W Legnicy rozpoczyna się festiwal „Dwadzieścia lat po” nawiązujący do okrągłej rocznicy wyjścia z tego miasta ostatnich oddziałów wojsk radzieckich. Projekt doprowadził prawicowe media, politycznych oszołomów i zwykłych idiotów do ataku wścieklizny. Pisze Marcin Kos.


Organizatorem trzydniowej (13-15 września) imprezy jest miejscowy Teatr im. Heleny Modrzejewskiej. Będzie artystycznie (premiery teatralna i filmowa, występ kultowej kapeli rockowej „Leningrad”), historycznie (konferencja naukowa, panele dyskusyjne, pokazy sprzętu wojskowego i grup rekonstrukcyjnych z różnych epok historycznych), oraz towarzysko (wspomnieniowa biesiada starych znajomych - Polaków, Rosjan, Ukraińców, Białorusinów). Bez żadnych mszy, okolicznościowych modłów, ani pokropków.

„Skandal: dolnośląskie władze tęsknią za Sowietami. Okupanci wrócą do Legnicy” - dławi się jadem jedna z PiS-owskich gadzinówek, „Legnica znów zapełni się rosyjskimi żołnierzami” - histeryzuje portal wPolityce, „Impreza mająca na celu gloryfikowanie Armii Czerwonej i wypaczanie historii nie powinny mieć miejsca” - ostrzegają prezydenta miasta kibole Zagłębia Lubin znający się na historii jak mało kto, „Nie pozwólmy, by na parę dni pewni ludzie zamienili Legnicę w Małą Moskwę, a herb Legnicy w lwa trzymającego nie klucze, a ruską onucę” - skowycze reporter diecezjalnego „Radia Plus”, zaś wszystkich przebijają ultrasi z Młodzieży Wszechpolskiej, którzy wyprodukowali na tę okazję klip filmowy stawiający znak równości między Katyniem i Legnicą.

Sytuację komentuje Jacek Głomb (rocznik 1964), reżyser i dyrektor teatru: - To nie będzie nostalgiczne święto z tęsknoty za Sowietami, lecz spotkanie wolnych ludzi, których połączyło miejsce i wspólnie przeżywana tu historia. Mamy potwierdzony udział ponad 150 gości, obywateli byłego ZSRR mieszkających niegdyś w Legnicy. Wśród nich wiele dzieci żołnierzy i pracowników wojska. Chodziły tutaj do szkół, dorastały, nawiązywały przyjaźnie... Wciąż czują do naszego miasta ogromny sentyment. Prawdopodobnie przyjedzie też na własną rękę kilkadziesiąt osób, które zbyt późno dowiedziały się o spotkaniu i nie korzystają z naszej pomocy logistycznej. Chcemy z nimi wszystkimi zwyczajnie pogadać ponad ideologicznymi podziałami i politycznymi sporami. Po ludzku, szczerze, przyjaźnie. Bez omijania trudnych tematów, ale nie w atmosferze dzikiego fanatyzmu oraz ideologii, bo historia to także ludzkie losy i osobiste wspomnienia.

Jak Głomb odbiera ataki? - Oszalała głupota i nikczemność. Spreparowane na zamówienie publikacje o „biesiadzie z okupantami” i rzekomym „powszechnym oburzeniu mieszkańców” (w istocie grupki lokalnych działaczy PiS) za nic mają fakty, program, intencje oraz towarzyszące nam społeczno-artystyczne przesłanie. To cyniczny, wredny fałsz. Legniczanie w zdecydowanej większości cieszą się dobrą pamięcią i nie są zaślepieni nienawiścią, więc wbrew intencjom organizatorów tej nagonki dostaliśmy od nich wspaniałą reklamę - ironizuje dyrektor.

- Legnicką Małą Moskwę tworzyło 1200 obiektów znajdujących się w dyspozycji Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej. Lotnisko, kompleksy koszarowe i dzielnica willowa, sąd z więzieniem, teatr, Stary Ratusz, Akademia Rycerska, szpitale, szkoły... Tu urodziły się i uczyły takie sławy, jak np. Olena Pidruszna - mistrzyni świata w biathlonie, Aleksander Sokurow - wybitny reżyser filmowy, czy wreszcie kawaler francuskiej Legii Honorowej Michaił Zlatkowski - słynny ilustrator i karykaturzysta. Jeśli ktoś chce zacierać ślady, powinien zacząć od palenia książek, zakazu wyświetlania filmów, wycofania z repertuaru sztuk teatralnych i zaprzestania badań naukowych. „Dwadzieścia lat po” wymyślono dlatego, żeby w artystycznej oprawie przypomnieć historyczny moment, w którym legniczanie stali się jedynymi gospodarzami swojego miasta. Tylko tyle, i aż tyle - podkreśla Grzegorz Żurawiński, rzecznik festiwalu.

Galina Sażniewa przyjechała w 1988 r. do Legnicy jako pięcioletnie dziecko, gdy jej ojciec (cywil) zdobył pracę w administracji jednostki wojskowej. Tu również rozpoczęła naukę w szkole podstawowej. - Wszystko było inne, bajkowe. Polska natychmiast stała się moim wymarzonym domem i już nigdy nawet nie wyobrażałam sobie innego - wspomina „ruska okupantka”.

„Apelujemy do wszystkich, którzy pragną dobra, trwałego pokoju oraz szczęśliwej przyszłości: stale podejmujcie wysiłki na rzecz rozwijania dialogu, wspierajcie to, co umożliwia odbudowanie wzajemnego zaufania i zbliża ludzi do siebie” - wołali w podpisanym przed rokiem Przesłaniu do Narodów Polski i Rosji przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik z patriarchą Moskwy i Wszechrusi Cyrylem. Pamięć biskupów legnickich tak daleko nie sięga...

(Marcin Kos, „Do przyjaciół Moskali”, Fakty i Mity, nr 37/2013)