30 lat spędził w armii radzieckiej, a jego ostatnią misją było wyprowadzenie jej wojsk z Polski. Nie doczekał jednak wyjazdu wszystkich żołnierzy. Zmarł w listopadzie 1992 roku. Generał armii Wiktor Pietrowicz Dubynin był od lipca 1989 r. dowódcą Północnej Grupy Wojsk Radzieckich w Polsce i pełnomocnikiem rządu ZSRR ds. wojsk radzieckich w Polsce. Swoją kwaterę miał w Legnicy.  Pisze Beata Maciejewska.


Od czasów marszałka Konstantego Rokossowskiego, pierwszego dowódcy Północnej Grupy Wojsk Sowieckich stacjonującej na terenie Polski, żaden inny dowódca nie był tak znany (tak wśród Polaków, jak i Rosjan) jak Dubynin.

Być człowiekiem szanowanym

Zrobił w armii błyskotliwą karierę - zaczął od dowodzenia plutonem czołgów, potem stanął na czele pułku, dywizji i armii. Służył nad granicą z Chinami, na Dalekim Wschodzie i na Białorusi. W Afganistanie podjął ostatnią wielką ofensywę przeciwko mudżahedinom, a po jej niepowodzeniu rozpoczął wycofywanie wojsk z Afganistanu.

W wywiadzie dla "Gazety" (w marcu 1992 roku) na pytanie, dlaczego został zawodowym wojskowym, odpowiedział: "Dawniej służba w armii dawała wysoki prestiż. To było głównym motywem - być człowiekiem szanowanym. Urodziłem się w rodzinie hutników na Uralu, w niewielkim miasteczku - Kamieńsku. Jestem pierwszym wojskowym w rodzinie, ale nie ostatnim. Mój syn jest dowódcą kompanii czołgów w Czelabińsku. Idzie w moje ślady, jak mówi ludowe przysłowie rosyjskie - syn złodzieja też musi być złodziejem".

Dubynin powiedział też "Gazecie", że w 1981 roku Polsce groziła zbrojna interwencja ZSRR. "Nasza ideologia, nasze władze, mówiły nam, że Polska jest w niebezpieczeństwie. Proszę zrozumieć, wpływ ideologii był wtedy bardzo silny, w "patriotycznym" nastroju gotowi byliśmy udzielić pomocy każdemu państwu w obronie najbardziej postępowego ustroju, w którym - wierzyliśmy - żyje się znacznie lepiej niż w kapitalizmie. Był więc taki "patriotyczny" duch okazania pomocy Polsce. I tylko dzięki wprowadzeniu stanu wojennego, chyba to było 13 grudnia, akcja została zatrzymana. Uważam, że generał Jaruzelski postąpił słusznie. Jeśli by tego nie zrobił, to 14 grudnia nasze dywizje wkroczyłyby na terytorium Polski. Wszystko było gotowe. Wojsko Polskie byłoby zneutralizowane, nie miałoby szans na aktywny opór - stwierdził Dubynin. - Byliście wtedy otoczeni naszymi wojskami, staliśmy w Niemczech, Czechosłowacji. W ciągu jednego, no najwyżej dwóch dni wszędzie, w każdym mieście, w każdej miejscowości byłyby wojska radzieckie".

Dowódca liniowy

W Polsce nazywany był "żołdakiem z Legnicy", który ignoruje polską potrzebę suwerenności, prowincjonalnym generałem, w Moskwie miał opinię jednego z najlepszych dowódców liniowych wysokiego szczebla, który z dużym talentem zmieniał skostniałe struktury w dowodzonych przez siebie jednostkach. Jego poprzednik na stanowisku dowódcy Północnej Grupy, gen. Korbutow, uchodził wśród młodych oficerów za dinozaura i jawnie okazywał Polakom niechęć. Dubynin deklarował sympatię, ale jednocześnie umiał twardo bronić interesów armii radzieckiej.

