Prawica chce usunąć pomnik z placu Słowiańskiego. To jej odpowiedź na wrześniowe obchody w Legnicy. -  Oczywiście, że jest to relikt poprzedniej epoki, ale dla mnie jest on sprawą zupełnie drugorzędną. W mieście jest zdecydowanie więcej ważniejszych kwestii - mówi Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej i organizator wrześniowych obchodów pod hasłem "Dwadzieścia lat po". Pisze Mateusz Różański.


W niedzielę ruszy w Legnicy wymyślona przez środowiska prawicowe akcja URSO (Usuń Resztki Sowieckiej Okupacji). To kampania społeczna, która ma doprowadzić do usunięcia z centrum miasta pomnika Braterstwa Broni (wdzięczności dla Armii Radzieckiej). Wśród mieszkańców będą zbierane podpisy w tej sprawie.

- Będziemy je zbierać tak długo, jak będzie trzeba. Zaczynamy w niedzielę o godz. 17 na placu Słowiańskim. Miasto twierdzi, że legniczanie chcą, aby pomnik pozostał, my pokażemy, że jest inaczej - mówi Jacek Baczyński, radny PiS.

Akcja w sprawie pomnika to zarazem odpowiedź prawicy na obchody 20. rocznicy wyjazdu oddziałów radzieckich. Największe kontrowersje wzbudza spotkanie się przy jednym stole Polaków i Rosjan. - Czas zerwać z mitem Małej Moskwy. Mamy piękne karty historii, na przykład z okresu Piastów, i nimi powinniśmy się szczycić - twierdzi Baczyński. Radny przyznaje jednocześnie, że miasto szybko uporządkowało kwestię kontrowersyjnego nazewnictwa ulic rodem z poprzedniej epoki.

Co miałoby stanąć w miejscu monumentu na pl. Słowiańskim? Na przykład pomnik Orła Białego. Jak do najnowszej akcji środowisk prawicowych odnoszą się władze miasta? Prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski nie chce jej w żaden sposób komentować.

Walkę o usunięcie pomnika legnicka prawica toczy od 20 lat. W 2009 r. radni podjęli decyzję, że zostanie on przeniesiony w inne miejsce, ale wojewoda ją uchylił. Stwierdził, że o tym może zdecydować jedynie prezydent miasta. A ten rok wcześniej zlecił Centrum Badania Opinii Społecznej przepytanie legniczan, czy chcą, aby pomnik zniknął z centrum miasta. Wynik badania: prawie 80 proc. osób jest temu przeciwnych.

- Oczywiście, że jest to relikt poprzedniej epoki, ale dla mnie jest on sprawą zupełnie drugorzędną. W mieście jest zdecydowanie więcej ważniejszych kwestii - mówi Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej i organizator wrześniowych obchodów pod hasłem "Dwadzieścia lat po". - Inna sprawa, że pomnik ma już zupełnie inny charakter niż w momencie, gdy powstawał. To miejsce spotkań, które uchodzi wręcz za kultowe - dodaje dyrektor.

(Mateusz Różański, „Wstydzą się Małej Moskwy”, Polska Gazeta Wrocławska, 30.08.2013)