Ponownie rozgorzał konflikt na linii prezydent miasta – dyrektor Teatru Modrzejewskiej - zauważa Katarzyna Gudzyk. We wtorek, 10 czerwca, komornik zajął niemal wszystkie konta bankowe legnickiego teatru. Przyczyną zaistniałego stanu rzeczy jest zobowiązanie finansowe tej instytucji kultury wobec Skarbu Państwa.

– Myślę, że prezydent Krzakowski ma kompleks Herostratesa – skomentował działania prezydenta Jacek Głomb, dyrektor legnickiego teatru. – Podobnie jak on jest człowiekiem obsesyjnie rządnym sławy. Chce przejść do historii jako pierwszy prezydent na świecie nasyłający komornika na instytucję, której jest organizatorem.

We wtorek, 10 czerwca, komornik zajął niemal wszystkie konta bankowe legnickiego teatru. Przyczyną zaistniałego stanu rzeczy jest zobowiązanie finansowe tej instytucji kultury wobec Skarbu Państwa. Obecnie dług teatru wynosi 238 tys. zł. Sytuacja jest tym trudniejsza, że teatru nie stać na spłatę zobowiązania, a karne odsetki doliczane są na bieżąco.

Pośpiech złym doradcą


Powodem egzekucji komorniczej skierowanej przeciwko teatrowi jest zobowiązanie wobec Skarbu Państwa z tytułu nabycia prawa własności do budynków teatru. W 1993 r. obiekty te zostały przejęte przez Centrum Sztuki – Teatr Dramatyczny w Legnicy. Chociaż instytucji dawno już nie ma, zaległość i obowiązujący akt notarialny pozostały.

Do roku 1998 teatr spłacał swoje zobowiązania w terminie. Instytucja otrzymywała na ten cel dotację od wojewody, jednak sprawa się skomplikowała, kiedy jej organizatorem został Urząd Miasta.

– Organizator nie zapewnił nam środków na spłatę ostatnich czterech rat – wyjaśnia Monika Bieniusiewicz, zastępca dyrektora teatru. – Dzisiaj należność główna wynosi 70 tys. zł. Reszta, czyli 168 tys., to odsetki za zwłokę.

Pod koniec lat 90. teatr zapłacił Skarbowi Państwa po raz ostatni. Pieniądze pochodziły ze środków własnych instytucji. Było to możliwe dzięki sprzedaży mieszkań w Domu Aktora. Obecnie budżet miejskiej instytucji kultury, choć i tak jeden z wyższych w mieście, nie pokrywa wszystkich bieżących zobowiązań. Jedna z najlepszych polskich scen od lat boryka się z trudnościami finansowymi.

– W teatralnym budżecie znajdują się pieniądze od prezydenta, ale one nie pokrywają nawet pracowniczych wynagrodzeń. Dodatkową pulę stanowi dotacja marszałka województwa. Te pieniądze przeznaczamy na tzw. koszty stałe i wynagrodzenia – wylicza Bieniusiewicz. – Finanse na projekty artystyczne zdobywamy sami w Ministerstwie Kultury. Jednak nie można ich wydać na cele inne niż wnioskowane.

Dyrektor teatru utrzymuje, że nie jest przekonany, czy powinien uregulować należność wobec Skarbu Państwa. Za podstawę twierdzenia, że zobowiązanie jest sporne, przyjmuje ustawę o gospodarce nieruchomościami. To właśnie na mocy tego aktu prawnego jednostki kulturalne miały możliwość uwłaszczenia się na nieruchomościach bez konieczności ich zakupu.

– Noszę się z zamiarem złożenia pozwu przeciwko Skarbowi Państwa – zapowiada Jacek Głomb. – Na początku lat 90. obiekty należały nam się z racji ustawy, a nie na mocy aktu notarialnego, który ma dla nas tak poważne konsekwencje finansowe.

Błędne koło

To samo zobowiązanie Urząd Miasta uznaje za wymagalne. Ryszard Białek, zastępca prezydenta, twierdzi, że gdy teatr podpisywał akt notarialny, ustawa, na którą powołuje się Jacek Głomb, nie była jeszcze prawomocna.

– Wymagalność zobowiązania wykazała również NIK, która przeprowadzała kontrolę w legnickim Urzędzie Miasta na początku tego roku – podkreśla Białek. – To nie jest zła wola prezydenta, ale rygorystyczny wymóg prawa. W tym przypadku prezydent występuje jako starosta grodzki i przedstawiciel Skarbu Państwa w terenie. Do skutecznej egzekucji został zobowiązany przez służby wojewody.

Szefostwo teatru utrzymuje jednak, że istotą komorniczej egzekucji nie są wcale wytyczne NIK, ale osobista niechęć prezydenta wobec dyrektora Głomba. Dodatkowo bulwersuje fakt, że teatr nie został poinformowany o fakcie zajęcia kont przez komornika.

– Nie otrzymaliśmy ostatecznego wezwania do zapłaty. Nie przedłożono nam również tytułu egzekucyjnego – tłumaczy się Monika Bieniasiewicz. – O tym, że konta zostały zajęte, dowiedziałam się w banku.

Tymczasem Urząd Miasta utrzymuje, że wszelkie wymagane formalności zostały dopełnione, a dyrektor teatru świadomie nie wykazywał zobowiązania, które uznaje za sporne.

– W grudniu 2007 r. dyrektor Głomb w swoim sprawozdaniu wykazywał zobowiązania wymagalne – wyjaśnia Grażyna Pinkowicz, dyrektor ds. finansów w legnickim ratuszu. – Dokonaliśmy korekty budżetu i prezydent wyasygnował pieniądze na realizację wskazanych zaległości. Nic nie stało na przeszkodzie, by w wykazie znalazły się zobowiązania wobec Skarbu Państwa. Grażyna Pinkowicz stwierdza też, że w ostatnich latach dyrektor teatru nie wykazywał zobowiązania w bilansach rocznych.

Zobowiązanie pojawiło się dopiero w bilansie rocznym za 2007 rok, które złożono do 31 marca tego roku – utrzymuje Pinkowicz. – Wcześniej zobowiązania nie wykazywano.
Udało się jednak ustalić, że – o ile teatr rzeczywiście nie wykazał zaległości w grudniowym wniosku – to jednak informował o niej we wcześniejszych całorocznych sprawozdaniach finansowych.

Straci kultura

Zastępca prezydenta argumentował, że gdyby jego zwierzchnik nie wszczął procedury związanej z egzekucją komorniczą, mogłoby to zaowocować naruszeniem dyscypliny finansów publicznych. W takich okolicznościach prezydentowi groziłaby nawet utrata stanowiska. Pewnym jest, że prezydent mandatu nie straci, nie wiadomo jednak ile na konflikcie Jacka Głomba i Tadeusza Krakowskiego stracić może miasto.

Na razie nie widać choćby cienia chęci nawiązania dialogu w tej sprawie. Teatr w ramach happeningu puszcza oko do legniczan. Na płycie rynku pojawiły się dekoracje dające obraz tego, co dzieje się w kulturze. Prezydent nie pozostaje obojętny i wysyła legnickie służby oczyszczania miasta, aby te uprzątnęły kłopotliwą wystawę. Wydaje się jednak, że sprawa niczemu nie służy, bo problem i tak pozostaje nierozwiązany. Wiadomo natomiast, że już dziś pod znakiem zapytania stoją kolejne teatralne premiery i warto byłoby o tym pomyśleć, zanim będzie za późno.

(Katarzyna Gudzyk, „Nie zapłacił, bo nie musiał?”, Konkrety.pl, 18.06.2008)