Spór na linii wadze miasta – dyrektor legnickiego teatru spowodowany zablokowaniem przez komornika kont tej instytucji narasta z każdą chwilą. To już nie jest konflikt, to już otwarta wojna. - Pan Krzakowski ma kompleks Herostratesa, który dla sławy zniszczył grecką świątynię. Chce na siłę przejść do historii. I przejdzie, jako pierwszy prezydent miasta, który niszczy własną instytucję i nasyła na nią komornika – grzmiał na środowej konferencji Jacek Głomb, dyrektor legnickiego teatru. Sprawę opisuje Artur Guzicki.

- Największym wrogiem dyrektora Jacka Głomba jest sam Jacek Głomb – ripostował godzinę później Ryszard Białek, zastępca prezydenta Legnicy.

Bezpośrednim powodem ostrego konfliktu, a raczej otwartej wojny, pomiędzy Jackiem Głombem a władzami miasta jest zablokowanie kont teatralnych przez komornika, który działał na wniosek Tadeusza Krzakowskiego, występującego w tej historii w podwójnej roli. Jako starosta grodzki, który z urzędu musi pilnować interesów skarbu państwa i prezydent Legnicy, czyli organizator i główny prowadzący legnicki teatr, który powinien pilnować interesów tej instytucji.

Przypomnijmy kilka faktów, które doprowadziły do komorniczej egzekucji. W 1993 roku ówczesne Centrum Sztuki – Teatr Dramatyczny kierowane przez dyrektor Machowską nabywa od skarbu państwa budynki w Rynku. Od samego początku ta transakcja jest dziwna. CS-TD, jako żyjąca z dotacji instytucja państwowa, ma każdego roku spłacać skarbowi państwa ratę za nabyte nieruchomości. Odbywa się to w sposób tyleż prosty, co idiotyczny. Ówczesny wojewoda legnicki, jako przedstawiciel tegoż skarbu państwa, a jednocześnie organ finansujący działalność teatru, każdego roku zwiększa dotację właśnie na spłatę tego zobowiązania.

Problem zaczyna się w momencie, kiedy województwo legnickie kończy swój żywot, a teatr przechodzi pod skrzydła miasta. Gmina przejmuje obowiązek utrzymania tej instytucji, ale z powodu braku kasy zapewnia dotacje tylko na płace pracowników. Konsekwencją tego stanu jest zaprzestanie spłaty rat (17 tysięcy zł rocznie) na rzecz skarbu państwa. W sumie dług zasadniczy osiąga kwotę 70 tysięcy złotych. Do tej kwoty trzeba dodać odsetki i koszy egzekucji komorniczej. Dług zaczyna przybiera gigantyczne rozmiary. W efekcie komornik domaga się 238 tysięcy złotych. Zajęcie kont wywołuje lawinę. Rozpoczyna się medialna wojna, a strony wytaczają ciężkie działa.

- To skandal. Gdyby pan prezydent miał dobrą wolę sprawa byłaby już dawno załatwiona. Ale pan prezydent nas nie lubi i dlatego sięgnął po, najgorsze z możliwych, rozwiązanie – mówi Jacek Głomb. Zdaniem dyrektora Głomba powodem tej sytuacji jest - delikatnie mówiąc - osobista niechęć prezydenta Krzakowskiego do niego.

- Problemy zaczęły się od momentu, kiedy jesienią ubiegłego roku głośno zapytałem dlaczego jedna z instytucji kulturalnych w Legnicy została wsparta dodatkowymi pieniędzmi. Od tego czasu mam w teatrze co chwilę kontrolę. Teraz nasłali mi komornika. Prawdziwym kuriozum jest fakt, ze pan prezydent nie poinformował mnie o swoich zamiarach. Do dzisiaj nie ma także pisma od komornika. Tym samym nie ma szans na zaskarżenie tej decyzji – opowiada Jacek Głomb.

