W 20. rocznicę wycofania z Polski wojsk radzieckich do Legnicy zjechali rosyjskojęzyczni mieszkańcy tego miasta z czasów, gdy stacjonowała w nim Armia Radziecka. Przez cały weekend będą spotykać się z dawnymi sąsiadami, rozmawiać o tym, co łączy i dzieli. Pisze Jacek Harłukowicz.


"Szczególnie ważne jest to, byśmy próbowali zrozumieć historię poprzez historie zwykłych ludzi" - napisał w przesłaniu do nich były prezydent Lech Wałęsa.

To bowiem Wałęsa, jako ówczesny prezydent RP, żegnał 17 września w Belwederze ostatnią grupę generałów, oficerów, żołnierzy i pracowników cywilnych stacjonującej w Legnicy Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej. Armii, która stacjonowała tam nieprzerwanie przez 48 lat. Ostatni żołnierze przekroczyli polską granicę w Terespolu 18 września o godz. 9.20.

"Zaprosiliśmy naszych byłych sąsiadów"

Z okazji 20. rocznicy tego wydarzenia od piątku w mieście kilkuset Rosjan, Ukraińców, Białorusinów i dzisiejszych mieszkańców innych postsowieckich republik wspomina czasy, gdy żyli w Legnicy. Było ich tam wówczas 80 tysięcy, więc Legnica do dziś nazywana jest "Małą Moskwą".

Teraz przyjechali na zaproszenie dyrektora Teatru im. Modrzejewskiej Jacka Głomba i prowadzonej przez niego fundacji "Naprawiacze świata". Jak podkreślał Głomb, obchody zorganizował, żeby odebrać tę datę politykom.

- Zaprosiliśmy naszych byłych sąsiadów. Zwykłych mieszkańców Legnicy, z którymi mieszkaliśmy w tych samych kamienicach, razem robiliśmy zakupy i wyrzucaliśmy śmieci.

Nie wiadomo, ilu ich przybyło. Zaproszonych gości mamy około 200 - mówił Głomb. - Ale wielu jest takich, którzy wykorzystując rocznicę, przyjechało po prostu powspominać czasy swojej młodości.

Nie widać antypolskich akcentów

W tym duchu wypowiadali się również goście odbywającej się w piątek konferencji naukowej "Wyjdą, nie wyjdą". Prof. Aleksiej Miller z Rosyjskiej Akademii Nauk podkreślał, że stosunki normalnych mieszkańców Polski i dzisiejszej Rosji rzadko mają związek z tym, jak traktują się politycy.

- Niedługo w Polsce będziecie mieli wybory i znów jedna partia będzie zarzucać drugiej, że ta jest zbyt spolegliwa wobec Moskwy - mówił prof. Miller. - A przecież i w Polsce, i w Rosji mamy takich, którzy się lubią, którzy nienawidzą, i znaczną większość, która uważa tak, jak zobaczy w telewizji lub wyczyta w gazecie. Od 2009 roku w rosyjskich mediach nie widać już antypolskich akcentów. Niestety, wiele do zrobienia jest jeszcze w Polsce. Tu nie ma tygodnia, by w prasie nie ukazał się tekst atakujący stronę rosyjską.

Odpowiadał mu Andrzej Grajewski, publicysta "Gościa Niedzielnego". Według niego wpływ na to ma postawa obecnych władz rosyjskich, wciąż zwlekających z przekazaniem stronie polskiej wraku tupolewa, który trzy lata temu rozbił się w Smoleńsku. - To z pewnością pozwoliłoby pewne rzeczy ułożyć - przekonywał.

Oblali pomnik, protestowali

Piątkową inaugurację trwającej przez cały weekend imprezy "20 lat po" próbowali zakłócić narodowcy i kibice legnickiej Miedzi. Najpierw w nocy ktoś oblał czerwoną farbą pomnik Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Później protestowali pod teatrem przeciwko zapraszaniu do Legnicy "dawnych okupantów". Obyło się jednak bez rozróby. Protestujący pokrzyczeli i spokojnie rozeszli się do domów.

Biesiada wspomnieniowa

Najciekawszym punktem obchodów rocznicy będzie sobotnia biesiada wspomnieniowa. W dawnej szkole radzieckiej, dzisiejszej SP nr 10, spotkają się sąsiedzi sprzed lat: rodziny dawnych oficerów stacjonujących w Legnicy i pamiętający ich Polacy. O swojej historii opowiadał będzie m.in. Maciej Juniszewski, były opozycjonista, który nocami malował na legnickich murach antysowieckie hasła, ale po tym, jak przez przypadek uratował tonące rosyjskie dziecko, stał się bohaterem rosyjskojęzycznej Legnicy.

- Takich historii są setki. Żeby je jednak poznać, musimy ze sobą rozmawiać - tłumaczy Głomb.

Wśród zaplanowanych na sobotę atrakcji znalazły się również pokazy grup rekonstrukcyjnych z czasów II wojny światowej oraz koncert legendarnej rosyjskiej grupy rockowej Leningrad, którego członkowie, gdy usłyszeli o projekcie "20 lat później", zgodzili się przyjechać do Legnicy, choć terminy koncertów ustalane mają z wielomiesięcznym wyprzedzeniem.

Będzie "Mała Moskwa"

W niedzielę w Legnicy obejrzeć będzie można filmy i sztuki teatralne opowiadające o współistnieniu w mieście Rosjan i Polaków, m.in. "Małą Moskwę" Waldemara Krzystka, która wygrała Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2008 r., opowiadającą o bandzie rzezimieszków, która trzęsła miastem w czasach PRL-u, "Balladę o Zakaczawiu" oraz sztukę "Wschody i zachody miasta" - wyreżyserowaną przez Jacka Głomba epicką opowieść o splatających się w Legnicy losach Polaków, Niemców, Rosjan i Żydów.

(Jacek Harłukowicz, „Legnica na trzy dni ponownie stała się Małą Moskwą”, www.wroclaw.gazeta.pl, 13.09.2013)