Mieszkańcy Dolnego Śląska cenią kulturę znacznie bardziej niż przeciętni Polacy. Podczas gdy nasi rodacy coraz mniej czytają i szerokim łukiem omijają teatry, u nas sprzedaje się więcej książek i biletów na spektakle - pisze Justyna Kościelna. Tylko w legnickim Teatrze Modrzejewskiej w 2007 roku przybyło aż 7 tys. teatromanów – zauważa autorka.

- Nie omija nas komercjalizacja, walczymy o widza i stawiamy na promocję. To skutkuje - cieszy się Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu. - Na niektóre przedstawienia bilety trzeba rezerwować miesiąc wcześniej.

Niesłabnącym powodzeniem cieszy się tu np. "Mayday", który z afisza nie schodzi od 15 lat. Oblegany jest też spektakl Pawła Demirskiego "Śmierć podatnika" - Mimo że nie dostał ani jednej dobrej recenzji. Myślę, że krytycy nie dorośli do tak nowoczesnego języka, jakim posługuje się ta sztuka - mówi Mieszkowski. I dodaje, że problemów z widzami nie ma.

Nie tylko Teatr Polski nie narzeka. Wrocławski Teatr Lalek z roku na rok zwiększa sprzedaż biletów. - W 2005 roku odwiedziło nas 39 tys. osób, rok później 40 tys., a w 2007 aż 51 tys. - wylicza Robert Skolmowski, dyrektor teatru. - Wyniki w tym roku będą jeszcze lepsze, bo od września notujemy rekordową liczbę widzów - cieszy się.

Równie dobrze ma się Teatr Współczesny, który odwiedziło w ubiegłym roku o 2 tys. widzów więcej niż w 2006 oraz Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy. Tam w ciągu roku przybyło aż 7 tys. teatromanów.

Książki też lubimy. - W salonach odnotowujemy wzrost sprzedaży książek. W 2007 roku obrót w tym dziale wzrósł o około 20 procent w porównaniu do 2006 roku - wylicza Monika Marianowicz z sieci Empik.

Za to przeciętny Polak z kulturą jest na bakier. Z roku na rok czyta mniej książek i coraz szerszym łukiem omija teatr. Ale jest bardziej przywiązany do telewizora - aż 99,2 procent respondentów pytanych o uczestnictwo w życiu kulturalnym bez wahania wskazuje na... oglądanie telewizji. To wyniki ogólnopolskich badań firmy ARC Rynek i Opinia.

Aleksandra Szłamas z tej firmy wyjaśnia jednak, że nie można mówić o wielkim kryzysie kultury. - Coraz częściej kulturę konsumujemy w domu, co potwierdzają wyniki oglądalności filmów na DVD - wyjaśnia.

Kiepskie wyniki można tłumaczyć również faktem, że coraz więcej czasu poświęcamy pracy zawodowej, a czas wolny wykorzystujemy różnie. - Ktoś nie chodzi do teatru, ale dla przykładu wybiera się do Paryża - tłumaczy.

Skąd zatem rozbieżności między Dolnym Śląskiem a resztą Polski? - W dużych miastach łatwiej o rozrywkę - nie ma wątpliwości Aleksandra Szłamas. - Poza tym, teatr najchętniej odwiedzają ludzie młodzi, a Wrocław jest miastem studenckim - argumentuje.

(Justyna Kościelna, „Bardzo kulturalny Dolny Śląsk”, Polska Gazeta Wrocławska, 28.03.2008)