Czy Cyrano jest mężczyzną, który potrafi kochać tylko wymyślony ideał, a nie prawdziwą kobietę? XIX-wieczną komedię Edmonda Rostanda „Cyrano de Bergerac” z klasyki dramatu, wielokrotnie ekranizowaną, będą mogli obejrzeć legniccy widzowie. Już w niedzielę o godz. 19 w legnickim teatrze odbędzie się premiera tej sztuki. Na podstawie materiałów teatru pisze Anna Majewska.

W oryginalnej wersji Rostanda komedia opowiada o życiu długonosego Cyrano de Bergeraca, doskonałego mówcy, mistrza sentencji i anegdoty, a także dzielnego szlachcica, który zakochuje się w swojej kuzynce Roksanie. Niestety, kompleks długiego nosa wstrzymuje go od okazania uczuć. Robi to jednak, ale w bardzo specyficzny sposób, pisząc wspaniałe miłosne listy w imieniu swojego młodszego kompana Christiana, ale tym samym... rozkochuje w nim kobietę, którą sam kocha.

W legnickiej adaptacji to jednak nie długi nos będzie problemem bohatera. – Dla nas Cyrano to typ idealisty, człowieka, którego paraliżują marzenia. Postaramy się wspólnie poszukać powodów jego szlachetnej klęski. Być może jej źródła tkwią w tym, że należy do mężczyzn, którzy potrafią kochać jedynie wymyślony ideał, a nie konkretną kobietę? – spekuluje Leszek Bzdyl, jeden z dwóch – obok Krzysztofa Kopki – reżyserów spektaklu. Obydwaj artyści współpracowali już z legnicką sceną.

Dlaczego Leszek Bzdyl (gdański tancerz, choreograf, aktor, reżyser i szef Teatru Dada von Bzdülöw) oraz Krzysztof Kopka (wrocławski teatrolog, dramaturg i reżyser) wybrali akurat tę historię?

– Zmierzenie się z tą sztuką to wchodzenie na pole minowe, do tego takie nafaszerowane wieloma rodzajami min. Nie wiemy przecież czy kod kulturowy i językowy sztuki z końca XIX wieku będzie atrakcyjny dla pokolenia początku wieku XXI. To wielkie wyzwanie, jak z jednej strony uszanować tekst, a z drugiej podejść do niego bez czołobitności. Na pewno warto spróbować, bo „Cyrano de Bergerac” ponad wszelką wątpliwość należy do nielicznych teatralnych mitów – uzasadnia Leszek Bzdyl.

– Dziś taki wybór repertuarowy to także teatralna manifestacja wyjścia z dramaturgicznego mainstreamu, który stawia na współczesność, doraźność i publicystyczne walory tekstu. W tej sytuacji kontakt ze świetnie napisaną historią to przyjemność, najeżona jednak pułapkami, bo z teatralnymi realizacjami tej sztuki różnie bywało. Z pewnością nie jest to samograj, ale sztuka wybitnie trudna i wiele wymagająca – zwłaszcza od aktorów – ocenia Krzysztof Kopka.

Premiera odbędzie się w sobotę, 16 bm (pomyłka w gazecie, premiera w niedzielę 17 stycznia - przyp. red. serwisu) o godz. 19. Komedia będzie też grana 23, 24, 25 stycznia. Bilety: premiera 30 zł, popremierowe spektakle – 25 normalny i 15 zł ulgowy – do kupienia w teatrze.

(Anna Majewska, „Wejdą na pole minowe”, Konkrety.pl, 14.01.2008)