Kandydatów było 23. Zgodnie z regulaminem Kapituła wybrała piątkę finalistów. Nominacje do przyznawanej po raz pierwszy nagrody upamiętniającej postać Ludwika Gadzickiego otrzymali: Cezary Bukowski, Dariusz Łach,  Barbara Mazurkiewicz, Kamil Rogiński i Krystyna Zajko-Minkiewicz. O tym, komu przypadnie nagroda w wysokości 5 tysięcy złotych i statuetka, dowiemy się w środę 6 listopada podczas uroczystej gali w legnickim teatrze.


Troje nominowanych do nagrody jest związanych z Legnicą, natomiast pozostali to mieszkańcy Ścinawy i Lubina.  W większości są to osoby rozpoznawalne w swoich miastach, warto jednak przybliżyć ich sylwetki.

Pierwszym alfabetycznie finalistą Nagrody (3 głosy wśród członków Kapituły) jest legniczanin Cezary Bukowski. Znawca muzyki, literat, współzałożyciel Klubu i Fundacji Blue Monk, współinicjator wielu koncertów jazzowych. Na co dzień pracuje jako inkasent w miejskich wodociągach. „Wielu ludzi zna go z widzenia. Raczej nie rzuca się w oczy. Domorosły, wykształcony wszechstronnie na wybranej przez siebie najlepszej literaturze i wartościowych wzorcach, wychowany w staroświeckim duchu szacunku dla drugiego człowieka i mądrej wolności osobistej i społecznej” – napisali w zgłoszeniu jego przyjaciele.

Ze Ścinawą związany jest kolejny finalista (4 głosy), Dariusz Łach, muzyk, pomysłodawca i dyrektor artystyczny festiwalu Ścinawski Blues Nad Odrą. Choć choruje na postępujący zanik mięśni i porusza się na wózku, swoją energią i pasją mógłby obdzielić kilka osób.

Barbara Mazurkiewicz (3 glosy)  jest nauczycielką zatrudnioną w przedszkolu „Bajka” w Legnicy. Do nagrody zgłosili ją rodzice jej wychowanków, bo, jak napisali w uzasadnieniu, „Już po półrocznym pobycie w przedszkolu pod opieką pani Basi zdumieni rodzice zauważają, że ich trzy- czteroletnie pociechy wiedzą o wiele więcej od nich o świecie przyrody, orientują się lepiej w wystawach muzealnych, wiedzą, gdzie jest galeria sztuki i co się w niej pokazuje, w teatrze czują się jak u siebie w domu”.

Kolejny nominowany do nagrody to Kamil Rogiński z Lubina (3 glosy)  – multiinstrumentalista, kompozytor, współzałożyciel i współlider zespołu Orkiestra Rivendell. W zgłoszeniu napisano o nim: „Człowiek wyjątkowy, od lat poza standardami – zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Wszechstronny artysta, który „uprawiając” swoją pasję,  nieustannie – poprzez Muzykę, poprzez Dźwięk – łączy, godzi, rozsiewa dobre wibracje, wzbudza pozytywne, wysokie emocje...”.

Piątą finalistką jest Krystyna Zajko-Minkiewicz (3 głosy), nauczycielka języka polskiego, pasjonatka teatru, dziennikarka, poetka i animatorka życia kulturalnego. Jest w Legnicy osobą dobrze znana ze swej działalności na rzecz krzewienia kultury.

Laureata wyłoni kapituła, w której zasiadają: Małgorzata Łomnicka - Rogal (nauczycielka ze Ścinawy), Kazimiera Więcław- Pierzyńska (siostra Ludwika Gadzickiego), Jacek Głomb (przewodniczący Kapituły), Jan Peszek i  Krzysztof Mroziewicz. Wręczenie nagrody odbędzie się na Scenie Gadzickiego  Teatru  Modrzejewskiej w Legnicy w rocznicę śmierci jej patrona -  6 listopada. Początek o godz. 18.00.

Wstępem do gali będzie legendarny, stworzony w kilka dni roku 1963, spektakl Bogusława Schaeffera „Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego” napisany dla jego reżysera i wykonawcy w jednej osobie, członka Kapituły, aktora Jana Peszka.

 

  • „Peszek trzyma w napięciu audytorium i zaskakuje coraz to nowymi akcjami. Kompozycja ma tempo dobrego filmu; poszczególne sceny rozgrywane są co do sekundy, dopiero pod koniec utworu, kiedy audytorium chwyciło już całkowicie sens utworu, aktor stosuje coś w rodzaju psychicznego relaksu i po prostu zaczyna się utworem bawić"– pisała o tym spektaklu i jego wykonawcy nauczycielka Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Mieczysława Karłowicza w Krakowie prof. Jadwiga Hodor.
  • „Scenariusz…” to parodia i kpina, ale o takiej właśnie wymowie nie decyduje sam tekst, tylko jego wykonanie z czynnościami wykonawcy, który wygłaszając poważne i pompatyczne zdanie na temat sztuki, jednocześnie zagniata ciasto, chlapie się w wodzie, włazi na drabinę z odwrotnej stromy. Można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z jeszcze jednym postdadaistycznym żartem ze Sztuki przez duże S. Schaeffera interesuje jednak w równym stopniu spektakl jako taki, realizacja zapisanych w scenariuszu karkołomnych zadań aktorskich. Brawurowe wykonanie tych zadań przez Jana Peszka potwierdza to wrażenie. Potwierdza też przekonanie Schaeffera, że "możliwy" jest "aktor instrumentalny", który całkowicie panuje nad swoimi środkami, który rzeczywiście potrafi potraktować siebie samego jako instrument i może zafascynować widownię ekspresywnymi działaniami, poczuciem humoru i w dodatku wytrzymuje kondycyjnie godzinę takiego scenicznego szaleństwa" – zauważył już wiele lat temu Jan Kłossowicz w Literaturze.


Grzegorz Żurawiński