Dlaczego „lepszy Gomułka w garści, niż Mao na dachu”? Odpowiedź w spektaklu, podczas którego publiczność bawi się znakomicie, na przemian śmieje się i chichocze. To wieczorna propozycja legnickiego teatru na piątek 9 maja.


Pomysł Roberta Urbańskiego, by z powieści Jerzego Pilcha „Tysiąc spokojnych miast” wykroić motyw groteskowego zamachu i uczynić go siłą scenicznego dramatu, był strzałem w dziesiątkę, o czym świadczą nie tylko recenzje, ale i spontaniczne reakcje publiczności. Wielka w tym zasługa Zbigniewa Walerysia, któremu reżyser Jacek Głomb powierzył rolę „pijaka, który od wódki trzeźwieje”. W efekcie to właśnie w Legnicy oglądamy najlepszą inscenizację prozy Pilcha, jaka przydarzyła się w polskim teatrze.

Akcja sztuki rozgrywa się latem 1963 roku. Jej bohaterowie planują wyprawę do Warszawy i zgładzenie Władysława Gomułki, bowiem niejaki Józef Trąba (Zbigniew Waleryś) postanowił przed śmiercią zrobić coś pożytecznego dla ludzkości. Ten nierób, lekkoduch, pijak i filozof w jednym, ma jednak problem, bo, „cóż można uczynić, kiedy nie ma co uczynić”. Postanawia zatem zabić "jednego z wielkich tyranów ludzkości". Wybór pada właśnie na I Sekretarza PZPR. Dlaczego akurat na niego? Hitler i Stalin są już „passé”, a Mao Tse Tung trudno osiągalny z uwagi na dystans i chroniczny brak gotówki. „Lepszy Gomułka w garści, niż Mao na dachu” – objaśni pomysłodawca i wielki miłośnik ziołowych nalewek.

O zrodzonym podczas wódczanych nasiadówek oraz szachowych partyjek "sekretnym" pomyśle Pana Trąby i miejscowego Naczelnika (Bogdan Grzeszczak), ojca oczekującego konfirmacji Jerzyka (Mateusz Krzyk), błyskawicznie dowiaduje się cała lokalna wspólnota ewangelicka (rzecz dzieje na ziemi cieszyńskiej), która poddaje pomysł publicznej debacie. Niejako przy okazji Jerzyk zakochuje się w dojrzałej, zamężnej i atrakcyjnej wczasowiczce z Warszawy (Ewa Galusińska), która staje się dla niego „anielicą pierwszej miłości”. Sam zaś Trąba nieustająco wzdycha do żony Naczelnika (Gabriela Fabian).

„Wszystkie postacie zostały przez Pilcha wyposażone w jakiś nadmiar, przerysowanie, przesadę, a Głomb ten karykaturalny rys podchwycił i podkreślił w swojej inscenizacji. To działa. Przez półtorej godziny widownia chichocze jak na kabaretonie w Opolu” – pisał po legnickiej premierze Piotr Kanikowski. „Wyszło pięknie. To jest taka sztuka, o której po latach się pamięta przede wszystkim ze względu na jej klimat” - dodawał recenzent Radia Wrocław Grzegorz Chojnowski.

Spektakl 9 maja o godz.19.00. Bilet 25 zł (ulgowy 15 zł).

Grzegorz Żurawiński