Sama sprawa długu w stosunku do Skarbu Państwa jest dla dyrektora teatru wielce kontrowersyjna. Jego zdaniem to zobowiązanie sporne. - Do końca nie wiadomo, czy teatr w ogóle powinien płacić za te nieruchomości. Być może wystąpimy na drogę sądową z roszczeniem w stosunku do skarbu państwa o zwrot zapłaconych przed laty rat – mówi.

Zupełnie inaczej sprawę widzą miejscy urzędnicy. Sam Tadeusz Krzakowski, nie miał w środę czasu na spotkanie z mediami. Jego rzecznik poinformował, że obowiązki, których nie dało się odwołać, uniemożliwiły mu udział w zwołanej w ostatniej chwili konferencji prasowej.

- Pan prezydent nie miał wyjścia. Musiał rozpocząć egzekucję długu, inaczej sam byłby narażony na zarzut niegospodarności. Obliguje go do tego prawo, protokół pokontrolny NIK i wojewoda  – tłumaczył szefa samorządu jego zastępca Ryszard Białek.

- Gdybyśmy nie wystąpili z wnioskiem o egzekucję, to roszczenie to byłoby przedawnione – dodała Grażyna Pinkowicz, dyrektor wydziału finansowego UM w Legnicy. Miejscy urzędnicy winą za tą sytuację obarczają Jacka Głomba, który ich zdaniem nie dążył do rozwiązania problemu.

- Dyrektor nie przyjmował do wiadomości, że musi te zobowiązanie spłacić. Uznał, ze jest sporne i koniec. Nie przyjmował listów w tej sprawie, nie informował nas o tym, że ma takie zobowiązanie – mówi Ryszard Białek. - Od kilku lat w rocznych sprawozdaniach finansowych podajemy taką informację – ripostuje Monika Bieniusiewicz, zastępca dyrektora teatru odpowiedzialna za finanse tej instytucji.

Zdaniem miejskich urzędników jednym z problemów, które leżą u podstaw obecnego konfliktu, jest złe prowadzenie ksiąg rachunkowych w teatrze. Prowadzona właśnie wspólnie przez pracowników Urzędu Marszałkowskiego i Urzędu Miejskiego kontrola ma to sprawdzić.

Ryszard Białek jest przekonany, że całej sprawy by nie było, gdyby Jacek Głomb wystąpił do prezydenta Legnicy z wnioskiem o dodatkowe pieniądze na ten cel. - W ubiegłym roku pan dyrektor wykazał, że brakuje mu pieniędzy na pokrycie swoich zobowiązań i wniosek ten został przez prezydenta uwzględniony. Gdyby poinformował o konieczności spłaty i tego długu, jestem przekonany, że pieniądze by się na ten cel znalazły – mówi.

Obecne napięcie na linii ratusz – teatr to nie pierwszy konflikt pomiędzy Głombem a Krzakowskim. Czy i tym razem strony znajdą sposób na jego rozwiązanie? - To pan dyrektor powinien przyjść do pana prezydenta i poprosić o wycofanie egzekucji tego długu i przedstawić drogę wyjścia z tej sytuacji – stwierdził Ryszard Białek.    

Zdaniem wielu obserwatorów, także tych spoza Legnicy, sprawa ta jest szukaniem powodu, który pozwoli prezydentowi miasta odwołać dyrektora teatru. Czy tak jest faktycznie? Jacek Głomb jest przekonany, że tak. Prezydent Białek twierdzi, że ewentualne decyzje o konsekwencjach powinny być podjęte po zapoznaniu się z wynikami kontroli, jaka właśnie prowadzona jest w teatrze.

Jedno jest pewne. Dług teatru wobec skarbu państwa (bez względu na to, czy jest to zobowiązanie wymagalne czy sporne) został wyhodowany ponad miarę. Ktoś za tą sytuacje powinien odpowiedzieć.

(Artur Guzicki, „Wielka egzekucja”, lca.pl, 11.06.2008)


Od redaktora serwisu:

Na stronie internetowej www.lca.pl zamieszczone są zapisy wideo ze środowych konferencji w tej sprawie.