Spektakl „Czas terroru” na motywach dramatu „Róża” Stefana Żeromskiego przekłada trudny język ideologii i historii na bardziej ludzki wymiar. Pozwala z bliska dotknąć klimatu ścierania się pomysłów na Polskę i na tożsamość człowieka. O premierowym spektaklu legnickiego teatru pisze Agnieszka Grzegorzewska.

Najnowsza premiera Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy w reżyserii Lecha Raczaka mimo świątecznej daty (1 maja) zapełniła dokładnie widownię Sceny na Kartuskiej. Oprawa muzyczna i scenografia: ruchome kraty, klatki, rury stworzyły obraz poruszający i zmysłowy w bardzo dobitny sposób. Słuch jest wręcz atakowany od pierwszej minuty: najpierw wystrzałami z pistoletu, wybuchami, przejmującym śpiewem, potem krzykiem, który jest dominantą stylistyczną w całym przedstawieniu.

Nie można oderwać wzroku od wspinających się po kratach z cyrkową zwinnością aktorów. Przenoszące w epokę kostiumy dopełniają intensywności odbioru. Po raz kolejny należy zdecydowanie stwierdzić, że reaktywowanie miejsc takich jak były Teatr Varietes jest strzałem w dziesiątkę. Na żadnej oficjalnej scenie nie powstałaby surowa przestrzeń tak odpowiednia chociażby dla spotkań robotników w halach fabrycznych.

Na szczęście „Czas terroru” nie stara się dać jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czym była rewolucja 1905 roku ani czy można w imię idei stosować terrorystyczne metody walki. Wyciąga temat na światło dzienne i tym samym spełnia coś, co można nazwać misją. Lecz Raczak był zafascynowany postacią narratora „Róży” Żeromskiego, który opowiada z perspektywy zdrajcy. Tak nietypowy sposób prezentowania historii nadaje też niezwykły, nieoczywisty wymiar przedstawieniu. Wielkie brawa należą się fantastycznej Katarzynie Dworak za grę w szamańskim stylu, za hipnotyzujący śpiew.

Poprzedzająca spektakl debata musiała się obejść bez Adama Michnika z powodu jego choroby. Dyskusja toczyła się przede wszystkim wokół istoty rewolucji 1905 – czy też czwartego powstania niepodległościowego. Profesor Andrzej Romanowski wyznał, że jest wrażliwy na kicz patriotyczny, zwłaszcza w wykonaniu Żeromskiego. Porusza go głęboka prawda mówiąca o służbie w interesie całości społeczeństwa i rezygnowaniu z prywatnej korzyści.

Fenomenem rewolucji 1905 roku był fakt, że porwała wszystkie warstwy społeczny, włączając w to kobiety. Profesor zaznaczał, że była to polska inicjatywa, a nie jedynie odpowiedź na wydarzenia rosyjskie. W tej kwestii istnieje niełatwy spór. Trudny do wyobrażenia dla współczesnych jest fakt, że walczono o sprawę polską pod czerwonym sztandarem.

„Czas terroru” to dla Lecha Raczaka dopełnienie trylogii, której dwiema poprzednimi częściami są spektakle „Dziady” i „Marat Sade”. Widzom pozostaje mieć nadzieję na więcej.

(Agnieszka Grzegorzewska, „Zrozumieć rewolucję”, www.e-piastowska.pl, 6.05.2010)