrzejewskiej: - Spór dyrektora z prezydentem przyspieszył naszą decyzję.

Prezydent Krzakowski jest zadowolony z takiego rozwiązania, choć zastrzega: - Pan Borys ogłosił na razie tylko, że ma zamiar przejąć teatr, do ostatecznej decyzji jeszcze daleko. Teraz przyjedzie czas na ustalenie konkretnych warunków. Nie pozwolę na to, żeby teatr stracił na tej zamianie.

Jacek Głomb: - Przejęcie teatru przez marszałka to bardzo dobre rozwiązanie. Stabilność finansowa, którą gwarantuje marszałek pomoże nam normalnie pracować. Poza tym to oczywiście także kwestia prestiżu, co ułatwi nam starania o pieniądze unijne.


Komentarz Mariusza Urbanka

Jestem przekonany, że Jacek Głomb musiał kolejnych legnickich prezydentów potwornie złościć. Bo i on, i oni dobrze wiedzieli, że słowo Legnica pojawia się w ogólnopolskich mediach przede wszystkim w związku z sukcesami Teatru im. Modrzejewskiej. Bo Głomb nie bał się publicznie wypominać przełożonym, że teatr działa wbrew nim, a oni musieli mu jeszcze za to płacić. Kogoś takiego trudno lubić, ale rzucanie mu kłód pod nogi tylko dlatego, że nie był pokorny, trwało już zbyt długo.

Teatr im. Modrzejewskiej, od kilku lat chwalony i fetowany w całej Polsce, na Dolnym Śląsku był traktowany po macoszemu. Władze Legnicy z roku na rok gorzej znosiły kolejne pomysły dyrektora. Dlatego to dobrze, że legnicki teatr nie będzie już skazany wyłącznie na powiatowy garnuszek. Bo choć Jacek Głomb zbudował swój sukces, opowiadając o szczególnej niemiecko-polsko-rosyjskiej historii tego miasta, to tak naprawdę scena im. Modrzejewskiej już dawno z Legnicy wyrosła.

Oczywiście nie ma żadnej pewności, że nowy patron nie będzie miał z Jackiem Głombem kłopotów. A właściwie można być pewnym, że będzie miał.

(Tomasz Wysocki, Mariusz Urbanek, „Marszałek przejmuje legnicki teatr Głomba”, Gazeta Wyborcza-Wrocław, 1.07.2008)