"Pamiętam pierwsze spotkanie z radzieckim dowódcą, generałem Wiktorem Dubyninem - opowiadał "Gazecie" Andrzej Glapiński, uczestnik Okrągłego Stołu i pierwszy od wojny niekomunistyczny wojewoda legnicki. - Już było wiadomo, że wychodzą, ale nie było wiadomo, kiedy i jak. Był rozdarty. Z jednej strony wiedział, że Rosjanie są w Legnicy niechciani, z drugiej - czuł się u siebie. Miałem wrażenie, że dla niego to nie jest Polska, ale "trofiejne" poniemieckie miasto. Minęło sporo czasu, zanim zrozumiał, że jest tutaj od gaszenia świateł po Rosjanach".

Glapiński dobrze wspominał generała. Na zewnątrz watażka ("Gdy publicznie odgrażał się, nie mówił swoim językiem"), podczas oficjalnych, acz kameralnych rozmów zamieniał się w człowieka, który chce nauczyć się jak najwięcej ("Może nie pochwalał zmian, ale wiedział, że idzie nowe, czy tego chce, czy nie, i w nowej rzeczywistości musi się odnaleźć"). Interweniował, gdy w izbie wytrzeźwień zamknięto awanturującego się rosyjskiego oficera. Powtarzał: "Zrobiliśmy dla was tyle dobrego, a wy co?", ale starał się wywiązywać ze zobowiązań, próbował zaprowadzić porządek. Jego następca, generał Leonid Kowaliow, nie próbował już niczego.

Z wysoko podniesioną głową

Dubynin cały czas powtarzał, że Rosjanie wyjdą z Polski, ale z honorem. "Będziemy wychodzili z wysoko podniesioną głową, z rozwiniętymi sztandarami, zadowoleni ze spełnienia internacjonalistycznego obowiązku. I jeśli strona polska nie zgadza się z radzieckim protokołem, regulującym prawne, majątkowe i finansowe kwestie, i nie okaże dobrej woli, to wojska radzieckie i tak wkroczą na terytorium wielkiego mocarstwa Związku Radzieckiego zgodnie z naszymi własnymi planami i tymi trasami, które sami zaplanowaliśmy" - oświadczył generał Dubynin.

Jednak pytany, co powiedziałby na koniec Polakom, pominął "internacjonalistyczny obowiązek": "Podziękowałbym rządowi, społeczeństwu, całemu narodowi polskiemu, że nas ścierpieliście przez te 46 czy 47 lat. Przeprosiłbym za wszystkie złe chwile naszego współżycia, za wszystkie szkody moralne i materialne. I zapewniłbym, że nigdy już tu nie wrócimy z taką misją".

Darował Inflanty

Pożegnał Polskę gestem namiestnika prowincji. W obecności kamer telewizyjnych i władz ofiarował stojący w centrum Legnicy gmach tzw. Domu Oficera PGWAR Kościołowi katolickiemu. Darowywał Inflanty, bo po wyjeździe Rosjan formalnie właścicielem zajmowanego przez Rosjan majątku stawało się państwo polskie, ale metropolita wrocławski kardynał Henryk Gulbinowicz bez wahania dar przyjął. A w 1992 roku raczej trudno było oczekiwać, że znajdzie się w Polsce odważny, który zechce spierać się z Kościołem o tytuł własności. W Domu Oficera znalazła siedzibę kuria biskupia i seminarium świeżo powołanej diecezji legnickiej.

W czerwcu 1992 roku został mianowany przez prezydenta Borysa Jelcyna pierwszym szefem Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej (pierwszym zastępcą ministra obrony Pawła Graczowa, który był pod jego dużym wpływem), ale jego życie dobiegało już końca. Zmarł w listopadzie, na nowotwór. Miał 48 lat.

(Beata Maciejewska, „Wódz Dubynin, władca legnickiego Wielkiego Kwadratu”,
www.wroclaw.gazeta.pl, 8.09.2013)